Co zgubiło Polskę podczas Potopu szwedzkiego - trzej zdrajcy

Początek XVII w. przyniósł wznowienie działań antymoskiewskich. Rosja przechodziła właśnie kryzys dynastyczny. Przeciw carowi Borysowi Godunowowi wystąpił rzekomy syn Ivana IV, Dymitr. Poparty przez polskiego magnata Jerzego Mniszcha, który wydał za niego swą córkę Marynę, osiadł na tronie w 1605 roku. Wiele osób w Polsce zdecydowanie opowiadało się przeciw popieraniu tego awanturnika politycznego. Początkowo niechętny tej sprawie był również Zygmunt III. Wkrótce jednak zwolennicy „dymitriady” zdołali pozyskać króla.
Adambik
Posty: 497
https://www.artistsworkshop.eu/meble-kuchenne-na-wymiar-warszawa-gdzie-zamowic/
Rejestracja: 24 lis 2010, 22:41

Co zgubiło Polskę podczas Potopu szwedzkiego - trzej zdrajcy

Post autor: Adambik »

Co zgubiło Polskę podczas Potopu szwedzkiego - trzej zdrajcy czy brak silnej władzy i armii?
W XVII wieku w Polsce następował proces koncentracji własności ziemskiej. Wiele starych rodów możnowładczych upadało w wyniku egzekucji dóbr. Ich miejsce zajmowały nowe magnaterie, które oprócz ziemi, otrzymywały także bardzo pożądane stanowiska polityczne. Przykładem dla tego typu kariery jest Jan Zamojski, który odziedziczył po ojcu w 1572 roku 4 wsie, a gdy umierał w 1605 roku pozostawił ordynację złożoną ze 149 wsi i 6 miast.

Podobny sukces majątkowy odnieśli Ostrogscy, Radziwiłłowie, Lubomirscy, Koniecpolscy, Potoccy czy Ossolińscy. Niektóre rody zakładały tzw. Ordynacje, które miały uchronić ich majątki przed podziałami. Najpotężniejszy ród działający na Litwie, Radziwiłłowie, założył bodaj aż trzy takie ordynacje w 1579 roku w Klecku, Nieświeżu i Ołyce.

Wielkie rody magnackie zdobywając tak ogromny majątek i ważne funkcje państwowe identyfikowały się z okręgiem, który zamieszkiwały. Cała reszta ich nie obchodziła. Szlachta polska zamartwiała się brakiem pieniędzy i wojska na walkę ze Szwedami i Kozakami, a szlachta litewska borykała się z problemem jakim byli Rosjanie. Żadna ze stron nie chciała finansować obrony drugiej, a jeśli jeszcze dochodziło do konfliktów miedzy głównodowodzącym danym okręgiem, a królem, to powstawał chaos z którym trudno było należycie obronić ojczyznę.

Już we wcześniejszych latach Rzeczpospolita radziła sobie z przeważającą liczba wrogów, nie dysponując zbyt duża armią. Tym razem było jednak inaczej. Granic kraju w roku 1655 miało bronić dwóch wrogów Jana Kazimierza, a przeciwko ojczyźnie prowadził obce wojska trzeci zdrajca i to oni stanowczo zgubili kraj podczas Potopu szwedzkiego.

Mowa jest o trzech Polakach, którzy z pewnością na dnie piekła znaleźli się zaraz za pożartym przez Lucyfera Judaszem. Janusz Radziwiłł, Krzysztof Opaliński i Hieronim Radziejowski byli dobrze znani w swoich czasach i powszechnie przeklinani mianem zdrajcy. Co ich popchnęło do zdrady ojczyzny? Opowiedz jest prosta, uważali, że nie warto nadstawiać karku za znienawidzonego przez nich króla Polski. Z owych trzech zdrajców w największy konflikt z królem popadł Hieronim Radziejowski urodzony w 1612 roku. Był to zarozumiały magnat wywyższający się znacznie ponad swoje otoczenie. Sprawował funkcję starosty sochaczewskiego i łomżyńskiego, ale najwyraźniej było mu mało urzędów, bowiem od roku 1650 rozpoczął starania o stanowisko podkanclerzego. Radziejowski na elekcji w 1648 roku był za Jerzym Rakoczym, władcą Siedmiogrodu, który próbował zostać po śmierci Władysława IV królem Polski, podobnie jak Jan Kazimierz. Starając się o urząd podkanclerzego koronnego, Radziejowski organizował kosztowne uczty, a także obdarowywał króla drogimi prezentami. Mógł tutaj liczyć na chciwą Ludwikę Marię Gonzagę, która wpływała na męża odnośnie ważnych stanowisk państwowych. W wyborach tych kierowała się jedynie wielkością podarunków, stąd osoby, które zostały dopuszczone do ważnych stanowisk, okazały się następnie zwyczajnymi miernotami. Sam Radziejowski w swoim testamencie informował o przekazaniu królowi 60 tys. Zł, dzięki czemu już w 1651 roku został obrany podkanclerzem koronnym. W latach 1649 – 1650 Radziejowski atakował kanclerza Jerzego Ossolińskiego, jednak, aby szybciej uzyskać podkanclerstwo zmienił front. Zaczął popierać kanclerza w zamian za co Ossoliński poparł jego starania o rękę wdowy, Elżbiety ze Słuszków Kazanaowskiej, dziedziczki wielkiej fortuny.

Radziejowski nie zrezygnował jednak z zamiarów osadzenia na tronie polskim Jerzego Rakoczego i wdał się w spisek, który miał doprowadzić do detronizacji Jana Kazimierza. Na nieszczęście, król dowiedział się o planach podkanclerzego. W jego ręce wpadły listy Radziejowskiego do Kozaków zdobyte po bitwie pod Beresteczkiem wraz z obozem Chmielnickiego. Był to jawny dowód zdrady i król postanowił go postawić przed sądem. W tej sytuacji dumny magnat podjął walkę o ratowanie swojej pozycji, podburzając do buntu pospolite ruszenie. Jan Kazimierz najwyraźniej przestraszył się całej sytuacji i w listopadzie 1651 roku wysunął ugodowe propozycje. Sytuacja zaczęła się coraz bardziej komplikować. Radziejowski wysuwał wyolbrzymione żądania. Zapowiadało się na otwarty konflikt miedzy wpływowym magnatem, a królem Polski, ale akurat wtedy wydarzyło się coś, czego chyba nawet Radziejowski się nie spodziewał. Jego żona, Elżbieta Kazanowska złożyła wniosek rozwodowy, aby zatrzymać cały majątek dla siebie. Rodzina Słuszków zdobyła siłą zarówno pałac Kazanowskich jak i pałac Radziejowskiego. Podkanclerz nie pozostał bierny na te wydarzenia. Zebrał zbrojna kupę i 6 stycznia 1652 roku odbił swój dwór. Zgodnie z artykułami marszałkowskimi, walki pod bokiem króla były niezwykle ostro karane, dlatego już 12 stycznia złożono pozew sadowy przeciwko Słuszkom, a następnego dnia, przeciwko Radziejowskiemu. Wyrok w sprawie magnata został 20 stycznia przedstawiony i zgodnie z nim, miał zostać skazany na karę śmierci za obrazę majestatu oraz za napaść na dwór i zamordowanie kilku ludzi na infamie i konfiskatę. Jan Kazimierz z pewnością odetchnął, gdyż jeden z jego największych wrogów miał dać łeb pod topór. Tak się jednak nie stało. Radziejowski zbyt cenił sobie życie. Oskarżył króla o uwiedzenie mu żony, Elżbiety Kazanowskiej i uknucie intrygi. Mimo to musiał zbiec z Polski w lutym, docierając do Wiednia, gdzie przyrzekł sobie walczyć z Janem Kazimierzem. Rozpoczął spiskowanie z obcymi dworami. Zaproponował cesarzowi, że z 2 tys. żołnierzy zdobędzie Kraków i Warszawę. Cesarz z góry odrzucił jednak fantastyczną ofertę. Rzesza Niemiecka ciągle jeszcze pamiętała, podobnie jak i Wiedeń, skutki tragicznej wojny trzydziestoletniej. W tej sytuacji 1 maja wylądował w Sztokholmie, szukając czyjejś protekcji.Ciągle marzył o odzyskaniu praw w Polsce, ale swoim zdradzieckim charakterem oddalał od siebie wszystkich. Nawet życzliwa do niego Krystyna, straciła zaufanie, gdy wyszło na jaw, że magnat namawiał Kozaków do ataku na Polskę, oferując jej pomoc szwedzką. Tułając się po Europie został zapomniany. Ponownie przypomniano sobie o nim w Szwecji, gdy nowy władca tego kraju, Karol X Gustaw postanowił uderzyć na Polskę. Radziejowski został przydzielony feldmarszałkowi Wittenbergowi do pomocy w Polsce. Dopiero teraz mógł się wykazać jak bardzo jest pomocny. Pisał listy do mieszkańców Wielkopolski oraz do pospolitego ruszenia pod Ujściem, w celu poddania się pod władzę szwedzką. Takie postępowanie wykazywał przez całą wojnę, służąc Karolowi Gustawowi. Jednak wraz z sukcesami Polaków nad wojskiem szwedzkim, postanowił zmienić front. Los chciał, że i tym razem ze spisków nic nie wyszło. Szwedzi odkryli jego listy do gdańszczan i uwięziono go aż na trzy lata. W grudniu 1660 wrócił do Polski, aby w 1662 roku doczekać się cofnięcia dekretu infamii. Zmarł w 1667 roku jako poseł do Turcji i największy zdrajca Polski doby Potopu.

Radziejowski bez wątpienia przyczynił się do sukcesów Szwedów w Rzeczpospolitej, ale za przełamanie polskiej obrony przez wrogów, odpowiadają dwaj inni zdrajcy, Janusz Radziwiłł i Krzysztof Opaliński.

Granicę wschodnią przed Rosjanami miał bronić Janusz Radziwiłł, hetman wielki litewski, ale na długo przed tymi wydarzeniami doszło do konfliktu z królem. Po śmierci w 1648 roku Władysława IV, nastąpiła nowa elekcja, na której Radziwiłł opowiadał się za Jerzym II Rakoczym, władcą Księstwa Siedmiogrodzkiego. Był on podobnie jak hetman wielki litewski kalwinem. Janusz Radziwiłł przewodził społeczności kalwińskiej na Litwie, ale spór z królem nie dotyczył religii, mimo iż Jan Kazimierz był katolikiem. Trzeba również pamiętać, że Radziwiłł był tolerancyjny, choć wielu jego wrogów zarzucało mu, że jego tolerancja jest wynikiem tego iż sam był kalwinem, a nie jakimś głębszym przemyśleniami płynącymi z serca.

Wielki ród Radziwiłłów od wielu lat należał do najpotężniejszych na Litwie. Skupiał w swoich rękach najważniejsze funkcje, jak w roku 1654, gdy Radziwiłłowie zajmowali stanowiska wielkiego hetmana, marszałka, kanclerza i koniuszego. Nic więc dziwnego, że Janusz Radziwiłł zachowywał się niemal jak udzielny władca Litwy, a mając Książęcy tytuł stawiał się na równi z innymi władcami. Nie powinno nas także dziwić, czemu Radziwiłłowie mocno krytykowali władzę królewską i nigdy nie uznali poddania Litwy Rzeczypospolitej.

Mając tak silną pozycję na Litwie, Radziwiłłowie dążyli do utrwalenia swojej władzy na dłuższy czas. Książe Janusz próbował wpływać na króla, aby ten przyrzekał, że to właśnie Radziwiłłowie otrzymają wakujące urzędy na wypadek śmierci osoby, która nimi dysponowała. Jan Kazimierz niechętny był jednak takiemu rozwiązaniu, co prowadziło do ostrzejszych konfliktów między oboma mężami stanu. Gdy w 1652 roku Radziwiłł nie otrzymał przyrzeczenia otrzymania buławy hetmana wielkiego litewskiego, na wypadek śmierci hetmana Kiszki, Książe Janusz posunął się do uknucia intrygi. Jak każdy bogaty magnat, miał liczna klientelę i nią się posługiwał w celu wywalczenia nowych korzyści. Jednym z jego klientów był poseł upicki, Władysław Siciński. Ten niczym nie wyróżniający się poseł, zapisał się w dziejach Rzeczypospolitej wyjątkowo, wypowiadając bowiem jedno zdanie „ ja nie pozwalam ”, 9 marca 1652 roku nie pozwolił na przedłużenie obrad sejmu ponad okres 6 tygodni. W wyniku tego propozycje króla zostały nie uchwalone, a sejm rozjechał się do domów. Początkowo nikt nie rozumiał tego co się stało. Posłowie dalej próbowali prowadzić obrady, ale były one faktycznie skończone. Sam król nie zdawał sobie sprawy z tego co się stało i mówił: „ jeśli posłowie nie chcą kontynuować obrad, sam każe ich żegnać ”. Ponownie, do takiej sytuacji doszło w 1654 roku, gdy posłowie omawiali sprawę nominacji na hetmana wielkiego litewskiego. Tym razem już król i jego zaplecze dostrzegli skutki liberum veto.

Aby więc nie dochodziło do tego typu zrywania sejmów, w końcu Jan Kazimierz postanowił przyznać Radziwiłłowi, choć z protestem, buławę wielka litewską. Może kryzys między Księciem, a królem był by zażegnany, ale Jan Kazimierz dalej nie zrezygnował z rozszerzenia swoich wpływów na Litwie. Buławę polna powierzył już swojemu zaufanemu stronnikowi, nie konsultując tego w żaden sposób z Radziwiłłem. Hetmanem polnym został Wincenty Gosiewski, który był już jednocześnie podskarbim litewskim. Zarządzając skarbem, Gosiewski miał utrzymać armię w wierności królowi, a ponadto zaczął tworzyć z nowych zaciągów, nowa dywizję, podporządkowaną tylko jemu. Ja by tego było mało, król wyznaczył dwóch komisarzy, wojewodę wendeńskiego, Mikołaja Korfa i kasztelana żmudzkiego, Eustachego Kierdeja, którzy mieli kontrolować we wszystkim hetmana wielkiego. Także działania jedynie pogłębiały destabilizację na Litwie i szykowały ją bardziej do wojny domowej, a nie zewnętrznej z Rosją.

Rok 1654 był dla Rzeczypospolitej zaczątkiem rozwijającego się kryzysu. Po pierwszym zerwanym sejmie, parlamentaryzm zaczął się rozwijać w odwrotnym kierunku, w stronę istnego chaosu, natomiast Kozacy znaleźli sobie nowego sojusznika przeciwko Polsce, Rosję i podpisali z nią ugodę w Perejesławiu. Późną wiosną 1654 roku w granice Litwy wkroczyły trzy silne armie rosyjskie, które nadeszły od północy, wschodu i północnego wschodu. Natarcie rosyjskie od razu skierowało się na bardzo starą twierdzę, Smoleńsk, który spełniał kluczowa rolę w systemie obronnym Polski na wschodzie. Oblężeniem kierował sam car Aleksy, i Radziwiłł mógł je wykorzystać w celu zdobycia funduszy na zaciągi do nowej armii.Jedynie regularne wojsko stacjonujące na Litwie, starło się pod wodza Księcia Janusza z wojskiem moskiewskim pod Szkłowem 12 sierpnia. Bitwę przegrali jednak Litwini, i jedynym ratunkiem na zyskanie nieco czasu był Smoleńsk. Radziwiłł pokładał w nim wielką nadzieję i mocno się zawiódł. Wbrew radom kalwińskiego magnata, król Polski mianował wojewodą smoleńskim Filipa Obuchowicza, przeciwnika Radziwiłła. Wojewoda Obuchowicz zamiast śmierci, wolał honorową kapitulację, doprowadzając do tego, że Litwa została wystawiona na pastwę losu.
Niebawem, z wiosną 1655 roku, gdy Szwedzi z monarchą głodnym sukcesów wojennych, Karolem X Gustawem wystosowali listę żądań pod adresem Rzeczypospolitej, konflikt z Rosją spadł na dalszy plan. Szwecja zbroiła się na potęgę i szykowała do wojny z Polską, co wywołało ogólną debatę na sejmie w maju 1655 roku. Przybyło mało posłów i niemal każdego dnia, ktoś opuszczał debaty, ale posiedzenia nadal trwały i próbowano w jakikolwiek sposób stworzyć obronę kraju, Niebawem jednak i to zeszło na dalszy plan, gdyż odezwały się stare urazy między królem, a Radziwiłłem, który oskarżył Jana Kazimierza o wystawienie zbyt małej ilości wojska do obrony Litwy przed Rosjanami. Król zarzucił mu w odpowiedzi, że nie sprawdził się Książe jako dowódca. W obronę księcia wzięła spora grupa jego zwolenników, która postawiła przed sadem stronnika króla, wojewodę smoleńskiego. Filipa Kazimierza Obuchowicza, oskarżając o poddanie Smoleńska. To zaowocowało dalszymi utarczkami słownymi, w których król starał się izolować Radziwiłła oraz wskazywał posłom, że może być zdrajca, gdyż był kalwinem i bliżej mu było do wrogów – Szwedów, niż do Polski. Sejm o mały włos nie rozszedł się bez uchwał i jakoś dociągnął do końca obrad 20 czerwca, kiedy to Litwini z księciem Januszem wrócili do domów nie uzyskawszy potrzebnych sum na odzyskanie utraconych na rzecz Rosjan, terenów.

W ten oto sposób Litwa została pozostawiona samej sobie. Nowy wróg Szwecja zaczął jej zagrażać z północy, a stary Rosja, panoszył się coraz bardziej, wchodząc w głąb krainy i paląc wszystko na swojej drodze. Radziwiłłowie zbyt cenili sobie dobro swojej litewskiej ojczyzny, dlatego przystąpili do rokowań ze Szwedami. Kilku magnatów poparło działania księcia Janusza, myśląc o oddaniu się pod szwedzką protekcję. Po rozmowach prowadzonych w imieniu Szwecji przez Magnusa de La Gardie, zgromadzenie litewskiej szlachty podpisało 8 sierpnia 1655 roku układ w Kiejdanach. Tym samym Radziwiłł doprowadził do zerwania unii Litwy z Polską i poddał Litwę pod protekcje Karola X Gustawa oraz mógł liczyć teraz na opiekę szwedzką przed Rosjanami. Wiele szlachty odmówiło podpisania układu, ale gdy następnego dnia, 9 sierpnia 1655 roku Wilno zdobyły wojska moskiewskie, przeprowadziły rzeź części ludności oraz spaliły zabudowania, upadły wszelki wątpliwości co do słuszności tej decyzji. Podpisanie układu ze Szwecją w Kiejdanach było ostatnim ważnym wydarzeniem politycznych w którym uczestniczył Radziwiłł. Od tego czasu spotykały go same klęski i niepowodzenia w walce ze zbuntowanymi wojskami litewskimi. Zmarł opuszczony przez wszystkich w Tykocinie, obleganym przez zbuntowane wojska litewskie dowodzone przez Pawła Sapiehę. Od tego czasu datuje się upadek rodu Radziwiłłów, kosztem rodu Sapiehów, którzy przejmą władzę na Litwie i będą toczyć prawdziwa wojnę z resztą szlachty litewskiej.

Trzeci zdrajca, który walnie przyczynił się do otworzenia Polski zachodniej na podbój szwedzki, był Krzysztof Opaliński. Dramatopisarz, polski satyryk, który otrzymał staranne wykształcenie. Ale przede wszystkim znany był z prywaty i awanturnictwa. Od 1637 roku był wojewoda poznańskim i często powierzano mu wielkie misje, jak przywiezienie do Polski żony Władysława IV z Francji, Ludwiki Marii Gonzagi. Jednak na przekreśleniu jego życiorysu zaważyła niechlubna postawa podczas Potopu.

Arwid Wittenberg pewnie zmierzał nad polska granicę w 1655 roku. Do pomocy został mu przydzielony zdrajca Radziejowski , który przekonywał feldmarszałka, że nie ma obawy ze strony Polaków, którzy zebrali się do obrony zachodniej części kraju pod Ujściem. To co się działo pod Ujściem było kolejnym niechlubnym aktem polskiej historii. Przygotowania do stawienia oporu przebiegały w całkowitej panice i chaosie. Szlachta zjeżdżała się jak na kulig i pijaństwo było na porządku dziennym. Problemów pod Ujściem było wiele, począwszy od niskiego doświadczenia w walce, gdyż większość ludności rzadko kiedy uczestniczyła w poważniejszych bitwach lub wojnach. Kolejnym kłopotem był spór o dowództwo. Chęci do rozkazywania wyrażało wielu szlachciców, wąsali, z których mało który miał jakiekolwiek o tym pojęcie. Rzeczywistość jednak w Polsce była całkowicie inna niż moglibyśmy przypuszczać. Nie liczą się ludzie z doświadczeniem wojennym, ale z wyższym stanowiskiem, a z pośród tych o miano pierwszego rywalizowali wojewoda poznański Krzysztof Opaliński oraz wojewoda kaliski, Andrzej Karol Grudziński. Dowódcy kłócili się o sposób obrony, o to czy jest sens obrony przed wrogiem oraz jak uzbroić zebranych 14400 ludzi, a brakowało niemal wszystkiego do należytej walki. Brakowało prochu, dział, a nawet jedzenia, które zdemoralizowani żołnierze musieli rabować w okolicznych miastach i wsiach.

Gdy Szwedzi zebrali się już pod Ujściem, wysłali najpierw herolda z propozycją przygotowaną przez Radziejowskiego, pomni wojowniczego charakteru Polaków i klęski z pod Kircholma w 1605 roku. Radziejowski oferował obrońcom z pod Ujścia zachowanie własności prywatnej, wolności wyznania i przywilejów szlacheckich oraz ochronę przed rozbojami. Wprawdzie Opaliński herolda odesłał z 10 dukatami i odmową, ale zebrana szlachta wysłuchała szwedzkiej propozycji, która padła na podatny grunt.Zresztą, jak szlachta miała być nie zainteresowana kapitulacją, skoro głównodowodzący, jakim był Krzysztof Opaliński się do tego skłaniał. Nie zamierzał bronić ojczyzny dla Jana Kazimierza, którego Opaliński uważał za większego wroga niż Szwedzi. Do sporu między Opalińskim, a polskim królem doszło w 1650 roku, a powodem po raz kolejny była „ kłótnia o stołki ”. Opaliński nie uzyskał urzędu kanclerskiego i odtąd znalazł się w opozycji antykrólewskiej, co pozwalało mu nawet na blokowanie posiedzeń sejmu oraz projektów królewskich.

Po krótkiej walce pod Ujściem, Polacy zrezygnowali z obrony na rzecz negocjacji, w których Szwedzi zagwarantowali swoją poprzednią propozycję. Opaliński wraz z grupą magnatów przekonali resztę szlachty, że wszystko pozostało po staremu. Nadal szlachta ma urzędy, przywileje i jest stanem dominującym w państwie, a inny król, któremu miała podlegać Wielkopolska to był jedynie mały, nic nie znaczący aspekt całej sprawy.

Troszczący się jedynie o siebie i swój majątek magnaci z Opalińskim na czele, poszli nawet dalej w utwierdzaniu przyjaźni z nowym władcą, Karolem X Gustawem. Nie dość, że dali klucze do swoich miast i twierdz w Wielkopolsce, to jeszcze przekazali własne oddziały piechoty pod komendę szwedzką ora jeden szwadron husarii.

Magnaci się uciszyli z zawartego aktu kapitulacji, a przypieczętowali swój sukces wspólną ze Szwedami biesiadą pod gołym niebem. Wielka uczta zorganizowana przez Wittenberga była najgorszym aktem zdrady jaki mogli nam zaserwować wywyższający się ponad wszystko, zapijaczeni Sarmaci. Nie rozumieli swojego nędznego występku, nie rozumieli, że oderwali od Rzeczypospolitej kawałek jej terytorium, Wielkopolskę, nie rozumieli, że wpuścili do ojczyzny wroga, który zalał nas swoją potęgą na kolejne lata.

A wszystkiemu winny był zdrajca Opaliński, który przekonał szlachtę do tego niegodnego uczynku oraz postanowił jeszcze dalej wkupić się w łaski Karola Gustawa. Wraz z niewielkim pocztem szwedzkim stanął niebawem pod Poznaniem i jako wojewoda poznański, przekonał radę miasta do poddania się pod szwedzką protekcję. To pierwsze duże miasto Polski, które się poddało Szwedom, stanowiło punkt odniesienia dla innych miast w kraju. Odtąd mieszczanie polscy prześcigali się w otwieraniu swoich bram i nadawania honorowych kluczy miast, Szwedom.

W ten sposób trzej zdrajcy zgubili Polskę w czasie Potopu i przyczynili się do wydania jej na pastwę Szwedów, otwierając granice kraju. Bez wątpienia przyczyną sporów poszczególnych magnatów z królem były kłótnie o stołki w administracji państwowej, ale nie jest powiedziane, że gdyby je nawet dostali, to nie zgubiliby ojczyzny. Przecież ich ambicje sięgały zbyt wysoko niż mógłby im zaoferować Jan Kazimierz, a potwierdzeniem tego jest zdrajca Radziwiłł, któremu marzyła się nawet korona Polski.

Bibliografia
Peter Englund. Niezwyciężony
Leszek Podhorodecki. Wazowie.
Wikipedia.


Autor informacji:

Adam Pawłowski
ODPOWIEDZ

Wróć do „Bitwy, wojny i kampanie”