Szarża pod Krojantami
-
- Administrator
- Posty: 4635
- https://www.artistsworkshop.eu/meble-kuchenne-na-wymiar-warszawa-gdzie-zamowic/
- Rejestracja: 24 maja 2010, 04:01
- Kontakt:
Szarża pod Krojantami
Na podstawie m.in.tejże bitwy stworzony został mit polskiego ułana z szablą szarżującego bezmyślnie na niemieckie czołgi. Proszę o obalenie tego mitu.
-
- Moderator
- Posty: 527
- Rejestracja: 16 maja 2011, 14:57
Re: Szarża pod Krojantami
Mój dziadek był ułanem ale nic nigdy nie wspominał o żadnych czołgach...
-
- Administrator
- Posty: 4635
- Rejestracja: 24 maja 2010, 04:01
- Kontakt:
Re: Szarża pod Krojantami
Czy podzielisz sie wspomnieniami Twojego dziadka na temat jego sluzby wojskowej podczas kampani wrzesniowej?solec1 pisze:Mój dziadek był ułanem ale nic nigdy nie wspominał o żadnych czołgach...
Re: Szarża pod Krojantami
To może też coś dodam:
http://dakowski.pl//index.php?option=co ... &Itemid=53
A tu link do wywiadu z rotmistrzem Janem Ładosiem - uczestnikiem bitwy pod Krojantami:feldfebel Helmut Plottner, strzelec Artur Romer i szef 6. kompanii Max Manthey pisze:My, podpisujący to oświadczenie, należeliśmy do Hamburskiego 76. Pułku Piechoty i byliśmy naocznymi świadkami pierwszego kawaleryjskiego ataku w II wojnie światowej, który miał miejsce 1.09.1939 r. w pobliżu miasta Chojnice pod wsią Krojanty i zgodnie z prawdą oświadczamy: Ten nieoczekiwany atak na posuwające się czoło II Batalionu nastąpił z odległości około 250-300 metrów. Były to dwa rozwinięte, nadchodzące jeden za drugim szwadrony (jak się później dowiedzieliśmy, był to 18. Pułk Ułanów z Grudziądza), które z białą bronią i okrzykiem: „Hurra” atakowały linię, która niezwłocznie zajmowała stanowiska ogniowe. W ciągu kilku minut atak ten załamał się w ogniu naszych karabinów maszynowych i moździerzy. Na polu walki znajdowali się polegli i ranni oraz zabite i zranione konie. Wśród poległych nasi strzelcy z 6. i 7. kompanii znaleźli jednego majora i dwóch rotmistrzów...”
http://dakowski.pl//index.php?option=co ... &Itemid=53
Re: Szarża pod Krojantami
Oj... tych wspomnień to słuchałem w dzieciństwie - dziadek żył w latach 1909-1991, we wrześniu 1939 walczył jako 30-letni ułan gdzieś w okolicach Modlina, wiele lat po wojnie dostał nawet medal "za wojnę obronną".Artur Rogóż pisze:Czy podzielisz sie wspomnieniami Twojego dziadka na temat jego sluzby wojskowej podczas kampani wrzesniowej?solec1 pisze:Mój dziadek był ułanem ale nic nigdy nie wspominał o żadnych czołgach...
Najbardziej oddziaływała na mnie historia dziadka z kilku dni przed wybuchem wojny, jak sądzę była to noc z 25-go na 26-go sierpnia. Dziadek miał mieć nocny patrol gdzieś niedaleko granicy z Prusami Wschodnimi. Z jakiejś przyczyny zamienił tę "nocną zmianę" z kolegą... i tego kolegi nikt nigdy już później nie widział: nie wrócił z patrolu do oddziału i słuch po nim zaginął. Oczywiście to tylko hipoteza, ale prawdopodobne jest, że ów kolega dziadka (i chyba jeszcze jeden czy kilku) padł ofiarą "czyszczenia" granicy przez Niemców w dniu pierwotnie zaplanowanego ataku na Polskę. Dziadek zawsze powtarzał, że ta zamiana patrolu ocaliła mu życie. Historia ta była kiedyś opisana w "Żołnierzu Polskim" ale nie udało mi się dotrzeć do archiwalnych numerów...
Duże wrażenie robiła też na mnie opowieść, jak dziadek był chory (pod koniec wojny), nie mógł walczyć i siedział w domu. W tym czasie była jakaś potyczka, w której duże straty ponieśli Rosjanie i ktoś "dał cynk", że po wsi lata ranny (z rozwalonym nosem) radziecki żołnierz z bagnetem, szukając Polaków, którzy nie wzięli udziału w walce. Los takowych znalezionych w domu Polaków był... powiedzmy niepewny. A że w chorobę dziadkowi niekoniecznie by uwierzono, schował się on w sieni za workami ze zbożem. Babcię coś natchnęło i kazała mu zmienić kryjówkę i wleźć na strych. Chwilę potem dziadek widział przez szpary ze strychu, jak ów radziecki żołnierz, usłyszawszy od babci, że w tym domu nie ma mężczyzn (bo są na froncie), zaczął wyładowywać złość na... workach ze zbożem... przekuwając je kolejno swoim bagnetem. Zaram potem opuścił dom.
Ot, takie wojenne dziadkowe opowiastki... ale o czołgach nic nie pamiętam.
PS. Dziadek pochodził z miejscowości Bełczączka, wspomnianej przez Henryka Sienkiewicza w powieści "Na polu chwały". Po wojnie władze zmieniły nazwę na Wincentów - to kilka kilometrów od Pionek w byłym województwie radomskim. Po zakończeniu wojny dziadek wrócił do domu (z okolic Warszawy) pieszo - to też wspominano jako "wyczyn".
Re: Szarża pod Krojantami
mój dziadek - kapral Roman Topór