Co ze złotem ukrytym w Białym Jarze?

Artykuły historyczne napisane przez użytkowników historiapolski.eu oraz z zaprzyjaźnionych stron.
Niniejszy katalog zawiera artykuły naukowe i popularnonaukowe publikowane w naszym serwisie. Trafiają do niego na bieżąco wszystkie nowe artykuły, zawiera również sukcesywnie uzupełnianą bazę starszych tekstów. POLECAMY!
Warka
Posty: 1570
https://www.artistsworkshop.eu/meble-kuchenne-na-wymiar-warszawa-gdzie-zamowic/
Rejestracja: 16 paź 2010, 03:38

Co ze złotem ukrytym w Białym Jarze?

Post autor: Warka »

Co ze złotem ukrytym w Białym Jarze?
Autor:

Czy Polska to kraj bogaty, który może sobie pozwolić, by 1,5 tony złota Wrocławia leżało w ziemi ? Sprawa ukrytego tam złota jest znana od ponad 50 lat, za sprawą Herberta Klosego. Klose był oficerem niemieckiego Prezydium Policji we Wrocławiu. Aresztowany w 1953 roku przez WUBP przyznał się. że uczestniczył w ukrywaniu złota pochodzącego z dolnośląskich banków.

Według zeznań Herberta Klosego, opisanych później w wielu publikacjach 1, akcja miała następujący przebieg:

Już w listopadzie 1944 wraz z standartenfuhrerem SS Ollenhauerem 2 zajmowali się typowaniem miejsc nadających się na skrytki dla władz Wrocławia. Około 20 listopada, schodząc ze stoków Śnieżki, wytypowano miejsce na skrytkę w jej rejonie. W połowie stycznia 1945 z gmachu Prezydium Policji we Wrocławiu ewakuowano ostatnie zgromadzone tam skrzynie. Klose otrzymał od Ollenhauera polecenie przygotowania do ewakuacji 23 skrzyń ze złotem i aktami wrocławskiej policji. Skrzynie zostały załadowane na samochody i zawiezione na lotnisko. „Samolot, który je zabrał, został ostrzelany, musiał zawrócić i część skrzyń znowu znalazła się w piwnicach Prezy­dium Policji. Druga część pozostała na pokładzie” 3. Wczesnym rankiem z prezydium policji wywieziono resztę skrzyń. Konwój zawierający resztę wrocławskiego złota składał się z 3-4 ciężarówek 4 i samochodu osobowego. Dowódcą konwoju był Ollenhauer , a zastępcami Klose i Seifert. Konwój skierował się do Karpacza, gdzie skrzynie przeładowano na sanie. Oficerowie odpowiedzialni za konwój dosiedli koni. Ollenhauer odebrał broń od Klosego i Seiferta. Po przeładowaniu ładunku na sanie skierowano się w stronę schroniska „Samotnia” nad Małym Stawem. Niestety, świadek do celu konwoju nie dotarł, gdyż w rejonie „Samotni” spadł z konia i stracił na dłuższy czas przytomność. W związku z czym nie

pamięta dalszych szczegółów tej akcji.

Tyle dziennikarskie sensacje na ten temat, które to powstały głównie w oparciu o wywiad Klosego przed kamerami TV.

Analizując relacje dziennikarskie i wypowiedzi Klosego w materiale filmowym dla TV Wrocław, dochodzimy do wniosku że kapitan Klose kłamie lub też nie pamięta po latach tego, co zeznał podczas przesłuchań w 1953 r.



W relacji telewizyjnej Klose często przytakuje reporterowi i potwierdza to, co ten sugeruje mu w zadawanych pytaniach. Prowadzący wywiad nie zawsze pozwala rozwinąć myśl Klosemu. Przebieg wywiadu sprawia wrażenie wyreżyserowanej scenki , gdzie wszystkie pytania i odpowiedzi ustalono wcześniej.

Już na samym początku rozmowy zostajemy zaskoczeni „szczerością” hauptmana w odpowiedziach udzielanych reporterowi telewizji:

Reporter: Pan był oficerem policji niemieckiej we Wrocławiu w stopniu kapitana , tak ?

Klose: Milicji nie, wojska.

Reporter: Wojska, tak?

Klose: Wojska, wojska. Normalne wojsko.

Reporter: Wehrmachtu?

Klose: Wehrmachtu.

Reporter: A od kiedy?

Klose: Od 42 roku.

Reporter: We Wrocławiu?

Klose: We Wrocławiu 5



Z akt UBP i protokołów przesłuchań wiadomo, że Klose służył w SS Schutzpolizej na terenie Francji, Belgii, później rejonie Katowic. Następnie z Katowic przeniósł się do Wrocławia, gdzie do końca wojny pracował w stopniu kapitana w Prezydium Policji 6.

W innej notatce służbowej zapisano: „.. W roku 1939 zapisał się do Schulzpolizei we Wrocławiu przebywając w domu . W roku 1940 został powołany do służby w policji i skierowany do Bytomia do SS Schutzpolizei, z Bytomia wyjechał do Cieszyna, gdzie odbywał przeszkolenie będąc w SS Schutzpolizei. Z Cieszyna po roku czasu został skierowany do Francji do Orsee koło Paryża, gdzie otrzymał stopień porucznika „SS Schutzpolizei”. Z terenu Francji został przeniesiony do Holandii, a następnie do Wrocławia do Polizeipresidium, gdzie otrzymał stopień kapitana...”.

W relacji telewizyjnej Klose przyznaje, że brał udział w akcji ukrywania Wrocławskiego złota pod Śnieżką. Twierdzi, że miało to miejsce na przełomie października i listopada 1944.

Reporter: Może umiejscowimy to w czasie. Kiedy to było ?

Klose: To było tak w końcu października , początek listopada. Już trochę śnieg był.

Reporter: 1944 rok

Klose: 1944 rok. Już lepki śnieg był ...

Jednak z protokołu przesłuchania Klosego przez SB z dnia 7.02. 1953 wynika, że po raz pierwszy o całej sprawie ukrywania złota dowiedział się dopiero 15.11.44 roku w gmachu Prezydium Policji. Dalej zeznaje, że w tym dniu został przydzielony do tego zadania jako podkomendny Ollenhauera 7.

W trakcie przesłuchania relacjonuje dzień po dniu. I tak już następnego dnia z Ollenhauerem udali się w teren z zamiarem typowania miejsc nadających się do ukrycia cennych depozytów. Zeznaje, że pierwszego dnia swoje poszukiwania prowadzili w okolicach Wrocławia, następnego wzdłuż autostrady legnickiej, potem udali się do Cieplic i pod Śnieżkę, gdzie wytypowali miejsce na skrytkę. Kolejnego dnia wrócili ponownie w okolice Wrocławia, gdzie podczas penetracji terenu spadł z konia doznając kontuzji, co wyłączyło go z dalszych działań na okres około dwóch tygodni 8.

W innym protokole precyzuje: „...w czasie objazdów koło Wrocławia po kilku dniach złamałem rękę i leżałem w szpitalu. Po wyjściu ze szpitala spotkałem por. Alfreda Seiferta, który powiedział mi ze koło Sędziszowej ukryto złoto...”9

Z przytoczonych faktów wynika, że o ile faktycznie Klose brał udział w ukrywaniu złota pod Śnieżką, to nie mogło to być wcześniej jak w pierwszej dekadzie grudnia.

Co znajduje potwierdzenie w jego zeznaniach, w których stwierdził, że około 15.12.1944 dwadzieścia skrzyń ze złotem i aktami załadowano na samochody celem przewiezienia na lotnisko. Jednak samolot, który miał zabrać ładunek, pozostawił jego część, gdyż nie mógł dolecieć do miejsca przeznaczenia na skutek działań wojennych.

Następnego dnia po wywiezieniu złota do koszar wrócił Wolf 10. Spytał Klosego, czy domyśla się, gdzie był ? Klose stwierdził, że pewnie ukryć złoto, na co otrzymał twierdzącą odpowiedź od Wolfa, który to stwierdził, że złoto ukryto pod Śnieżką.11



Z powyższych zeznań wynika, że Klose nie brał bezpośrednio udziału w ukrywaniu złota, a samo ukrycie musiało nastąpić nie wcześniej jak w drugiej połowie grudnia 1944 roku. Koniec akcji ukrywania depozytów nastąpił prawdopodobnie przed 18.01.1945, gdyż już 19 wojska radzieckie swymi zagonami pancernymi podeszły pod Wrocław, a 14.02.1945 nastąpiła całkowita blokada miasta.

W związku z przytoczonymi zeznaniami nasuwa się pytanie, dlaczego Klose kłamie i jaka jest prawda o złocie Wrocławia? Jeżeli przyjmiemy, że kopie dokumentów udostępnione przez mjr Siorka 12 są prawdziwe, to należy przyjąć, że Klose usiłował ukryć prawdę o złocie i swoim udziale w tej akcji.

Z dokumentów i zeznań Klosego wynika jednoznacznie, że był on oficerem SS Schutzpolizei. Stąd wniosek, że nieobce mu były techniki przesłuchań i doskonale wiedział, jak zeznawać przed funkcjonariuszem UBP, aby ukryć niewygodne dla niego fakty.

Gdy aresztowano go w 1953, musiał być mocno zaskoczony i niekoniecznie musiał zdawać sobie sprawę, iż jego zatrzymanie wynikało jedynie z faktu, że jego nazwisko znajdowało się na liście płac Prezydium Policji we Wrocławiu. Zdezorientowany przyznał się do faktu brania udziału w ukrywaniu złota Wrocławia. Fakt ten odcisnął się piętnem na całym dalszym jego życiu. Jednak zeznał tylko to, co chciał, nie przyznał się do brania udziału w samym ukrywaniu, nie obciążył siebie ani też nikogo ze współpracowników. Nie miał nawet pewności co do rangi i tożsamości Ollenhauera, swojego bezpośredniego przełożonego. Nie potrafił wyjaśnić swojej roli w całej tej akcji.

Po latach, indagowany przez reportera TV co do roli, jaką mu powierzono w akcji pod Śnieżką, nie potrafi odpowiedzieć na proste pytania.

Reporter: Komu wojsko podlegało, które transportowało skrzynie ?

Klose: Trudno mi powiedzieć ...

Reporter: To znaczy, że pełnił pan rolę statysty. Czy jak wiem – tłumu ?

Klose: Jaka faktycznie miała być nasza rola , tego my się nie dowiedzieli.... Ja nawet nie dowiedziałem się do dzisiaj.... Dlaczego nam jeszcze broń odebrali”

W jednej z notatek UBP napisano: „Pewne materiały sugerują, że Klose został mianowany przez Abwehrę , podlegającą w tym czasie SS, szefem grupy dywersyjno-sabotażowej na powiat Złotoryja” 13. Inaczej mówiąc Werwolfu do którego zadań należała też ochrona ukrytych depozytów. Klose w momencie aresztowania posługiwał się fotokopią dokumentu upoważniającą go do wykonywania zawodu weterynarza. W ocenie UBP dokument ten był fałszywy, stwierdzono że dokonano fotomontażu. Nie ulega wątpliwości, że Klose był zaufanym oficerem SS, któremu powierzono sekrety ukrycia złota banków Dolnośląskich. W zeznaniach stwierdził, że Wolf nakazał mu bezwarunkowo opuścić ten teren i udać się na zachód do amerykańskiej strefy okupacyjnej. Dlaczego więc osiadł w powiecie Złotoryja w okolicach, gdzie niedaleko Wolf miał rodzinę?

Czy Egon Wolf miał coś wspólnego z „Wolfem” jednym z szefów Werwolfu na Dolnym Śląsku ? Według Klosego to Wolf zabrał plany, gdzie ukryto złoto, z którymi zamierzał udać się do Köln.

Niejasności jest wiele, w związku z czym nie należy traktować rewelacji TV Wrocław bezkrytycznie.

Wydaje się, że Klose usiłował w swojej relacji telewizyjnej jeszcze bardziej zawikłać sprawę i wybielić swą osobę. Dlaczego aż dwukrotnie zaznaczył w relacji dla telewizji, że podczas akcji pod Śnieżką Ollenhauer odebrał mu broń ?

Według telewizyjnej relacji Klosego, gdy dojechali do Karpacza, pozostawili transport i udali się konno z Ollenhauerem w góry w kierunku Małego Stawu. Ollenhauer po drodze ciągle się rozglądał, badając teren. Podczas tego rekonesansu Klose miał kolejny upadek podczas jazdy konnej, który to wykluczył go z dalszej akcji. Z całego zdarzenia utkwił mu w pamięci kamień przy wodospadzie, na którym siedział z Ollenhauerem i Seifertem, zanim doprowadzono im konie.



Redaktor usiłował przypominać i manipulować rozmówcą, stwierdzając w zadawanych pytaniach: „Bo nie jechaliście do schroniska tylko wzdłuż Małego Stawu?”. Klose potakiwał redaktorowi sugerując, że wypadek miał miejsce w okolicach schroniska „Samotnia”, koło małego Stawu 14.

Jaka zatem jest prawda ? Jedna rzecz nie ulega wątpliwości -Klose był pod Śnieżką z Ollenhauerem pierwszy raz w listopadzie 1944 podczas typowania skrytek. Co potwierdził podczas przesłuchania 7.02.1953 roku, gdzie zeznał : „... Z Jeleniej Góry pojechaliśmy do Cieplic, po czym w kierunku na Śnieżkę. Dojechaliśmy jak tylko można było samochodem, po czym szliśmy piechotą na Śnieżkę, za linią kolejki linowej. Zaszliśmy na górę , po czym schodziliśmy z powrotem i major pokazywał miejsca, które według niego najbardziej odpowiadały na wykonanie schowka i zakopania złota. Miejsce to mógłbym jeszcze dziś pokazać.”

Ze złożonego oświadczenia wynika, że znał miejsca wytypowane przez Ollenhauera i raczej w obliczu powagi sytuacji nie nabierał funkcjonariuszy UB.

W relacji tej nie ma mowy o Małym Stawie czy „Samotni”, kapitan zeznaje jedynie, że dojechali dokąd się dało i dalej szli za linią kolejki linowej. Z tego lapidarnego opisu wynika , że mogli podążać w kierunku Śnieżki tylko doliną Złotego Potoku, który płynie przez Biały Jar.

Wówczas faktycznie musieliby minąć dolną stację kolejki linowej na Kopę, a samochód zapewne pozostawili przy Dzikim Wodospadzie na ?omnicy. Wodospad, o którym mowa, jest prawdopodobnie tym samym wodospadem, o którym mowa w relacji telewizyjnej, a w którego okolicy zatrzymał się konwój ciężarówek ze złotem i spod którego Klose wraz z Ollenhauerem udali się w góry na oględziny terenu zakończone feralnym upadkiem kpt. Klosego.

Ponadto z wypowiedzi Klosego podczas przesłuchania nie wynika jednoznacznie, że weszli oni na Śnieżkę, tylko że szli na Śnieżkę, być może wcale nie doszli na sam szczyt, a jedynie do Równiny pod Śnieżką lub nawet jeszcze niżej.

Aby wejść tą drogą na szczyt Śnieżki i wrócić, potrzeba około sześciu godzin, a w międzyczasie musieli oni jeszcze dokonywać penetracji zboczy w celu wyszukania odpowiednich miejsc dla ukrycia depozytów. Ze względu na krótki dzień i zmrok szybko zapadający w górach o tej porze roku, jest to mało prawdopodobny scenariusz.

Wobec sprzecznych faktów i relacji nasuwa się pytanie. Czy Klose kilka tygodni później był ponownie w tym miejscu i brał udział w bezpośredniej akcji ukrywania złota?

Mimo że opowiadanie jego w wielu miejscach jest sprzeczne z jego zeznaniami, wygląda na to, że był on ponownie w górach z Ollenhauerem w masywie Śnieżki.

W relacji telewizyjnej Klose stara się przedstawić jako żołnierz Wehrmachtu, rozbrojony przez Ollenhauera, który to nie wiedział, jakie mu powierzono zadnie w całej tej operacji, a niczego nie pamiętał, ponieważ zaraz na początku całej akcji zaliczył upadek z konia i stracił przytomność. Klose w programie stwierdził, że ładunek ukryto jesienią gdzieś w rejonie Małego Stawu w okolicach schroniska „Samotnia”. Dzięki czemu wyprowadził w pole wszystkich zainteresowanych. Wypowiedzią tą zwiększył hipotetyczny rejon ukrycia złota, co znalazło odzwierciedlenie w poszukiwaniach w rejonie domku myśliwskiego, akcji płetwonurków w wodach Małego Stawu i kilku innych miejscach pod Śnieżką.

Z telewizyjnego reportażu mógł być zadowolony jedynie sam Klose, któremu po raz wtóry udało się wyprowadzić w pole nas wszystkich, a sprawę jeszcze bardziej zagmatwać.

Rejon Śnieżki znany jest z wysokich opadów śniegu, tak więc wiele innych miejsc, w tym równiny pod Śnieżką, było o tej porze roku niedostępne nawet dla zaprzęgów konnych. Prawdopodobnie jedynie główna brukowana droga biegnąca od Świątyni Wang, nieopodal „Samotni” do „Strzechy Akademickiej” i dalej na równinę pod Śnieżką do przełęczy pod Śnieżką, była w dolnym odcinku przejezdna. Niestety, górny odcinek tej drogi często ginie pod zaspami tworzonymi przez częste na tej wysokości zawieje.

Wydaje się, że w takich okolicznościach kierujący akcją Ollenhauer nie ryzykowałby transportu złota z Wrocławia do Karpacza, gdyby całe to przedsięwzięcie miało rozbić się o warunki pogodowe panujące w górnych partiach gór w rejonie Śnieżki. Ollenhauer nie mógł sobie pozwolić, aby ładunek złota utknął gdzieś w zaspach śnieżnych czy też został zmieciony przez lawinę.

Gdyby akcja miała miejsce w środku zimy, jak wynikało z pierwotnych zeznań hauptmana, należałoby wykluczyć niedostępne ze względu na zagrożenia lawinowe tereny: w rejonie kotłów Małego i Wielkiego Stawu, kotłów pod Śnieżką, źródeł Złotego Potoku, gdzie pod lawiną w 1968 roku zginęło około dwudziestu turystów z byłego NRD i ZSSR.

Fakty te pozwoliłby znacznie zawężyć teren poszukiwań. Jednak w telewizyjnej wersji wydarzeń Klosego nie była to już zima tylko jesień.

Z telewizyjnej relacji hauptmana Klosego wynika jeszcze jedna ciekawa sprawa. Podaje on, że pozostawili oni konwój ciężarówek koło wodospadu i udali się wraz z Ollenhauerem w góry konno. Dlaczego tak się stało i jaki cel był tej konnej przejażdżki? Klose nie potrafił odpowiedzieć, ale przedstawił bardzo ciekawą okoliczność, na podstawie której można snuć domysły, że był jednak obecny podczas samego ukrywania złota.

Taki przebieg wypadków jest wielce prawdopodobny, gdyby akcja miała jednak miejsce zimą, jak to wynikało z pierwotnych zeznań kapitana.

Można by założyć, że oficerowie udali się w górę Białego Jaru, aby sprawdzić, czy sanie dotrą tą drogą do miejsca przeznaczenia. Należy tu nadmienić, że droga ta była w fatalnym stanie i jest tak do dziś. Służy tylko pieszym schodzącym z Śnieżki i „Strzechy Akademickiej” do Karpacza. Na początkach XIX droga ta była utwardzona i służyła prawdopodobnie do transportu urobku z istniejących tam kopalń. Obecnie na szlaku tym jest pełno wykrotów skalnych i dotarcie saniami z ciężkim ładunkiem w górę nieprzetartego szlaku mogło stanowić problem. Zapewne o warunkach transportowych drogą w górę Białego Jaru decydowała ilość leżącego tam śniegu. Istnieje też bezpieczniejsza, ale dłuższa droga do Białego Jaru. Należałoby wówczas udać się wspomnianą już brukowaną drogą biegnącą z Karpacza Górnego w pobliżu Świątyni Wang, a przechodzącą nieopodal schroniska „Samotni” do „Strzechy Akademickiej”. Stamtąd dostać się krótkim stromym zjazdem w dół na sam początek Białego Jaru. Od tej strony Białego Jaru byłoby znacznie łatwiej poruszać się wąwozem, gdyż droga biegłaby cały czas w dół. Taki wariant mógłby być rozważany przez ukrywających jako rozwiązanie rezerwowe, w przypadku trudności z dotarciem do miejsca przeznaczenia podczas realizacji pierwszego założenia operacji.

Niestety, jaką drogę obrano zapewne nigdy się nie dowiemy, gdyż jedyny świadek tych wydarzeń miał stracić przytomność wskutek upadku z konia w Białym Jarze.

Z przytoczonych tu relacji wydaje się, że Biały Jar jest prawdopodobnym miejscem ukrycia przynajmniej części złota Wrocławia. Lokalizacja ta wynika z analizy zeznań Klosego w czasie jego aresztowania przez UBP w 1953.

Jest też mało prawdopodobne, aby ukryto ładunek na odkrytym terenie pod Śnieżką czy w którymś z głębokich kotłów, gdzie w każdej chwili mogła zejść lawina. Trzeba też zaznaczyć, że była to zima i dzień był krótki, chowający mieli niewiele czasu, raptem kilka godzin. We wszystkich relacjach i podczas przesłuchań, i przed kamerami TV, mimo całkiem różnych wersji tej samej historii, Klose twierdzi zawsze, że transport złota opuścił gmach Prezydium Policji we Wrocławiu rano. Wobec trudnych warunków na drogach, wskutek panującej zimy i dróg zatłoczonych wojskiem i uciekinierami kolumna samochodów ciężarowych potrzebowała przynajmniej około trzech godzin, aby przebyć 140 km z Wrocławia do Karpacza. Zakładając, że musiał w tym wypadku nastąpić przeładunek z ciężarówek na zaprzęgi końskie, a także był niezbędny czas na samo ukrycie cennego ładunku i jego zamaskowanie, zespół Ollenhauera miał do dyspozycji około 4-5 godzin na dotarcie z Orlinka do miejsca ukrycia depozytu i powrót. Stąd więc jest mało prawdopodobne, aby ładunek ten dotarł w górne partie Śnieżki. Trzeba też zauważyć, że gdyby operacja ukrywania złota miała miejsce na otwartym terenie, to zostałaby narażona na przypadkowe wykrycie przez postronnych obserwatorów będących wysoko w górach czy w licznie rozlokowanych na tym terenie schroniskach.

Co jeszcze przemawia za tym, że złoto złożono w Białym Jarze ?

Przede wszystkim fakt, że jest to rejon dawnych prac górniczych. Podkreślił już to W. Antkowiak w swojej książce „Nie odkryte skarby”.

Jak wynika z planów kopalni i zaznaczonych tam dokładnie obrysów działek wy­bierkowych z zaznaczeniem lat, w których były eksploatowane, kopalnia funkcjonowała w na pewno w latach 1827-1832, roboty trwały więc co najmniej cztery lata. 15

Kopalnia była udostępniona dwoma szybami o głębokości 40 m (Gustaw i Heinrich) oraz dwoma sztolniami. Jedną długości około 60 m (St. Barbara), drugą znacznie krótszą bez nazwy.

Kopalnia ta jest idealnym miejscem na skrytkę, jej układ wyrobisk zapewnia swobodne wprowadzenie ładunku do długiej sztolni wraz z wozami. Z planu wynika, że jej wysokość ma około 1 Łatra pruskiego (łtr)16, to jest około 2 m. Długość chodnika i jego miarę prostoliniowy przebieg umożliwiał wprowadzenie do sztolni kilu sań lub wozów z ładunkiem. Ponadto ładunek można było składować w chodnikach powyżej sztolni odwadniającej, co gwarantowało bezpieczeństwo papierom wartościowym niemieckich banków i aktom policji.

Układ wyrobisk kopalnianych umożliwia stosunkowo łatwe dotarcie do wnętrza kopalni, mimo odstrzelonych sztolni 17, ponieważ gniazdo skały rudnej znajdowało się tuż pod powierzchnią. W odpowiednich miejscach sklepienie komór wybierkowych ma grubość ok. 1 m , a więc przebicie się przez tak cienką warstwę skały nie nastręcza większych trudności.

Największym problemem jest znalezienie sztolni, teren ten był wielokrotnie penetrowany przez różne grupy poszukiwaczy. Nam poszukiwania sztolni zajęły dwa lata, pracowaliśmy przeszukując metr po metrze cały ten teren. Kopalnia okazała się znajdować znacznie niżej niż się wszyscy spodziewaliśmy.

Wobec czego rodzą się pytania. Czy warto ją otwierać? Czy faktycznie złoto Wrocławia złożono w tej kopalni? Czy skrytka nie została opróżniona w latach pięćdziesiątych przez ówczesne władze? Przecież Klose w protokole przesłuchania deklarował się wskazać to miejsce. Czy z tej szansy nie skorzystano? Późniejsze władze PRL-u w latach osiemdziesiątych powołały specjalną grupę operacyjną żołnierzy, którzy przeprowadzali poszukiwania w tym rejonie 18. A może odkopana XVIII-wieczna kopalnia mogłaby się stać kolejną atrakcją turystyczną Karkonoszy ?

Trudno na te pytania odpowiedzieć, ale wydaje się, że władze robią wszystko, by nikt do takich miejsc nie dotarł. Jest to problem nie tylko Śnieżki, ale wielu innych miejsc w Polsce.



Przypisy:

1 W. Antkowiak, „Nie odkryte skarby”, „Poszukiwanie skarbów w Polsce”; J.Lamparska, „Tajemnice ukrytych skarbów’; A. Sukmanowska, S. Stolarczyk, „Tańcząc na wulkanie”,

2 Nie ma pewności co do stopnia Ollenhauera, nie wiadomo też czy jest to prawdziwe nazwisko – wątpliwości te już podniosła J. Lamparska

3 cyt. J. Lamparska – być może była inna przyczyna, popularne samoloty transportowe, którym powierzano takie zadania miały stosunkowo mały udźwig, np. popularny Junkers 52 mógł unieść nieco ponad 1500 kg. Użycie ciężkich samolotów transportowych jest mało prawdopodobne ze względu na bliskość frontu i obecność w powietrzu radzieckich samolotów myśliwskich.

4 W. Antkowiak pisze o trzech , J. Lamparska o czterech ciężarówkach.

5 Fragment przebiegu rozmowy spisany i przytoczony przez Sukmanowską i Stolarczyka „Tańcząc na wulkanie”

6 Kopie notatek służbowych UBP, udostępnione przez mjr Stanisława Siorka.

7 Ollenhauerowi wel grafowi von Hollerei

8 w okresie tym zastępował go Faerster – oberinspektor z Verwaltungpolizei

9 Protokół przesłuchania z dnia 26.01.1953

10 W protokole przesłuchania z dnia 7.02.53 stwierdził, że Wolf był kapitanem weterynarii, z którym pracował i którego również oczekiwał prezydent policji. A więc Egon Wolf to nie Ollenhauer jak sugeruje dziennikarz TV Wrocław. Reasumując, w akcji brało udział czterech niemieckich oficerów mjr Ollenhauer, kpt Wolf, kpt Klose i por Seifert.

11 Kopia protokołu przesłuchania z dnia 7.02.53 UBP udostępniona przez mjra Siorka

12 Stanisław Siorek z racji pełnionych funkcji zawodowych zajmował się sprawami nierozwikłanych zagadek IIWŚ na terenie Dolnego Śląska. Po przejściu na emeryturę już jako hobbysta prowadził dalej swoje śledztwa, usiłując rozwiązać największe zagadki dotyczące najnowszej historii D. Śląska.

13 akta Siorka

14 Film Wrocławskiego ośrodka TV pod tytułem „Kim jesteś kapitanie” autorstwa A.Wielowiejskiego i D. Sidorskiego.

15 „Wydobywanie i metalurgia kruszców na dolnym śląsku od XIII do połowy – XX wieku” Tadeusz Dziekoński

16 W górnictwie dolnośląskim mamy do czynienia z łatrem śląskim i pruskim, ten drugi obowiązywał dopiero od drugiej połowy XVIII w, czyli po przyłączenia Śląska do Prus i wynosił 2.092 m.

17 Wolf miał przekazać Klosemu, że ”...saperzy wywiercili dziury w skale pochyłej , skrzynie zostały tam załadowane i następnie kawałek skały został zerwany” – protokół przesłuchania z dnia 7.02.1953

18 J. Lamparska „Tajemnice ukrytych skarbów”
ODPOWIEDZ

Wróć do „Artykuły historyczne”