2 KORPUS POLSKI W CZASIE II WOJNY ŚWIATOWEJ
: 17 lut 2011, 22:08
2 KORPUS POLSKI W CZASIE II WOJNY ŚWIATOWEJ - referat
PLAN REFERATU.
1. GENEZA I POWSTANIE 2 KORPUSU POLSKIEGO 3
1.1. STARANIA GEN. ANDERSA DO UTWORZENIA ARMII POLSKIEJ W ROSJI 3
1.2. EWAKUACJA WOJSK NA ŚRODKOWY WSCHÓD 5
1.3. UTWORZENIE 2 KORPUSU POLSKIEGO 6
1.4. PRZESUNIĘCIE 2 KORPUSU DO OBSZARU ŚRÓDZIEMNOMORSKIEGO I WŁOCH 7
2. ORGANIZACJA I STRUKTURY 8
3. KAMPANIA WŁOSKA 9
3.1. DZIAŁANIA NAD RZEKĄ SANGRO I RAPIDO 9
3.2. PIERWSZE NATARCIE NA MONTE CASSINO 10
3.3. DRUGIE NATARCIE NA MONTE CASSINO 12
3.4. WALKI O PIEDIMONTE 13
3.5. WALKI NAD ADRIATYKIEM 14
3.6. WALKI W APENINACH 16
3.7. ZDOBYCIE BOLONII 17
4. BILANS 2 KORPUSU W KAMPANII WŁOSKIEJ 18
5. LOS ŻOŁNIERZY 2 KORPUSU PO ZAKOŃCZENIU DZIAŁAŃ WOJENNYCH 19
6. POWSTANIE POLSKIEGO KORPUSU PRZYSPOSOBIENIA I ROZMIESZCZENIA 21
WŁASNE WNIOSKI. 24
ANEKS 25
WAŻNIEJSZE POSTACI. 25
Gen. Władysława Andersa. 25
MAPKI. 26
Mapka nr 1. Położenie sił alianckich podczas próby przełamania Linii Gustawa. 26
Mapka nr 2 i 3. Rozmieszczenie sił 2 Korpusu Polskiego podczas natarcia na Monte Cassino - maj 1944 r. 27
SPIS LITERATURY: 28
1. Geneza i powstanie 2 Korpusu Polskiego
1.1. Starania gen. Andersa do utworzenia Armii Polskiej w Rosji
Dzień wybuchu wojny 1 września 1939 zastaje gen. Andersa jako dowódcę brygady nowogródzkiej na granicy Prus Wschod¬nich, w Lidzbarku. W nocy z 28 na 29 września zostaje zaatakowany przez bandę rosyjsko-ukraińską, po krótkiej strzelaninie odnosi poważne ranny. Po lokalnych przesłuchaniach wieziony jest przez ''Stary Sambor”, gdzie przyjmuje go dowódca armii, której masy zapełniają już całą okolicę, nazwiskiem Tiuleniew. Następnie przez Stryj, gdzie nareszcie oczyszczono Generałowi rany i założono opatrunek, przekazany został do Lwowa. Tam jako ciężko ranny i niezdolny do poruszania się, z trudnościami dostaje się do szpitala na Łyczakowie, skąd przenoszony jest do innych, ale z polską obsługą, i starannie leczony. Jako ciężko ranny, a urodzony na terenie okupacji niemieckiej, korzysta z możliwości transportu przez San na zachód, gdzie przygotowuje dalszą drogę przez Zakopane na Węgry. Po przewiezieniu koleją do Przemyśla, wbrew poprzednim obietnicom, bolszewicy oficerów będących w transporcie aresztują i zawożą z powrotem do Lwowa. Tu oskarżają gen. Andersa o wszelkie możliwe zbrodnie, trzymają w fatalnych warunkach w mroźnej celi więzienia Brygidki, i przy gnijących, nie opatrywanych ranach, do 20 lutego 1940, kiedy wywożą go do Moskwy na osławioną Łubiankę. Tam, po niezliczonych rewizjach, osadzają gen. Andersa w więzieniu. Wyjdzie z niego dopiero po półtora roku, 4 sierpnia 1941, po wybuchu wojny niemiecko-sowieckiej. Wojna sowiecko-niemiecka wybuchła 22 czerwca 1941 i trwała już przeszło miesiąc, kiedy po kilku dniach lepszego traktowa¬nia i dożywiania, gen. Anders został z niezwykłymi ceremoniami zaprowadzony do luksusowego gabinetu, w którym dwu cywilnych panów przedstawiło mu się jako Beria i Mierkułow, i zawiadomiło o zwolnieniu oraz powierzeniu mu dowództwa polskiej armii, która ma być tworzona w Sowietach. Rozmowa była oczywiście prowadzona w zupełnie innej tonacji politycznej niż te, które toczono z nim poprzed¬nio. Wrogami nie byli już „zachodni kapitaliści", lecz hitlerowscy faszyści, a obrzucana poprzednio przezwiskami Anglia zamieniła się w demokratycznego, przyjaznego sprzymierzeńca.
Ten radykalny zwrot musiał robić na gen. Andersie, jak na nas wszystkich, przedtem więzionych i torturowanych w Sowietach -uprzednio hiterowskich sprzymierzeńców - wrażenie obłudy nie mogącej budzić zaufania. Toteż, rozumiejąc konieczność przyjęcia w wytworzonej sytuacji współpracy z Rosją sowiecką przeciwko Niem¬com, gen. Anders zdawał sobie od razu sprawę z-niepewności tego nowego sprzymierzeńca, jeszcze wczoraj śmiertelnego wroga nisz¬czącego naszą siłę narodową, skazującego na zgubę nie tylko setki tysięcy żołnierzy, lecz także ich rodziny, kobiety, starców i dzieci, aresztowane i zesłane do Rosji.
Pierwszym kontaktem z wolnym światem zachodnim było spotka¬nie z gen. Zygmuntem Szyszko-Bohuszem, który przybył do Moskwy z Londynu na czele misji wojskowej. Nie zetknięto go z generałem i dopiero po przeczytaniu o jego przybyciu w prasie sam musiał go szukać. Spotkanie pozwoliło mu zorientować się w przebiegu sprawy polskiej, podczas jego blisko dwuletniego więzienia oraz o okolicznoś¬ciach zawartej z Sowietami umowy, łącznie z argumentami opozycji przeciwko niej, także ze strony gen. Kazimierza Sosnkowskiego.
Gen. Anders, po gruntownym namyśle, rozumiejąc zastrzeżenia i wątpliwości londyńskich oponentów umowy, uznał jednak, że decyzja gen. Sikorskiego była słuszna. Sowiety, jak twierdził „Mają teraz nóż na gardle, więc są układni i grzeczni. Ale to może szybko przeminąć. Bądź okrzepną, bądź też ulegną Niemcom. W jednym i drugim wypadku nasza sprawa znowu znajdzie się w impasie. Musimy bardzo się spieszyć. Musimy się zorganizo¬wać i stworzyć silne wojsko. Musimy ratować naszą ludność. Damy Sikorskiemu pełne i lojalne poparcie". Podczas gdy z gen. Szyszko-Bohuszem nawiązały się natych¬miast dobre stosunki, z cywilnymi przybyszami z Londynu było rozmaicie. Prof. Stanisław Kot, bliski politycznie gen. Sikorskie¬mu, wywołał od razu kontrowersje, kiedy próbował się wmie¬szać do spraw personalnych wojska. Domagał się usunięcia wszystkich oficerów legionowych, co podtrzymali następnie przysłani do Generała przedstawiciele partyjni, prof. S. Grabski oraz J. Szczyrek z PPS. Odpowiedzią gen. Andersa była kate¬goryczna odmowa, przy czym sformułował on zasadę, którą nie¬raz później powtarzał i konsekwentnie się jej trzymał, mianowi¬cie, że „odrzucamy wszystko, co nas dzieli i bierzemy wszystko, co nas łączy w pracy i walce o wolność i niepodległość Polski". Rychło przyszły poważniejsze rozczarowania i trudności, ze strony sowieckiej. W pierwszej rozmowie z reprezentantem Armii Czerwonej, gen. Panfiłowem, okazało się, że będziemy mieli do dyspozycji zaledwie 20.000 szeregowych i około tysiąc oficerów w obozie w Griazowcu. Ponieważ Generał wiedział z prasy sowieckiej, że we wrześniu wzięto do niewoli blisko 300.000 szeregowych, a wiadomo już było, że w obozach Kozielska, Starobielska i Ostaszkowa było samych oficerów około 11.000, liczby podane przez gen. Panfiłowa rozczarowały i zdawały się niewystarczające. Z trudem też Generał zdołał uzyskać zgodę na utworzenie dwu dywizji i jednego pułku zapasowego. Jeszcze większe trudności musiał pokonać, aby móc odwiedzić Griazowiec, leżący daleko na północ od Moskwy, koło Wołogdy. Musiał w tym celu otrzymać samolot i dopiero z końcem sierpnia udało mu się dotrzeć do tego jedynego sku¬pienia polskich oficerów, w liczbie około tysiąca. Było to pełne wzajemnego wzruszenia spotkanie, po dwu latach niewoli i więzienia, z polskimi żołnierzami wieloma przyjaciółmi i kole¬gami, zagłodzonymi i zbiedniałymi, ale w dobrym duchu.
Na siedzibę dowództwa armii dano nam Buzułuk, miasteczko przy linii kolejowej Orenburg-Czałow ku płd.-zachodowi, dokąd Generał przybył samolotem z Moskwy przez Kujbyszew, z na prędce skleconym sztabem, w połowie września. Wobec rozległych przestrzeni Rosji, złej komunikacji kolejowej i jeszcze gorszych dróg, gen. Anders musiał otrzymać możność porusza¬nia się powietrznego i otrzymał w tym celu do użytku sztabu trzy samoloty. Były one stare i w złym stanie; defekty były częste i nawet niebezpieczne. Raz odpadło śmigło i Generał istnym cudem uratował się, po czym czekały go niezwykłe trudności z dotarciem do jakiegoś węzła komunikacyjnego.
Ludność i zabudowania prowincjonalne były obrazem skrajnej nędzy, od czego odbijały luksusy oficjalnych przyjęć, gdzie gościom starano się imponować wystawnymi potrawami z nieodłącznym kawiorem, wódką i winami. To dla Generała, po niedawnym więzieniu zmuszonego do wstrzemięźliwości, sta¬nowiło szczególny kłopot, aby nie urazić sowieckich gospoda¬rzy, szczególnie drażliwych na tym punkcie.
Po instalacji dowództwa armii w Buzułuku, ze wszystkich stron zaczęli przybywać do nas rodacy zwalniani z rozmaitych stron olbrzymiego terytorium sowieckiego, nadciągając w łach¬manach i często w fatalnym stanie zdrowotnym. Tak samo przybywali oni do pobliskiej miejscowości Tockoje, gdzie for-mowała się 6 dywizja piechoty pod dowództwem gen. M. Karaszewicz-Tokarzewskiego, a także do Tatiszczewa, gdzie formowała się 5 dywizja pod dowództwem gen. M. Boruty-Spiechowicza. Gen. Anders odwiedził obie te dywizje i podzi¬wiał nastrój oraz wspaniałą postawę tych naszych żołnierzy po dwuletniej niewoli, gotowych do walki pod sztandarem naro¬dowym.
Zdając sobie sprawę z potrzeby dostarczenia im pokarmu duchowego, Generał zgromadził grono dziennikarzy i drukarzy, którzy przystąpili do organizowania pisma. Pod nazwą „Orzeł Biały" ukazało się ono niebawem jako tygodnik. Aby uzupełnić nasze szeregi męskie i wobec tego, że przybywać zaczęły licznie również kobiety. Generał przystąpił do organizacji także Pomoc¬niczej Służby Kobiet, którą na wzór podobnych formacji na Zachodzie — powołał do życia, stawiając na jej czele p. W. Piechowska, a następnie p. Bronisławę Wysłouchowa. Ponie¬waż na zesłanie deportowano głównie rodziny aresztowanych żołnierzy, zwłaszcza oficerów, dalej osadników, urzędników państwowych itp., rodziny te głównie zaczęły przybywać do polskich jednostek wojskowych, gdzie, dokarmiane z wojsko¬wego kotła, obejmowane były przez Pomocnicze Służbę Kobiet i stawały się jakby organiczna częścią wojska, ta „wędrowne małe Polską", jak zaczęło się mówić. Mimo trudności i zastrzeżeń sowieckich władz, gen. Anders akceptował ten naturalny pęd wygnańców do „domowych ognisk" tej „wędrownej Polski". Z kolei zaczęły też napływać elementy niepożądane oraz niebędące naprawdę rodzinami polskich żołnierzy, co wywoływało przejściowe komplikacje.
Taki charakter jednostek wojskowych, obarczonych rodzina¬mi, stał się następnie punktem wyjścia całej, tak wszechstron¬nej, charytatywnej, wychowawczej i oświatowej akcji wojska dowodzonego przez gen. Andersa, dla której miał on zrozumie¬nie, i do której czuł się zobowiązany.
W listopadzie przyszła wiadomość, że gen. Sikorski przez Bliski Wschód wybiera się do Rosji, a przed odwiedzeniem Stalina chciałby zobaczyć gen. Andersa i polskie oddziały. Sowiety były jeszcze w trudnym położeniu: Leningrad, Moskwa i Stalingrad były zagrożone i Stalinowi zależało na spotkaniu z premierem Rządu Polskiego, uznawanego przez W. Brytanię i inne mocarstwa zachod¬nie.
W tym nastroju oddano gen. Andersowi do dyspozycji samolot, którym w towarzystwie gen. Z. Szyszko-Bohusza jako szefa misji wojskowej udał się po gen. Sikorskiego do Teheranu, skąd powrócili razem do Kujbyszewa, podczas gdy świta gen. Sikorskiego w ślad za nimi przyleciała samolotem brytyjskim, oddanym mu do dyspozycji w Londynie. Powitanie obu generałów było serdecznie i dopiero po nawiązaniu kontaktu przez gen. Sikorskiego z prof. Kotem, dawnym przyjacielem osobistym i politycznym, stosunki przybyłego z gen. Andersem zaczęły się psuć. Popularność gen. Andersa wśród wojska, z którym dzielił przedtem niewolę i więzienia, była oczywista, więc trudno było z tym rywalizować świeżo przybyłemu Naczelnemu Wodzowi. Na tej różnicy próbował grać prof. Kot, umiejąc wprowadzić osobiste rozdźwięki. Ujawniły się jednak w dalszym ciągu wizyty poważniejsze jeszcze problemy.
Stalin nie umiał wyjaśnić trudności, odnalezieniu w zaginionych kilku¬nastu tysięcy oficerów trzech obozów, obiecał umożliwić tworzenie nowych jednostek wojskowych po przeniesieniu naszego wojska do cieplejszego klimatu na południu, ale faktycznie już podczas rozmowy na Kremlu okazało się, że z potrzebnym zaopatrzeniem będą trudności. Toteż, gdy gen. Sikorski patrzył na wyniki spotkania ze Stalinem optymistycznie, gen. Anders wyrobił sobie pogląd negatywny. Zdaniem jego, dane obietnice będą sabotowane i do powsta¬nia obiecanej silnej armii polskiej w Sowietach Stalin nie dopuści. Wbrew temu, gen. Sikorski po opuszczeniu Rosji, w wywiadzie prasowym, którego udzielił w Teheranie, mówił z optymizmem o wynikach swojej wizyty w Rosji; oświadczył nawet wbrew prawdzie, że zwolniono wszystkich jeńców i więźniów, zapomniawszy jakby w szczególności o zaginionych oficerach trzech obozów: Koziel¬ska, Ostaszkowa i Starobielska.
1.2. Ewakuacja wojsk na Środkowy Wschód
Pesymistyczne przewidywania gen. Andersa zaczęły się bardzo rychło sprawdzać. Stawało się jasne, że Stalinowi nie trzeba było polskiego wojska, które by służyło sprawie polskiej a nie byłoby tylko narzędziem polityki sowieckiej. Polskie jednostki, więc z jednej strony pozbawione były należytego zaopatrzenia i broni, a z drugiej naciskano na gen. Andersa, aby zgodził się na wysłanie ich w takim stanie na front, na oczywista zagładę. Obiecanych gen. Sikorskiemu zwiększonych racji żywnościo¬wych nie tylko nie przyznano, ale je wydatnie zmniejszono. Ostatecznie na 18 marca 1942 gen. Anders wezwany został do Moskwy i w towarzystwie szefa sztabu gen. Okulickiego odbył definitywna rozmowę ze Stalinem. Zasłaniając się rzekomym faktem niedotrzymania obiecanych dostaw amerykańskich, Stalin zgodził się na ewakuację naszego wojska do Persji, przy czym uzyskaliśmy - - za poparciem brytyjskim - - pozwolenie zabrania ze sobą także rodzin. Podczas gdy gen. Anders uzyskał w Moskwie tę decyzję przy nieoficjalnym poparciu brytyjskim i za prawdopodobna inspiracja samego Churchilla, który był chętny uzyskaniu polskiej armii na Bliskim Wschodzie, gen. Sikorski trwał przy swoich wątpliwościach i wezwał gen. Andersa do Londynu. Tam, przywitany serdecznie przez Naczel-nego Wodza, Generał poznał szereg osobistości świata poli¬tycznego, międzynarodowego i polskiego, zwiedził na życzenie gen. Sikorskiego oddziały polskie w Szkocji i otrzymał propo¬zycję pozostania w Londynie. Gdy odmówił — stwierdzając, że nie może opuścić swoich żołnierzy w Sowietach — został przez gen. Sikorskiego dobrze zrozumiany i obaj generałowie rozstali się serdecznie.
Niemniej różnice poglądów na Rosję pozostały. Po pierwszej wiosennej ewakuacji, gen. Anders w lipcu, obszerne depesza do Londynu, scharakteryzował położenie Polaków w Sowietach jako beznadziejne i wskazywał na konieczność wyprowadzenia ich stamtąd póki czas, powołując się na szereg faktów świadczących o rosnącej wrogości sowieckich władz do nas i wreszcie na dalszy brak wyjaśnień, co stało się z trzema obozami oficerskimi: w Kozielsku, Ostaszkowie i Starobielsku. Gen. Sikorski odpowiedział na to depeszą: „Wojsko dla wyż¬szych celów politycznych musi pozostać w ZSSR".
Wbrew temu stanowisku doszło do dalszej ewakuacji naszej armii za oficjalną aprobatą rządu sowieckiego, co podano do wiadomości gen. Andersa w dniu 8 lipca 1942. Proces ewakuacyjny rozpoczął się natychmiast przez Krasnowodsk albo Aszchabad do Persji.
Tym razem gen. Sikorski nie zgłosił już żadnego sprzeciwu, zatwierdził proponowany przez gen. Andersa charakter armii, po jej wyjściu na Środkowy Wschód pod tym samym dowódz¬twem, i stosunki pomiędzy obu generałami ułożyły się harmo¬nijnie.
Na jesieni 1942 całość wyewakuowanego z Rosji wojska, w ilości 70 tysięcy, oraz 65 tysięcy ludności cywilnej — kobiet, dzieci i osób starszych, znalazło się na Środkowym Wschodzie: w Persji, Iraku i częściowo w Palestynie. Był to obszar pod patronatem wojennym Wielkiej Brytanii i najważniejszym zadaniem gen. Andersa, dowódcy Armii Polskiej na Wschodzie, stało się ułożenie współpracy z jej władzami.
Przede wszystkim postanowił, więc wyzyskać kontakt nawiązany z prem. Churchillem, jeszcze podczas jego pobytu w Moskwie, i dążyć do osobistego z nim spotkania. Jak się okazało, podobny zamiar miał premier W. Brytanii. Polecił on, bowiem zawiadomić przybyłego 19 sierpnia do Teheranu gen. Andersa, że oczekuje go w Kairze, gdzie też 22 tegoż miesiąca odbyła się kilkugodzinna rozmowa, która — nieza¬leżnie od zrozumiałych różnic w poglądach na Rosję — dała podstawy do pomyślnej współpracy Armii Polskiej na Środkowym Wschodzie z dowódcami brytyjskimi. Armia ta, jak Churchill zapewnił, otrzyma w najkrótszym czasie uzbrojenie i zaopatrzenie, a wejdzie w skład całości dowodzonej przez gen. H.M. Wilsona, z którym gen. Anders nawiązał też natychmiast bliskie, pełne wzajemnego zaufania stosunki. Na zakończenie rozmowy Churchill oświadczył gen. Andersowi, że wierzy w powstanie po wojnie „Polski silnej i szczęśliwej".
Przybycie na Środkowy Wschód otwarło przed naszą armią większe możliwości opieki nad ludnością cywilną, zwłaszcza nad dziećmi i młodzieżą, czym zaczęto się zajmować już poprzednio, ale z wielkim trudem, w warunkach sowieckich. Szkoła dla dziewczynek umiesz¬czona została w górskim, zdrowym Nazarecie, junacy — w Barbarze nad morzem, Pomocnicza Służba Kobiet przy pełnym wojskowym uposażeniu mogła rozpocząć szkolenie we wszelkich zakresach dla kobiet dostępnych: służby sanitarnej i świetliczanek, a — dla silniej¬szych - - także jako kierowcy samochodów, osobistych i ciężaro¬wych.
Warunki zdrowotne, głównie dzięki dobremu wyżywieniu, podniosły szybko stan fizyczny wszystkich, ale — niestety, pozostały — w ziemi perskiej tysiące ludzi, przeważnie dzieci i osób starszych. Przybyły one ostatkiem sił z Sowietów; ale już w Pahlawi, nad Morzem Kaspijskim, albo po przybyciu do Teheranu umierały z wyczer¬pania lub na tyfus, pozostawiając jako tragiczny ślad polskiej, wygnańczej wędrówki - rozległe cmentarze.
Na Środkowym Wschodzie gen. Anders uzgodnił jedną wspólne inicjatywę z prof. Kotem, mianowicie rozpisania wśród przybywających z Rosji ankiety o przeżyciach w niewoli w Sowietach, doświadczonych po wywiezieniu z Polski. Powołane następnie Biuro Dokumentów zajęło się zbieraniem, rejestro¬waniem oraz opracowywaniem tych opartych na ankiecie relacji. Opuszczając Persję gen. Anders odwiedził młodego szacha Mohammada Reza Pahlawi, by podziękować mu za życzliwe przyjęcie naszego wojska i ludności cywilnej.
Na pierwsze rejony zakwaterowania armii otrzymał gen. Anders położone w Iraku opodal granicy perskiej miejscowości Ouizil Ribat, gdzie zakwaterował sztab, i pobliski Khanakin, gdzie zaczęły się rozmieszczać napływające oddziały, przez Persję z Rosji i dywizji Karpackiej — z Egiptu i Palestyny. W konsolidacji wojsk polskich na Środkowym Wschodzie w jedną armię cho¬dziło przede wszystkim o to, aby przygotowały się one do walki z Niemcami na froncie jako poważna całość. Pod tym wzglę¬dem wyrównały się też różnice poglądów między generałami Sikorskim i Andersem. Wysłany dla uzgodnienia powyższych kwestii na Środkowy Wschód z Londynu gen. T. Klimecki otrzymał w rezultacie depeszę od gen. Sikorskiego dla gen. Andersa następującej treści: „Akceptuję proponowane przez Pana Generała zmiany w organizacji, w szczególności utrzyma¬nie nazwy Armii".
1.3. Utworzenie 2 Korpusu Polskiego
Na nowych podstawach organizacyjnych przystąpiono do szkolenia wojska. Trudności były ogromne, ale zapał i gotowość do pracy oraz współpraca dotrzymujących zobowiązania Brytyj¬czyków, w szczególności gen. Wilsona, pozwalały je pokony¬wać, i tak trzeba było wyszkolić 20 tyś. kierowców samochodowych i uzupełnić braki w korpusie oficerskim — trzy zaginione w Sowietach obozy wciąż nie dawały znaku życia — a nadto starszych oficerów w liczbie tysiąca musiano przenieść do tzw. drugiej grupy, czyli w stan liniowo nieczynny. Radośnie, więc powitano liczną grupę oficerów przysłanych z W. Brytanii wśród nich przybył też najmłodszy, rodzony brat gen. Andersa - Tadeusz, oficer artylerii konnej, który zdołał uciec z niewoli niemieckiej i dotrzeć do W. Brytanii.
Konieczne okazały się zmiany na stanowiskach kierowni¬czych jako dowódcą 5 Dywizji Kresowej, powstałej z organizowa¬nych w Rosji 6 Dywizji Lwowskiej oraz 5 Dywizji Wileńskiej, został gen. Z. Szyszko-Bohusz; szefem sztabu został gen. R. Rakowski, a 3 Dywizja Strzelców Karpackich zachowała na swoim czele gen. S. Kopańskiego, pod którego dowództwem Samodzielna Brygada Strzelców Karpackich wsławiła się wal¬kami w Libii, zwłaszcza pod Tobrukiem. Z ciężkim sercem, ale świadom tej potrzeby, przekazał gen. Anders do W. Brytanii 3.500 młodych, pierwszorzędnej kategorii żołnierzy do naszego lotnictwa, opromienionego już sławę w Bitwie o W. Brytanię.
W miarę postępującego szkolenia wojska, coraz bliższego goto¬wości bojowej, poszukuje APW przydatniejszych rejonów do ćwiczeń i na wiosnę 1943 roku przenosi się na północ Iraku w rejon miejscowości Kirkuk-Mossul. Podczas gdy sytuacja międzynarodowa, w miarę umacniania się Rosji, pogarszała naszą polityczną pozycję wśród aliantów, główna uwaga i wysiłek gen. Andersa skierowany był na przygotowanie armii, której odwiedzenie zapowiedział wkrótce Naczelny Wódz. Przybywającego pod koniec maja 1943 na Środkowy Wschód gen. Sikorskiego powitał w Kairze gen. Anders. Wyolbrzy-miane na odległość rozmaite, rzeczywiste czy urojone, rozdźwięki między obu generałami zostały szybko puszczone w niepamięć. Gen. Sikorski z zadowoleniem powitał nastrój i wyszkolenie armii, czemu dał wyraz w depeszy do prezydenta RP W. Raczkiewicza, mówiącej, że „stwierdził z zadowoleniem wśród żołnierzy patriotyzm jak najgo¬rętszy, zdecydowaną wolę walki i oddanie bezwzględne sprawie polskiej".
Podczas pobytu gen. Sikorskiego na Środkowym Wschodzie znana była już tragiczna wieść o odkryciu grobów naszych zaginionych oficerów w Katyniu. Mimo przerzucenia odpowiedzialności za mord przez Moskwę od razu na Niemców, poprzednie rozmowy z przed¬stawicielami sowieckimi, z samym Stalinem na czele, nie pozostawiały wątpliwości, że w tym wypadku sprawcami byli Moskale. Również gen. Sikorski, który sam we wspomnianych rozmowach uczestniczył, nie miał, co do tego wątpliwości. Poglądy obu generałów na Rosję i jej politykę po rewelacji katyńskiej uległy dalszemu zbliżeniu. Rezultatem pobytu gen.Sikorskiego było, więc uzgodnienie pod każdym wzglę¬dem sprawy organizacji wojska, zarówno na Wschodzie jak i po jego przewidywanym przejściu do Włoch, z gen. Andersem, już wyznaczo¬nym na dowódcę przyszłego 2 Korpusu.
W ostatnich tygodniach pobytu Naczelnego Wodza gen. Anders miał ostry nawrót malarii, która była jedną z plag naszego wojska na Śr. Wschodzie, i na którą on zapadał. To utrudniało spotkania osobiste obu generałów, lecz nie oznaczało rozluźnienia stosunków. Dowodem tego na książce „Nad Wisłą i Wkrą", którą Naczelny Wódz przesłał w darze gen. Andersowi, o następującym brzmie¬niu: „Generałowi Dcy Armii Wł. Andersowi, któremu powie¬rzyłem z pełnym zaufaniem bezcenny skarb Narodu Polskiego, tj. podwładnych Mu żołnierzy na Środkowym Wschodzie. Bagdad, 15. VI. 43, Sikorski, gen. N.W.".
Ostatnim wreszcie wyrazem wzajemnej serdeczności było skreślenie przez Naczelnego Wodza przed odlotem do leżącego w łóżku z 41 stopniami gorączki gen. Andersa następujących słów: „Życzę Panu Generałowi szybkiego powrotu do pełni sił i jak najskuteczniejszej dla polskiej armii pracy".
Mianowanie nowego rzędu ze Stanisławem Mikołajczykiem na czele zrobiło w dowództwie APW ujemne wrażenie. Jedynie nominacja gen. Sosnkowskiego na stanowisko Naczelnego Wodza równoważyła świadomość negatywnej tendencji w Londynie po śmierci gen. Sikorskiego. Gen. Anders tymczasem na zlecenie lekarzy musiał odbyć kurację po ataku malarii i wyjechał na kilka tygodni w góry, skąd powrócił zupełnie wyleczony.
Po powrocie zastał zmiany na wyższych stanowiskach armii. Zastępcą jego jako dowódcy armii został gen. Z. Szyszko-Bohusz, dowódcą 3 Dywizji Strzelców Karpackich gen. B. Duch, a 5 Dywizji Kresowej płk N. Sulik. Brytyjskie dowództwo uznało teraz, że przez ćwiczenia bojowe należy sprawdzić gotowość 2 Korpusu do walki na froncie, l tak we wrześniu 1943 odbyły się wielkie ćwieczenia na terenie Palestyny, podczas których wojsko polskie zdobywało rozmaite miejsco¬wości znane z Pisma Św., jak Nazaret, Góra Synaj, itd. Po tych ćwiczeniach dowództwo brytyjskie uznało pełną sprawność 2 Korpusu. Zwrócono się też do gen. Andersa, aby zgodził się na wysłanie niezwłocznie 3 Dywizji Strzelców Karpackich do Włoch, czemu jednak się sprzeciwił, stwierdzając, że Korpus jest zbyt małą jednostką, aby ją rozdrabniać, i że zrobiłoby to niedobre wrażenie na naszym wojsku. Argumenty te zostały zrozumiane przez dowództwo brytyjskie i uwzględnione.
Duży kłopot miała APW z żołnierzami naszymi wyznania mojżeszowego. Ponad 3 tysiące ich zdezertowało na terenie Palestyny (około 1 tysiąca pozostało). Spowodowało to znaczne luki w szeregach, ponieważ byli to żołnierze już wyszkoleni (m.in. przyszły premier Izraela, Begin był kapralem 2 Korpusu). Gen. Anders nie chciał jednak mieć w szeregach żołnierzy, którzy bić się nie chcą, i godząc się z tą stratą nie nakazywał szukania dezerterów.
1.4. Przesunięcie 2 Korpusu do obszaru śródziemnomorskiego i Włoch
W lipcu 1943 przyleciał do Kairu gen. Sosnkowski, którego przywitał tam gen. Anders, i rozpoczęły się narady nad przywie¬zionymi z Londynu projektami reorganizacji Korpusu. Projekty londyńskie, jak i poprzednie, zmierzały do naruszenia jego organizacyjnej jedności, musiałyby opóźnić jego wyjście na front i narażały na zarzut, już wysuwany przez sowiecką propa¬gandę, że Korpus nie spieszy się do bicia Niemców. Po przedy¬skutowaniu ich przez gen. Sosnkowskiego z gen. Andersem i innymi dowódcami polskiej armii, którzy nie uznali ich za właściwe, gen. Sosnkowski przychylił się również do tej opinii i z kolei nie uznały ich za celowe również czynniki wojskowe brytyjskie. Droga do Włoch została otwarta i pod koniec 1943 roku 2 Korpus jako całość rozpoczął przerzucanie swych oddziałów transportem morskim z Aleksandrii i Port Saidu do włoskiego portu Taranto.
We Włoszech na czele Wojsk Polskich gen. Anders, dowódca 2 Korpusu, wylądował w Neapolu 6 lutego 1944, podczas gdy poszczególne jednostki tej przeszło 50-tysięcznej całości stopniowo wyładowywały się w Taranto. Pokrze¬pieniem moralnym dla żołnierzy 2 Korpusu było to, że przybyli do ziemi włoskiej, z której kiedyś również Legiony Dąbrowskiego miały „iść do Polski", aby „połączyć się z narodem". Trudności jednak, jakie przed 2 Korpusem stanęły, były duże i wielostronne, a podołanie im wymagało wielkiego wysiłku.
Ze stanowiska organizacyjnego najważniejszym zagadnieniem była sprawa uzupełnień dla Korpusu. Kiedy dalsza rekrutacja w Sowietach, na które liczono jeszcze na Śr. Wschodzie, okazało się niemożliwa, trzeba było szukać innego rozwiązania. Wiedząc, że do armii niemiec¬kiej mobilizowani są przymusowo nasi rodacy, gen. Anders uznał ich właśnie, jako przyszłych jeńców, za materiał rekrutacyjny dla 2 Korpusu. W tym celu planowano utworzenie specjalnych obozów dla jeńców, w których miałaby być dokonywana ich selekcja przed mobilizacją do szeregów 2 Korpusu. Już w niedalekiej przyszłości plany te rzeczywiście były realizowane.
Polityczną trudnością było nastawienie prasy wojskowej 8 armii brytyjskiej, w której skład wszedł Korpus. Prasa ta była posłusznym echem propagandy sowieckiej, często wówczas antypolskiej. Wy-stępując przeciwko temu od pierwszych rozmów z dowódcami bry¬tyjskimi na terenie Włoch, gen. Anders nie zawsze spotykał się ze zrozumieniem, ale — jak zwykle — umiał trwać przy swoim w nadziei, że wspólna walka na froncie przesłoni zarysowane różnice. Sytuacja wojskowa na terenie Włoch przedstawiała się pod względem układu sił jako mniej więcej wyrównana, bo 24 dywizje sprzymierzonych stały naprzeciw 23 dywizji niemiecko-włoskich, przy czym w uzbrojeniu, ilości czołgów i artylerii, wreszcie lotnictwa przewaga bezwzględna należała do Sprzymierzonych. Teren natomiast, górzysty i od dawna umacniany przez niemiecką obsadę, sprzyjał warunkom obrony i zamykał drogę do Rzymu, którego zdobycie było wtedy głównym celem operacyjnym Sprzymierzonych. Na tej drodze, jak powiedział gen. Andersowi już w pierwszej rozmowie ówczesny dowódca 8 armii, gen. Sir Oliver Leese, najważniejszym bastionem obronnym był sławny masyw górski Monte Cassino z odwiecznie stojącym tam klasztorem Benedyktynów. Zdobycie tego masywu gór¬skiego stało się właśnie ostatnio bezpośrednim celem opera¬cyjnym Sprzymierzonych.
Na froncie w tym czasie znajdowały się już pierwsze jed¬nostki 2 Korpusu, mianowicie 3 Dywizji Karpackiej, skierowane przejściowo nad rzekę Sangro.
2. Organizacja i struktury
Dowódca gen. dyw. Władysław Anders.
W skład Drugiego Korpusu wchodziło: Dowództwo, 3 Dywizja Strzelców Karpackich, 5 Kresowa Dywizja Piechoty, 2 Brygada Czołgów, samodzielne oddziały korpuśne: pułk samochodów pancernych, baon łączności, 7 pułk artylerii konnej, 9 pułk artylerii lekkiej, 10 pułk artylerii ciężkiej, 7, 8 pułk artylerii przeciw lotniczej., 7 pułk artylerii przeciw pancernej, 1 pułk pomiarów artyleryjskich, samodzielne kompanie i służby. W sumie 46641 żołnierzy, 1610 lekkich karabinów maszynowych, 205 lekkich karabinów maszynowych przeciw lotniczych, 570 ckm, 112 moździerzy, 212 dział przeciw pancernych, 186 dział przeciw lotniczych, 384 dział i haubic, 160 czołgów, 9386 pojazdów mechanicznych.
-3 Dywizja Strzelców Karpackich.
Sformowana w 1942 roku w Palestynie na bazie Samodzielnej Brygady Strzelców Karpackich, którą przeformowano i włączono w skład 2 Korpusu Polskiego.
Dowódcy: gen. bryg. Stanisław Kopański, gen. Bronisław Duch.
Skład:
Dowództwo
1 Brygada Strzelców Karpackich -skład: 1,2,3 Batalion Strzelców Karpackich
2 Brygada Strzelców Karpackich -skład: 4,5,6 Batalion Strzelców Karpackich
1, 2, 3 Karpacki pułk artylerii Lekkiej
3 Karpacki pułk artylerii p-lot.
3 Karpacki pułk artylerii p-panc.
12 Pułk Ułanów Podolskich (rozpoznawczy: wcześniej rozpoznanie prowadził Pułk Ułanów Karpackich, a później 7 Pułk Ułanów Lubelskich)
3 Kresowy baon ckm
3 Kresowy baon saperów
8 Kresowy baon łączności
3 Kresowy szwadron żandarmerii
1, 2 i 3 kompanie sanitarne
1,2, 13 i 18 kompanie zaopatrywania
1, 2 i 18 kompanie warsztatowe
3 park materiałowy
3 Sąd Polowy
pod koniec wojny w skład 3 DSK weszła 3 Brygada Strzelców Karpackich sformowana z Polaków jeńców z armii niemieckiej - skład: 7, 8, 9 Batalion Strzelców Karpackich
-5 Kresowa Dywizja Piechoty.
Sformowana w 1941 roku w ramach Armii Polskiej wZSRR. Po przejściu do Iranu z 5 i 6 Dywizji Piechoty utworzono 5 Kresową Dywizję Piechoty, którą włączono w skład 2 Korpusu Polskiego.
Dowódcy: gen. bryg. Mieczysław Boruta-Spiechowicz, gen. bryg. Zygmunt Szyszko-Bohusz, gen bryg. Nikodem Sulik.
Skład:
5 Wileńska Brygada Piechoty - skład: 13 Wileński baon strzelców "Rysiów", 14 Wileński baon strzelców "Żbików", 15 Wileński baon strzelców "Wilków"
6 Lwowska Brygada Piechoty - skład: 16, 17, 18 Lwowski Batalion Strzelców, 5 Kresowy baon ckm.
15 Pułk Ułanów Poznańskich
4, 5, 6 Kresowy pułk artylerii lekkiej
5 pułk artylerii p-lot
5 pułk artylerii p-panc
oddziały dywizyjne i służby
pod koniec wojny w skład 5 KDP weszła 4 Wołyńska Brygada Piechoty - skład: 10, 11, 12 Wołyński Batalion Strzelców.
-2 Samodzielna Brygada Pancerna
Sformowana w maju 1942 roku jako 2 Brygada Czołgów w ramach Armii Polskiej na Wschodzie w składzie trzech baonów czołgów i 10 pułku artylerii ciężkiej , przeformowana w 2 Samodzielną Brygadę Pancerną, która weszła w skład 2 Korpusu Polskiego, a na wionsnę 1945 roku została jako 2 Brygada Pancerna włączona w 2 Warszawską Dywizję Pancerną.
Dowódcy: gen.bryg. Gustaw Paszkiewicz, gen.bryg. Bronisław Rakowski
Skład:
1 Pułk Ułanów Krechowieckich
4 Pułk Pancerny
6 Pułk Pancerny "Dzieci Lwowa"
szwadron sztabowy szwadron łączności
w lipcu 1944 roku w skład 2 Samodzielnej Brygady Pancernej weszła 1 samodzielna kompania komandosów, która po wcieleniu 2 SBP do 2 Warszawskiej Dywizji Pancernej została przeformowana w 2 batalion komandosów zmotoryzowanych.
3. Kampania włoska
3.1. Działania nad rzeką Sangro i Rapido
Koncentracja Korpusu na terenie Włoch przeciągała się przez czas dłuższy i jego jednostki wkraczały na front w miarę przyby¬wania transportów. W drugiej połowie stycznia 1944 we Włoszech znajdowała się 3. Dywizja Strzelców Karpackich w rejonie Barletty oraz większość oddziałów pozadywizyjnych w rejonie Mottola-Ta-ranto. Dowódca 8. Armii wprowadził czasowo 3. Dywizję Strzelców Karpackich na odcinek obronny, w ramach 13. Kor¬pusu Brytyjskiego. Od 13 lutego dowodzenie na tym odcinku objął Korpus Polski. Odcinek 2. Korpusu leżał na styku frontu 8. i 5. Armii. Zadanie Korpusu było następujące: zapewnienie nierozerwalności frontu, zabezpieczenie komunikacji pomię¬dzy obu armiami, utrzymanie linii wzgórz od Monte Curvale, poprzez Monte Caprara do Colle Lettica, główny ciężar obrony po obu stronach drogi Isernia-Alfedena. Już 25 stycznia do¬wódca 8. Armii powierzył dywizji zadanie zluzowania 78. Dy¬wizji Piechoty brytyjskiej; luzowanie przeciągnęło się znacznie dłużej z powodu zasp śnieżnych, które uniemożliwiły wszelki ruch pojazdów mechanicznych na drogach górskich i zakoń¬czyło się dopiero 25 lutego.
5. Kresowa Dywizja Piechoty zakończyła wyładowywać się 15 marca, lecz już na dwa dni przedtem otrzymała rozkaz zluzo¬wania 2. Dywizji Marokańskiej Korpusu Francuskiego na odcin¬ku od Castel San Yincenzo po wzgórze 850 nad rzeką Rapido. Grupa artylerii Korpusu miała zająć miejsce trzech dywizjonów 13. Brygady Artylerii Amerykańskiej. Jednocześnie 1. Włoska Grupa Motorowa przeszła pod rozkazy 5. Kresowej Dywizji Pie¬choty. Zadanie Korpusu z chwilą wejścia 5. Dywizji na odcinek sprowadzało się do osłony skrzydeł, bliskich tyłów i komunikacji 8. Armii na odcinku około 60 km.
Pas obrony Korpusu podzielono na dwie części.
1-szy odcinek północny zajmowała 3 Dywizja wzmocniona 15 Pułkiem Ułanów i dywizjonem artylerii ciężkiej, z zadaniem
obrony na rzece Sangro od San Angelo po Castel San Yincenzo.
2-gi odcinek południowo-zachodni powierzono 5 Dywizji,wzmocnionej przez 1 Włoską Grupę Motorową, z zadaniem ob¬rony od Castel San Yincenzo, przez południowo-wschodnie stoki skupienia górskiego Monte Marrone-Monte Marę, do źródeł rzeki Rapido.
Rdzeniem obrony miał być grzbiet Monte Passero-Monte Ca-sala i dalej, na wschód. La Falconara. Odwód Korpusu stanowiły dwie brygady piechoty i Karpacki Pułk Ułanów.
Pobyt 2 Korpusu nad rzeką Sangro. w terenie górskim w zi¬mie, był dla naszego żołnierza w dużej mierze okresem zaprawy. Działalność bojowa polegała na patrolowaniu i wypadach, nieraz kilkudniowych, wystawiających na próbę wytrzymałość żołnie¬rza. Dużą cześć wysiłku poświecono pracy nad umocnieniami i oczyszczaniem dróg. Zadymki śnieżne, przeplatane pluchami i mrozami, utrudniały komunikacje i często odcinały niektóre ośrodki czy punkty oporu od zaopatrzenia. Miarą siły opadów śnieżnych nawet tam w południowych Włoszech, ale w górach, może być fakt zasypania konwoju mulników w rejonie Pescopen-nataro, przy czym cześć tylko udało się uratować. Praca nad umocnieniami polegała na ulepszaniu stanowisk obronnych i punktów obserwacyjnych, na zakładaniu min, pułapek oraz zabezpieczaniu przewodów telefonicznych. Budowano również schrony na posterunki dowodzenia i centrale telefoniczne. Duży wysiłek włożono w odbudowe dróg i ulepszenie komunikacji.
Patrolowanie przy wsparciu artylerii w krótkim czasie dało przewagę nad nieprzyjacielem i doprowadziło do zupełnego opanowania międzypola, gdyż Niemcy szybko osłabili swą, początko¬wą aktywność.
Na odcinku 3 dywizji z ciekawszych wydarzeń należy wspom¬nieć wypad na stacje kolejową Alfedena, poprzedzony kilkudnio¬wym patrolowaniem z bazy Montenero. Po przygotowaniu zasa¬dzki zniszczono niemieckie urządzenia obronne, przy czym nie¬przyjaciel poniósł straty. Większą liczbę jeńców wzięto 19-20 lutego w działaniach na Colle Bucci, połączonych z odcięciem załogi w Gamberale. W połowie kwietnia, natarcie to prowadził ponownie 15. Pułk Ułanów; w trudnych warunkach, po pas w śniegu, wśród pól minowych, niszcząc całkowicie niemiecka placówkę.
Na odcinku 5 dywizji, ze względu na zwarte ugrupowanie i bliskość stanowisk niemieckich, działalność rozpoznawcza na przedpolu ożywiała się dopiero w nocy, kiedy wysuwały się pod¬słuchy i zasadzki, a małe patrole starały się przeniknąć ugrupo¬wanie nieprzyjaciela i wziąć jeńca. Jedno z większych działań na rym odcinku wykonała 30 marca grupa włoska, zajmując Bata¬lionem Strzelców Alpejskich Monte Marrone. Przeciwnatarcie niemieckie odparto przy udziale artylerii polskiej, ze znacznymi dla Niemców stratami, a zdobyte stanowiska utrzymano.
Jednostki polskie na froncie na odcinku rzeki Sangro przebywały do 17 kwietnia, po czym zostały zluzowane przez 24 Brygadę Gwardii i 2 DP nowozelandzką. 2 Korpus polski otrzymał nowe zadanie bojowe udziału w operacji „Diadem", czyli natarcie na Monte Cassino.
Straty 2 Korpusu nad rzeką Sangro wynosiły 110 żołnierzy, w tym zabitych 2 oficerów i 36 szeregowych, rannych 18 oficerów i 49 szeregowych i zaginionych 5 szeregowych".
3.2. Pierwsze natarcie na Monte Cassino
24 marca gen. Anders i pik Wiśniowski zostali wezwani do dowódcy brytyjskiej 8 Armii gen. Olivera Lesse, który zwrócił się do nich ze słowami: „...Wracam z odrawy w dowództwie frontu. Zapadła decyzja rozpoczęcia ogólnej ofencywy na odcinku od Morza Tyreńskiego aż po wzgórze Monte Cassino (...)
8 Armia otrzymała zadanie otwarcia drogi na Rzym, co wymaga zdobycia wzgórz klasztornych zamykających tę drogę. Zdobycie kompleksu wzgórz Monte Cassino postanowiłem powierzyć
2 Korpusowi polskiemu. Zdaję sobie sprawę jak trudne i ważne jest to zadanie. Gdyby Pan Generał nie mógł się podjąć tego zadania, będę zmuszony powierzyć je innemu korpusowi, a Korpus polski użyć na innym odcinku (...) Zechce Pan Generał, więc rozważyć tę sprawę ze swoim szefem sztabu i w ciągu następnych 10 minut dać mi odpowiedź o wyniku swej decyzji".
Gen. Anders w tak krótkim czasie nie był w stanie skontaktować się z wyższymi dowódca¬mi jednostek ani też z Naczelnym Wodzem gen Sosnkowskim. Po krótkiej rozmowie z szefem sztabu płk Wiśniewskim zameldował dowódcy 8 Armii, że Korpus polski podejmie się wykonania otrzymanego zadania. Gen. O. Lesse podziękował gen. Andersowi za podjęcie tej decyzji. Zdobycie Monte Cassino i otwarcie drogi na Rzym było podejmowane już trzykrotnie przez wojska alianckie. Gen. Anders przed bitwa, o Monte Cassino wydał rozkaz do żołnierzy następującej treści:
„Żołnierze Kochani, moi bracia i dzieci!
Nadeszła chwila bitwy. Długo czekaliśmy na te chwile odwetu i zemsty nad odwiecznym wrogiem. Obok nas walczyć będą dywizje brytyjskie, amerykańskie, kanadyjskie i nowozelan¬dzkie. Walczyć będą Francuzi, Włosi oraz dywizje hinduskie.
Zadanie, które nam przypadło, osławi na cały świat imię żołnierza polskiego. W chwilach tych będą z nami myśli i serca całego narodu. Podtrzymywać nas będą duchy naszych towarzyszy broni. Niech lew mieszka w waszych sercach".
Rozkaz ten został odczytany w pododdziałach przed natarciem na Monte Cassino.
Natarcie obu dywizji rozpoczęło się w nocy z 11 na 12 maja 1944 r. po dwugodzinnym przygotowaniu artyleryjskim, które rozpoczęło się o godz. 23.00. Oprócz artylerii Korpusu udział w przygotowaniu artyleryjskim brała artyleria 3 Armii brytyjskiej (cztery dywizjony artylerii lekkiej i 5 dywizjonów artylerii ciężkiej) oraz artyleria korpusu amerykańskiego. Mimo silnego ostrzału przygoto-wanie artyleryjskie nie spełniło oczekiwanych zamierzeń. Nie zostały zniszczone niemieckie punkty i stanowiska ogniowe. W czasie ostrzału artyleryjskiego żołnierze niemieccy schronili się w bunkrach skalnych, a gdy ogień artylerii osłabł zajęli stanowiska ogniowe.
Bezpośrednio po zakończeniu przygotowania artyleryjskiego bataliony 5 KDP o godz. 0.30 ruszyły do natarcia. Niemieckie stanowiska ogniowe otworzyły morderczy ogień z broni maszynowej, ręcznej, moździerzy i granatników.
Aneks mapki numer 1,2,3
Żołnierze 5 DKP po ciężkich i morderczych walkach (żołnierze 15 batalionu) wdarli się na grzbiet „Widma", zdobyli szereg bunkrów oraz wzięli do niewoli około 100 żołnierzy niemieckich. Wraz z natarciem pierwszego rzutu przesunął się na podstawy wyjściowe 18 batalionu a 16 batalion podszedł do rejonu wyczekiwania.
Po osiągnięciu wzgórza „Widmo" rozgorzała ciężka walka. Bataliony polskie zaczęły topnieć. Natarcie polskie mimo strat posuwało się do przodu. Część żołnierzy 15 batalionu, po przeskoczeniu wzgórza „Widmo", uderzyła na stoki wzgórza 517. Również żołnierze 13 bata¬lionu prawego skrzydła zaczęli podchodzić pod zachodni stok tego grzbietu w kierunku Clle S. Angelo. Także 18 batalion, który miał przekroczyć wzgórze „Widmo" po opanowaniu go przez pierwszy rzut, nie mając łączności samorzutnie wyruszył na wzgórze „Widmo" i został wciągnięty do walki.
Wzgórze „Widmo" o godzinie 5.00 zostało w zasadzie opanowane. Dalsze natarcie zostało zatrzymane ogniem nieprzyjaciela. Rozpoczęła się kontrakcja nieprzyjaciela. Niemcy skoncen¬trowali ogień artylerii na grzbiecie „Widmo". Polska piechota odpierała kontrataki, ale jej zdolność ogniowa zaczęła maleć. Straty zaczęły rosnąć. Łączność między kompaniami, batalionami i dowództwem dywizji została przerwana, posiłki do walczących pododdziałów nie nadchodziły. Ogień nieprzyjaciela odizolował oddziały walczące od pozostałych jego członów. W dniu tym był niski pułap chmur i lotnictwo nie mogło udzielić pomocy oddziałom walczą¬cym. Natarcie załamało się, bataliony zmuszone były opuścić wzgórze „Widmo". W czasie tego wycofywania wyszło drugie przeciwuderzenie niemieckie w kierunku wzgórza 517, wsparte ogniem artylerii i moździerzy. Żołnierze ponieśli duże stra-ty.
Dowódca 5 KDP zamierzał wznowić natarcie 12 maja o godz. 15.00 po wprowadzeniu do walki batalionów odwodowych 16 i 17 batalionu. Decyzja ta nie została wykonana z powodu wyparcia polskich batalionów z grzbietu „Widmo". Wielu dowódców i żołnierzy poległo lub zostało rannych, zginął też płk Wincenty Kurek, dowódca 5 Wileńskiej Brygady.
W nocy z 12 na 13 maja 13, 15 i 18 bataliony zostały wycofane do rejonu wyczekiwania. Bataliony 13 i 15 mimo strat znajdowały się w dobrym stanie i po uzupełnieniu i odpoczynku zdolne były do dalszej walki. Natomiast 18 batalion, który poniósł największe straty został wycofany na tyły celem reorganizacji i uzupełnienia. W nocy z 12 na 13 maja w pasie natarcia 5 KDP nie doszło do większych walk i wznowienia natarcia.
3 DSK rozpoczęła natarcie o godz. 0.45 dwoma batalionami l Brygady: jednym na wzgórze 593 i 569, drugim na Massa Albaneta. Na lewo osłaniał skrzydło natarcia od strony klasztoru 12 Pułk Ułanów. Szturm 2 batalionu na wzgórze 593 rozwijał się pomyślnie. Po ciężkich walkach wzgórze zostało zdobyte około godz. 2.00. Po opanowaniu tego wzgórza natarcie ruszyło w kierunku wzgórza 569. Tu napotkało na silny ogień nieprzyjaciela ze wzgórza klasztornego i wzgórza 575. Łączność między oddziałami i dowództwem dywizji została przerwana. Około godziny 3.00 Niemcy rozpoczęli kontratakować. Kontrataki te zostały powstrzymane przez polskich żołnierzy, ale dalsze natarcie było niemożliwe. Polscy żołnierze mimo dużych strat utrzymywali zdobyte wzgórze 569 i 593. Pierwszy batalion zajmujący pozycje na prawym skrzydle tylko częścią sił o godz. 0.45 ruszył do natarcia w kierunku „Gardzieli". W chwili wyruszenia do natarcia nieprzyjaciel położył silny ogień artylerii i moździerzy na pozycje wyjściowe batalionu, Część żołnierzy zmuszona była ukryć się w schronach, a tylko część żołnierzy znajdujących się w przodzie ruszyło o wyznaczonej godzinie do natarcia. Czołgi, które miały wspierać natarcie też znalazły się po silnym ogniem broni artylerii przeciwpancernej nieprzyjaciela i poniosły duże straty. Czołgi nie udzieliły zakładanego wsparcia batalionowi.
W godzinach popołudniowych Niemcy wznowili kontrataki na pozycje 2 batalionu i dążyli do odzyskania utraconych pozycji. Walki były ciężkie, około godziny 13.30 oddziały polskie zmuszone zostały do opuszczenia wzgórza 569, a o godz. 19.00 wzgórza 593. W związku z wytworzoną sytuacją 12 maja o godz. 21.00 wydano rozkaz o wycofaniu 2 batalionu na pozycje wyjściowe. Batalion poniósł ciężkie straty. W czasie natarcia l Brygady Strzel¬ców Karpackich został ranny dowódca brygady płk Walenty Peszek.
Działania l batalionu również potoczyły się niepomyślnie. Natarcie batalionu zostało zatrzymane ogniem nieprzyjaciela około 100 m od „Gardzieli". Przeciwnik prowadził ogień ze wszystkich kierunków, od zachodu ze strony grzbietu Clle S. Angclo wzgórza 575 i 505, jak i z kierunku południowego od strony wzgórza 593. W tym morderczym ogniu batalion nie był w stanie rozwijać natarcia. Poniósł on duże straty i został wycofany na pozycje wyjściowe. Rozkaz o wycofaniu się nie dotarł do 3 kompanii, która pozostała na zdobytym terenie do godzin popołudniowych 13 maja.
Wyniki natarcia były niepomyślne, bataliony poniosły ciężkie straty w ludziach i sprzęcie. Po tym niepowodzeniu dowódca Korpusu miał zamiar wznowić natarcie 13 maja, lecz do wykonania te decyzji nie doszło.
Z batalionów walczących 5 KDP zostały wycofane do odwodu 13 i 15, które wymagały dużych uzupełnień i odpoczynku.18 batalion poniósł największe straty i został wycofany na dalsze tyły. Mniejsze straty poniósł 14 batalion, który został wzmocniony siłami 16 batalionu i był zdolny do walki. Najmniejsze straty poniósł 15 Pułk Ułanów Poznańskich i Karpacki Pułk Ułanów i one pozostawały na swych stanowiskach wyjściowych.
Bataliony 3 DSK walczące w pierwszy rzucie też zostały z dziesiątkowane. Niezdolne do dalszej walki były l i 2 batalion, zaś 3 batalion poniósł straty, ale były one mniejsze w porów¬naniu do strat l i 2 batalionu. 12 Pułk Ułanów Podolskich poniósł najmniejsze straty i był zdolny do dalszych walk. 2 Brygada tej dywizji poniosła małe straty i była również zdolna do dalszych działań. Przydzielone szwadrony czołgów do dywizji poniosły duże straty w ludziach i sprzęcie i wymagały uzupełnień i odpoczynku.
12 maja o godz. 11.00 przybył do sztabu Korpusu gen. Oliver Leese, dowódca 8 Armii,1 stwierdził, że Korpus w zupełności wypełnił swoje zadanie. Mówił, iż natarcie polskiego Korpusu przyczyniło się do postępów 13 Korpusu brytyjskiego w dolinie rzeki Liri. Przy tym zastrzegł sobie decyzję dowódcy 2 Korpusu, co do dalszego natarcia.
Przyczynami niepowodzeń były:
— mało skuteczny ogień artylerii własnej w czasie przygotowania artyleryjskiego i nie zniszczenie punktów ogniowych nieprzyjaciela. Ta mała skuteczność ognia artylerii była spowodowana terenem górzystym, rozbudowaną obrona, w skałach, głębokim ukryciem żołnie¬rzy nieprzyjaciela. Żołnierze niemieccy ukryli się w schronach na przeciwległych stokach;
— drugą przyczyną była silnie rozbudowana obrona nieprzyjaciela, nasycenie jej punktami ogniowymi i dogodny teren do obrony.
PLAN REFERATU.
1. GENEZA I POWSTANIE 2 KORPUSU POLSKIEGO 3
1.1. STARANIA GEN. ANDERSA DO UTWORZENIA ARMII POLSKIEJ W ROSJI 3
1.2. EWAKUACJA WOJSK NA ŚRODKOWY WSCHÓD 5
1.3. UTWORZENIE 2 KORPUSU POLSKIEGO 6
1.4. PRZESUNIĘCIE 2 KORPUSU DO OBSZARU ŚRÓDZIEMNOMORSKIEGO I WŁOCH 7
2. ORGANIZACJA I STRUKTURY 8
3. KAMPANIA WŁOSKA 9
3.1. DZIAŁANIA NAD RZEKĄ SANGRO I RAPIDO 9
3.2. PIERWSZE NATARCIE NA MONTE CASSINO 10
3.3. DRUGIE NATARCIE NA MONTE CASSINO 12
3.4. WALKI O PIEDIMONTE 13
3.5. WALKI NAD ADRIATYKIEM 14
3.6. WALKI W APENINACH 16
3.7. ZDOBYCIE BOLONII 17
4. BILANS 2 KORPUSU W KAMPANII WŁOSKIEJ 18
5. LOS ŻOŁNIERZY 2 KORPUSU PO ZAKOŃCZENIU DZIAŁAŃ WOJENNYCH 19
6. POWSTANIE POLSKIEGO KORPUSU PRZYSPOSOBIENIA I ROZMIESZCZENIA 21
WŁASNE WNIOSKI. 24
ANEKS 25
WAŻNIEJSZE POSTACI. 25
Gen. Władysława Andersa. 25
MAPKI. 26
Mapka nr 1. Położenie sił alianckich podczas próby przełamania Linii Gustawa. 26
Mapka nr 2 i 3. Rozmieszczenie sił 2 Korpusu Polskiego podczas natarcia na Monte Cassino - maj 1944 r. 27
SPIS LITERATURY: 28
1. Geneza i powstanie 2 Korpusu Polskiego
1.1. Starania gen. Andersa do utworzenia Armii Polskiej w Rosji
Dzień wybuchu wojny 1 września 1939 zastaje gen. Andersa jako dowódcę brygady nowogródzkiej na granicy Prus Wschod¬nich, w Lidzbarku. W nocy z 28 na 29 września zostaje zaatakowany przez bandę rosyjsko-ukraińską, po krótkiej strzelaninie odnosi poważne ranny. Po lokalnych przesłuchaniach wieziony jest przez ''Stary Sambor”, gdzie przyjmuje go dowódca armii, której masy zapełniają już całą okolicę, nazwiskiem Tiuleniew. Następnie przez Stryj, gdzie nareszcie oczyszczono Generałowi rany i założono opatrunek, przekazany został do Lwowa. Tam jako ciężko ranny i niezdolny do poruszania się, z trudnościami dostaje się do szpitala na Łyczakowie, skąd przenoszony jest do innych, ale z polską obsługą, i starannie leczony. Jako ciężko ranny, a urodzony na terenie okupacji niemieckiej, korzysta z możliwości transportu przez San na zachód, gdzie przygotowuje dalszą drogę przez Zakopane na Węgry. Po przewiezieniu koleją do Przemyśla, wbrew poprzednim obietnicom, bolszewicy oficerów będących w transporcie aresztują i zawożą z powrotem do Lwowa. Tu oskarżają gen. Andersa o wszelkie możliwe zbrodnie, trzymają w fatalnych warunkach w mroźnej celi więzienia Brygidki, i przy gnijących, nie opatrywanych ranach, do 20 lutego 1940, kiedy wywożą go do Moskwy na osławioną Łubiankę. Tam, po niezliczonych rewizjach, osadzają gen. Andersa w więzieniu. Wyjdzie z niego dopiero po półtora roku, 4 sierpnia 1941, po wybuchu wojny niemiecko-sowieckiej. Wojna sowiecko-niemiecka wybuchła 22 czerwca 1941 i trwała już przeszło miesiąc, kiedy po kilku dniach lepszego traktowa¬nia i dożywiania, gen. Anders został z niezwykłymi ceremoniami zaprowadzony do luksusowego gabinetu, w którym dwu cywilnych panów przedstawiło mu się jako Beria i Mierkułow, i zawiadomiło o zwolnieniu oraz powierzeniu mu dowództwa polskiej armii, która ma być tworzona w Sowietach. Rozmowa była oczywiście prowadzona w zupełnie innej tonacji politycznej niż te, które toczono z nim poprzed¬nio. Wrogami nie byli już „zachodni kapitaliści", lecz hitlerowscy faszyści, a obrzucana poprzednio przezwiskami Anglia zamieniła się w demokratycznego, przyjaznego sprzymierzeńca.
Ten radykalny zwrot musiał robić na gen. Andersie, jak na nas wszystkich, przedtem więzionych i torturowanych w Sowietach -uprzednio hiterowskich sprzymierzeńców - wrażenie obłudy nie mogącej budzić zaufania. Toteż, rozumiejąc konieczność przyjęcia w wytworzonej sytuacji współpracy z Rosją sowiecką przeciwko Niem¬com, gen. Anders zdawał sobie od razu sprawę z-niepewności tego nowego sprzymierzeńca, jeszcze wczoraj śmiertelnego wroga nisz¬czącego naszą siłę narodową, skazującego na zgubę nie tylko setki tysięcy żołnierzy, lecz także ich rodziny, kobiety, starców i dzieci, aresztowane i zesłane do Rosji.
Pierwszym kontaktem z wolnym światem zachodnim było spotka¬nie z gen. Zygmuntem Szyszko-Bohuszem, który przybył do Moskwy z Londynu na czele misji wojskowej. Nie zetknięto go z generałem i dopiero po przeczytaniu o jego przybyciu w prasie sam musiał go szukać. Spotkanie pozwoliło mu zorientować się w przebiegu sprawy polskiej, podczas jego blisko dwuletniego więzienia oraz o okolicznoś¬ciach zawartej z Sowietami umowy, łącznie z argumentami opozycji przeciwko niej, także ze strony gen. Kazimierza Sosnkowskiego.
Gen. Anders, po gruntownym namyśle, rozumiejąc zastrzeżenia i wątpliwości londyńskich oponentów umowy, uznał jednak, że decyzja gen. Sikorskiego była słuszna. Sowiety, jak twierdził „Mają teraz nóż na gardle, więc są układni i grzeczni. Ale to może szybko przeminąć. Bądź okrzepną, bądź też ulegną Niemcom. W jednym i drugim wypadku nasza sprawa znowu znajdzie się w impasie. Musimy bardzo się spieszyć. Musimy się zorganizo¬wać i stworzyć silne wojsko. Musimy ratować naszą ludność. Damy Sikorskiemu pełne i lojalne poparcie". Podczas gdy z gen. Szyszko-Bohuszem nawiązały się natych¬miast dobre stosunki, z cywilnymi przybyszami z Londynu było rozmaicie. Prof. Stanisław Kot, bliski politycznie gen. Sikorskie¬mu, wywołał od razu kontrowersje, kiedy próbował się wmie¬szać do spraw personalnych wojska. Domagał się usunięcia wszystkich oficerów legionowych, co podtrzymali następnie przysłani do Generała przedstawiciele partyjni, prof. S. Grabski oraz J. Szczyrek z PPS. Odpowiedzią gen. Andersa była kate¬goryczna odmowa, przy czym sformułował on zasadę, którą nie¬raz później powtarzał i konsekwentnie się jej trzymał, mianowi¬cie, że „odrzucamy wszystko, co nas dzieli i bierzemy wszystko, co nas łączy w pracy i walce o wolność i niepodległość Polski". Rychło przyszły poważniejsze rozczarowania i trudności, ze strony sowieckiej. W pierwszej rozmowie z reprezentantem Armii Czerwonej, gen. Panfiłowem, okazało się, że będziemy mieli do dyspozycji zaledwie 20.000 szeregowych i około tysiąc oficerów w obozie w Griazowcu. Ponieważ Generał wiedział z prasy sowieckiej, że we wrześniu wzięto do niewoli blisko 300.000 szeregowych, a wiadomo już było, że w obozach Kozielska, Starobielska i Ostaszkowa było samych oficerów około 11.000, liczby podane przez gen. Panfiłowa rozczarowały i zdawały się niewystarczające. Z trudem też Generał zdołał uzyskać zgodę na utworzenie dwu dywizji i jednego pułku zapasowego. Jeszcze większe trudności musiał pokonać, aby móc odwiedzić Griazowiec, leżący daleko na północ od Moskwy, koło Wołogdy. Musiał w tym celu otrzymać samolot i dopiero z końcem sierpnia udało mu się dotrzeć do tego jedynego sku¬pienia polskich oficerów, w liczbie około tysiąca. Było to pełne wzajemnego wzruszenia spotkanie, po dwu latach niewoli i więzienia, z polskimi żołnierzami wieloma przyjaciółmi i kole¬gami, zagłodzonymi i zbiedniałymi, ale w dobrym duchu.
Na siedzibę dowództwa armii dano nam Buzułuk, miasteczko przy linii kolejowej Orenburg-Czałow ku płd.-zachodowi, dokąd Generał przybył samolotem z Moskwy przez Kujbyszew, z na prędce skleconym sztabem, w połowie września. Wobec rozległych przestrzeni Rosji, złej komunikacji kolejowej i jeszcze gorszych dróg, gen. Anders musiał otrzymać możność porusza¬nia się powietrznego i otrzymał w tym celu do użytku sztabu trzy samoloty. Były one stare i w złym stanie; defekty były częste i nawet niebezpieczne. Raz odpadło śmigło i Generał istnym cudem uratował się, po czym czekały go niezwykłe trudności z dotarciem do jakiegoś węzła komunikacyjnego.
Ludność i zabudowania prowincjonalne były obrazem skrajnej nędzy, od czego odbijały luksusy oficjalnych przyjęć, gdzie gościom starano się imponować wystawnymi potrawami z nieodłącznym kawiorem, wódką i winami. To dla Generała, po niedawnym więzieniu zmuszonego do wstrzemięźliwości, sta¬nowiło szczególny kłopot, aby nie urazić sowieckich gospoda¬rzy, szczególnie drażliwych na tym punkcie.
Po instalacji dowództwa armii w Buzułuku, ze wszystkich stron zaczęli przybywać do nas rodacy zwalniani z rozmaitych stron olbrzymiego terytorium sowieckiego, nadciągając w łach¬manach i często w fatalnym stanie zdrowotnym. Tak samo przybywali oni do pobliskiej miejscowości Tockoje, gdzie for-mowała się 6 dywizja piechoty pod dowództwem gen. M. Karaszewicz-Tokarzewskiego, a także do Tatiszczewa, gdzie formowała się 5 dywizja pod dowództwem gen. M. Boruty-Spiechowicza. Gen. Anders odwiedził obie te dywizje i podzi¬wiał nastrój oraz wspaniałą postawę tych naszych żołnierzy po dwuletniej niewoli, gotowych do walki pod sztandarem naro¬dowym.
Zdając sobie sprawę z potrzeby dostarczenia im pokarmu duchowego, Generał zgromadził grono dziennikarzy i drukarzy, którzy przystąpili do organizowania pisma. Pod nazwą „Orzeł Biały" ukazało się ono niebawem jako tygodnik. Aby uzupełnić nasze szeregi męskie i wobec tego, że przybywać zaczęły licznie również kobiety. Generał przystąpił do organizacji także Pomoc¬niczej Służby Kobiet, którą na wzór podobnych formacji na Zachodzie — powołał do życia, stawiając na jej czele p. W. Piechowska, a następnie p. Bronisławę Wysłouchowa. Ponie¬waż na zesłanie deportowano głównie rodziny aresztowanych żołnierzy, zwłaszcza oficerów, dalej osadników, urzędników państwowych itp., rodziny te głównie zaczęły przybywać do polskich jednostek wojskowych, gdzie, dokarmiane z wojsko¬wego kotła, obejmowane były przez Pomocnicze Służbę Kobiet i stawały się jakby organiczna częścią wojska, ta „wędrowne małe Polską", jak zaczęło się mówić. Mimo trudności i zastrzeżeń sowieckich władz, gen. Anders akceptował ten naturalny pęd wygnańców do „domowych ognisk" tej „wędrownej Polski". Z kolei zaczęły też napływać elementy niepożądane oraz niebędące naprawdę rodzinami polskich żołnierzy, co wywoływało przejściowe komplikacje.
Taki charakter jednostek wojskowych, obarczonych rodzina¬mi, stał się następnie punktem wyjścia całej, tak wszechstron¬nej, charytatywnej, wychowawczej i oświatowej akcji wojska dowodzonego przez gen. Andersa, dla której miał on zrozumie¬nie, i do której czuł się zobowiązany.
W listopadzie przyszła wiadomość, że gen. Sikorski przez Bliski Wschód wybiera się do Rosji, a przed odwiedzeniem Stalina chciałby zobaczyć gen. Andersa i polskie oddziały. Sowiety były jeszcze w trudnym położeniu: Leningrad, Moskwa i Stalingrad były zagrożone i Stalinowi zależało na spotkaniu z premierem Rządu Polskiego, uznawanego przez W. Brytanię i inne mocarstwa zachod¬nie.
W tym nastroju oddano gen. Andersowi do dyspozycji samolot, którym w towarzystwie gen. Z. Szyszko-Bohusza jako szefa misji wojskowej udał się po gen. Sikorskiego do Teheranu, skąd powrócili razem do Kujbyszewa, podczas gdy świta gen. Sikorskiego w ślad za nimi przyleciała samolotem brytyjskim, oddanym mu do dyspozycji w Londynie. Powitanie obu generałów było serdecznie i dopiero po nawiązaniu kontaktu przez gen. Sikorskiego z prof. Kotem, dawnym przyjacielem osobistym i politycznym, stosunki przybyłego z gen. Andersem zaczęły się psuć. Popularność gen. Andersa wśród wojska, z którym dzielił przedtem niewolę i więzienia, była oczywista, więc trudno było z tym rywalizować świeżo przybyłemu Naczelnemu Wodzowi. Na tej różnicy próbował grać prof. Kot, umiejąc wprowadzić osobiste rozdźwięki. Ujawniły się jednak w dalszym ciągu wizyty poważniejsze jeszcze problemy.
Stalin nie umiał wyjaśnić trudności, odnalezieniu w zaginionych kilku¬nastu tysięcy oficerów trzech obozów, obiecał umożliwić tworzenie nowych jednostek wojskowych po przeniesieniu naszego wojska do cieplejszego klimatu na południu, ale faktycznie już podczas rozmowy na Kremlu okazało się, że z potrzebnym zaopatrzeniem będą trudności. Toteż, gdy gen. Sikorski patrzył na wyniki spotkania ze Stalinem optymistycznie, gen. Anders wyrobił sobie pogląd negatywny. Zdaniem jego, dane obietnice będą sabotowane i do powsta¬nia obiecanej silnej armii polskiej w Sowietach Stalin nie dopuści. Wbrew temu, gen. Sikorski po opuszczeniu Rosji, w wywiadzie prasowym, którego udzielił w Teheranie, mówił z optymizmem o wynikach swojej wizyty w Rosji; oświadczył nawet wbrew prawdzie, że zwolniono wszystkich jeńców i więźniów, zapomniawszy jakby w szczególności o zaginionych oficerach trzech obozów: Koziel¬ska, Ostaszkowa i Starobielska.
1.2. Ewakuacja wojsk na Środkowy Wschód
Pesymistyczne przewidywania gen. Andersa zaczęły się bardzo rychło sprawdzać. Stawało się jasne, że Stalinowi nie trzeba było polskiego wojska, które by służyło sprawie polskiej a nie byłoby tylko narzędziem polityki sowieckiej. Polskie jednostki, więc z jednej strony pozbawione były należytego zaopatrzenia i broni, a z drugiej naciskano na gen. Andersa, aby zgodził się na wysłanie ich w takim stanie na front, na oczywista zagładę. Obiecanych gen. Sikorskiemu zwiększonych racji żywnościo¬wych nie tylko nie przyznano, ale je wydatnie zmniejszono. Ostatecznie na 18 marca 1942 gen. Anders wezwany został do Moskwy i w towarzystwie szefa sztabu gen. Okulickiego odbył definitywna rozmowę ze Stalinem. Zasłaniając się rzekomym faktem niedotrzymania obiecanych dostaw amerykańskich, Stalin zgodził się na ewakuację naszego wojska do Persji, przy czym uzyskaliśmy - - za poparciem brytyjskim - - pozwolenie zabrania ze sobą także rodzin. Podczas gdy gen. Anders uzyskał w Moskwie tę decyzję przy nieoficjalnym poparciu brytyjskim i za prawdopodobna inspiracja samego Churchilla, który był chętny uzyskaniu polskiej armii na Bliskim Wschodzie, gen. Sikorski trwał przy swoich wątpliwościach i wezwał gen. Andersa do Londynu. Tam, przywitany serdecznie przez Naczel-nego Wodza, Generał poznał szereg osobistości świata poli¬tycznego, międzynarodowego i polskiego, zwiedził na życzenie gen. Sikorskiego oddziały polskie w Szkocji i otrzymał propo¬zycję pozostania w Londynie. Gdy odmówił — stwierdzając, że nie może opuścić swoich żołnierzy w Sowietach — został przez gen. Sikorskiego dobrze zrozumiany i obaj generałowie rozstali się serdecznie.
Niemniej różnice poglądów na Rosję pozostały. Po pierwszej wiosennej ewakuacji, gen. Anders w lipcu, obszerne depesza do Londynu, scharakteryzował położenie Polaków w Sowietach jako beznadziejne i wskazywał na konieczność wyprowadzenia ich stamtąd póki czas, powołując się na szereg faktów świadczących o rosnącej wrogości sowieckich władz do nas i wreszcie na dalszy brak wyjaśnień, co stało się z trzema obozami oficerskimi: w Kozielsku, Ostaszkowie i Starobielsku. Gen. Sikorski odpowiedział na to depeszą: „Wojsko dla wyż¬szych celów politycznych musi pozostać w ZSSR".
Wbrew temu stanowisku doszło do dalszej ewakuacji naszej armii za oficjalną aprobatą rządu sowieckiego, co podano do wiadomości gen. Andersa w dniu 8 lipca 1942. Proces ewakuacyjny rozpoczął się natychmiast przez Krasnowodsk albo Aszchabad do Persji.
Tym razem gen. Sikorski nie zgłosił już żadnego sprzeciwu, zatwierdził proponowany przez gen. Andersa charakter armii, po jej wyjściu na Środkowy Wschód pod tym samym dowódz¬twem, i stosunki pomiędzy obu generałami ułożyły się harmo¬nijnie.
Na jesieni 1942 całość wyewakuowanego z Rosji wojska, w ilości 70 tysięcy, oraz 65 tysięcy ludności cywilnej — kobiet, dzieci i osób starszych, znalazło się na Środkowym Wschodzie: w Persji, Iraku i częściowo w Palestynie. Był to obszar pod patronatem wojennym Wielkiej Brytanii i najważniejszym zadaniem gen. Andersa, dowódcy Armii Polskiej na Wschodzie, stało się ułożenie współpracy z jej władzami.
Przede wszystkim postanowił, więc wyzyskać kontakt nawiązany z prem. Churchillem, jeszcze podczas jego pobytu w Moskwie, i dążyć do osobistego z nim spotkania. Jak się okazało, podobny zamiar miał premier W. Brytanii. Polecił on, bowiem zawiadomić przybyłego 19 sierpnia do Teheranu gen. Andersa, że oczekuje go w Kairze, gdzie też 22 tegoż miesiąca odbyła się kilkugodzinna rozmowa, która — nieza¬leżnie od zrozumiałych różnic w poglądach na Rosję — dała podstawy do pomyślnej współpracy Armii Polskiej na Środkowym Wschodzie z dowódcami brytyjskimi. Armia ta, jak Churchill zapewnił, otrzyma w najkrótszym czasie uzbrojenie i zaopatrzenie, a wejdzie w skład całości dowodzonej przez gen. H.M. Wilsona, z którym gen. Anders nawiązał też natychmiast bliskie, pełne wzajemnego zaufania stosunki. Na zakończenie rozmowy Churchill oświadczył gen. Andersowi, że wierzy w powstanie po wojnie „Polski silnej i szczęśliwej".
Przybycie na Środkowy Wschód otwarło przed naszą armią większe możliwości opieki nad ludnością cywilną, zwłaszcza nad dziećmi i młodzieżą, czym zaczęto się zajmować już poprzednio, ale z wielkim trudem, w warunkach sowieckich. Szkoła dla dziewczynek umiesz¬czona została w górskim, zdrowym Nazarecie, junacy — w Barbarze nad morzem, Pomocnicza Służba Kobiet przy pełnym wojskowym uposażeniu mogła rozpocząć szkolenie we wszelkich zakresach dla kobiet dostępnych: służby sanitarnej i świetliczanek, a — dla silniej¬szych - - także jako kierowcy samochodów, osobistych i ciężaro¬wych.
Warunki zdrowotne, głównie dzięki dobremu wyżywieniu, podniosły szybko stan fizyczny wszystkich, ale — niestety, pozostały — w ziemi perskiej tysiące ludzi, przeważnie dzieci i osób starszych. Przybyły one ostatkiem sił z Sowietów; ale już w Pahlawi, nad Morzem Kaspijskim, albo po przybyciu do Teheranu umierały z wyczer¬pania lub na tyfus, pozostawiając jako tragiczny ślad polskiej, wygnańczej wędrówki - rozległe cmentarze.
Na Środkowym Wschodzie gen. Anders uzgodnił jedną wspólne inicjatywę z prof. Kotem, mianowicie rozpisania wśród przybywających z Rosji ankiety o przeżyciach w niewoli w Sowietach, doświadczonych po wywiezieniu z Polski. Powołane następnie Biuro Dokumentów zajęło się zbieraniem, rejestro¬waniem oraz opracowywaniem tych opartych na ankiecie relacji. Opuszczając Persję gen. Anders odwiedził młodego szacha Mohammada Reza Pahlawi, by podziękować mu za życzliwe przyjęcie naszego wojska i ludności cywilnej.
Na pierwsze rejony zakwaterowania armii otrzymał gen. Anders położone w Iraku opodal granicy perskiej miejscowości Ouizil Ribat, gdzie zakwaterował sztab, i pobliski Khanakin, gdzie zaczęły się rozmieszczać napływające oddziały, przez Persję z Rosji i dywizji Karpackiej — z Egiptu i Palestyny. W konsolidacji wojsk polskich na Środkowym Wschodzie w jedną armię cho¬dziło przede wszystkim o to, aby przygotowały się one do walki z Niemcami na froncie jako poważna całość. Pod tym wzglę¬dem wyrównały się też różnice poglądów między generałami Sikorskim i Andersem. Wysłany dla uzgodnienia powyższych kwestii na Środkowy Wschód z Londynu gen. T. Klimecki otrzymał w rezultacie depeszę od gen. Sikorskiego dla gen. Andersa następującej treści: „Akceptuję proponowane przez Pana Generała zmiany w organizacji, w szczególności utrzyma¬nie nazwy Armii".
1.3. Utworzenie 2 Korpusu Polskiego
Na nowych podstawach organizacyjnych przystąpiono do szkolenia wojska. Trudności były ogromne, ale zapał i gotowość do pracy oraz współpraca dotrzymujących zobowiązania Brytyj¬czyków, w szczególności gen. Wilsona, pozwalały je pokony¬wać, i tak trzeba było wyszkolić 20 tyś. kierowców samochodowych i uzupełnić braki w korpusie oficerskim — trzy zaginione w Sowietach obozy wciąż nie dawały znaku życia — a nadto starszych oficerów w liczbie tysiąca musiano przenieść do tzw. drugiej grupy, czyli w stan liniowo nieczynny. Radośnie, więc powitano liczną grupę oficerów przysłanych z W. Brytanii wśród nich przybył też najmłodszy, rodzony brat gen. Andersa - Tadeusz, oficer artylerii konnej, który zdołał uciec z niewoli niemieckiej i dotrzeć do W. Brytanii.
Konieczne okazały się zmiany na stanowiskach kierowni¬czych jako dowódcą 5 Dywizji Kresowej, powstałej z organizowa¬nych w Rosji 6 Dywizji Lwowskiej oraz 5 Dywizji Wileńskiej, został gen. Z. Szyszko-Bohusz; szefem sztabu został gen. R. Rakowski, a 3 Dywizja Strzelców Karpackich zachowała na swoim czele gen. S. Kopańskiego, pod którego dowództwem Samodzielna Brygada Strzelców Karpackich wsławiła się wal¬kami w Libii, zwłaszcza pod Tobrukiem. Z ciężkim sercem, ale świadom tej potrzeby, przekazał gen. Anders do W. Brytanii 3.500 młodych, pierwszorzędnej kategorii żołnierzy do naszego lotnictwa, opromienionego już sławę w Bitwie o W. Brytanię.
W miarę postępującego szkolenia wojska, coraz bliższego goto¬wości bojowej, poszukuje APW przydatniejszych rejonów do ćwiczeń i na wiosnę 1943 roku przenosi się na północ Iraku w rejon miejscowości Kirkuk-Mossul. Podczas gdy sytuacja międzynarodowa, w miarę umacniania się Rosji, pogarszała naszą polityczną pozycję wśród aliantów, główna uwaga i wysiłek gen. Andersa skierowany był na przygotowanie armii, której odwiedzenie zapowiedział wkrótce Naczelny Wódz. Przybywającego pod koniec maja 1943 na Środkowy Wschód gen. Sikorskiego powitał w Kairze gen. Anders. Wyolbrzy-miane na odległość rozmaite, rzeczywiste czy urojone, rozdźwięki między obu generałami zostały szybko puszczone w niepamięć. Gen. Sikorski z zadowoleniem powitał nastrój i wyszkolenie armii, czemu dał wyraz w depeszy do prezydenta RP W. Raczkiewicza, mówiącej, że „stwierdził z zadowoleniem wśród żołnierzy patriotyzm jak najgo¬rętszy, zdecydowaną wolę walki i oddanie bezwzględne sprawie polskiej".
Podczas pobytu gen. Sikorskiego na Środkowym Wschodzie znana była już tragiczna wieść o odkryciu grobów naszych zaginionych oficerów w Katyniu. Mimo przerzucenia odpowiedzialności za mord przez Moskwę od razu na Niemców, poprzednie rozmowy z przed¬stawicielami sowieckimi, z samym Stalinem na czele, nie pozostawiały wątpliwości, że w tym wypadku sprawcami byli Moskale. Również gen. Sikorski, który sam we wspomnianych rozmowach uczestniczył, nie miał, co do tego wątpliwości. Poglądy obu generałów na Rosję i jej politykę po rewelacji katyńskiej uległy dalszemu zbliżeniu. Rezultatem pobytu gen.Sikorskiego było, więc uzgodnienie pod każdym wzglę¬dem sprawy organizacji wojska, zarówno na Wschodzie jak i po jego przewidywanym przejściu do Włoch, z gen. Andersem, już wyznaczo¬nym na dowódcę przyszłego 2 Korpusu.
W ostatnich tygodniach pobytu Naczelnego Wodza gen. Anders miał ostry nawrót malarii, która była jedną z plag naszego wojska na Śr. Wschodzie, i na którą on zapadał. To utrudniało spotkania osobiste obu generałów, lecz nie oznaczało rozluźnienia stosunków. Dowodem tego na książce „Nad Wisłą i Wkrą", którą Naczelny Wódz przesłał w darze gen. Andersowi, o następującym brzmie¬niu: „Generałowi Dcy Armii Wł. Andersowi, któremu powie¬rzyłem z pełnym zaufaniem bezcenny skarb Narodu Polskiego, tj. podwładnych Mu żołnierzy na Środkowym Wschodzie. Bagdad, 15. VI. 43, Sikorski, gen. N.W.".
Ostatnim wreszcie wyrazem wzajemnej serdeczności było skreślenie przez Naczelnego Wodza przed odlotem do leżącego w łóżku z 41 stopniami gorączki gen. Andersa następujących słów: „Życzę Panu Generałowi szybkiego powrotu do pełni sił i jak najskuteczniejszej dla polskiej armii pracy".
Mianowanie nowego rzędu ze Stanisławem Mikołajczykiem na czele zrobiło w dowództwie APW ujemne wrażenie. Jedynie nominacja gen. Sosnkowskiego na stanowisko Naczelnego Wodza równoważyła świadomość negatywnej tendencji w Londynie po śmierci gen. Sikorskiego. Gen. Anders tymczasem na zlecenie lekarzy musiał odbyć kurację po ataku malarii i wyjechał na kilka tygodni w góry, skąd powrócił zupełnie wyleczony.
Po powrocie zastał zmiany na wyższych stanowiskach armii. Zastępcą jego jako dowódcy armii został gen. Z. Szyszko-Bohusz, dowódcą 3 Dywizji Strzelców Karpackich gen. B. Duch, a 5 Dywizji Kresowej płk N. Sulik. Brytyjskie dowództwo uznało teraz, że przez ćwiczenia bojowe należy sprawdzić gotowość 2 Korpusu do walki na froncie, l tak we wrześniu 1943 odbyły się wielkie ćwieczenia na terenie Palestyny, podczas których wojsko polskie zdobywało rozmaite miejsco¬wości znane z Pisma Św., jak Nazaret, Góra Synaj, itd. Po tych ćwiczeniach dowództwo brytyjskie uznało pełną sprawność 2 Korpusu. Zwrócono się też do gen. Andersa, aby zgodził się na wysłanie niezwłocznie 3 Dywizji Strzelców Karpackich do Włoch, czemu jednak się sprzeciwił, stwierdzając, że Korpus jest zbyt małą jednostką, aby ją rozdrabniać, i że zrobiłoby to niedobre wrażenie na naszym wojsku. Argumenty te zostały zrozumiane przez dowództwo brytyjskie i uwzględnione.
Duży kłopot miała APW z żołnierzami naszymi wyznania mojżeszowego. Ponad 3 tysiące ich zdezertowało na terenie Palestyny (około 1 tysiąca pozostało). Spowodowało to znaczne luki w szeregach, ponieważ byli to żołnierze już wyszkoleni (m.in. przyszły premier Izraela, Begin był kapralem 2 Korpusu). Gen. Anders nie chciał jednak mieć w szeregach żołnierzy, którzy bić się nie chcą, i godząc się z tą stratą nie nakazywał szukania dezerterów.
1.4. Przesunięcie 2 Korpusu do obszaru śródziemnomorskiego i Włoch
W lipcu 1943 przyleciał do Kairu gen. Sosnkowski, którego przywitał tam gen. Anders, i rozpoczęły się narady nad przywie¬zionymi z Londynu projektami reorganizacji Korpusu. Projekty londyńskie, jak i poprzednie, zmierzały do naruszenia jego organizacyjnej jedności, musiałyby opóźnić jego wyjście na front i narażały na zarzut, już wysuwany przez sowiecką propa¬gandę, że Korpus nie spieszy się do bicia Niemców. Po przedy¬skutowaniu ich przez gen. Sosnkowskiego z gen. Andersem i innymi dowódcami polskiej armii, którzy nie uznali ich za właściwe, gen. Sosnkowski przychylił się również do tej opinii i z kolei nie uznały ich za celowe również czynniki wojskowe brytyjskie. Droga do Włoch została otwarta i pod koniec 1943 roku 2 Korpus jako całość rozpoczął przerzucanie swych oddziałów transportem morskim z Aleksandrii i Port Saidu do włoskiego portu Taranto.
We Włoszech na czele Wojsk Polskich gen. Anders, dowódca 2 Korpusu, wylądował w Neapolu 6 lutego 1944, podczas gdy poszczególne jednostki tej przeszło 50-tysięcznej całości stopniowo wyładowywały się w Taranto. Pokrze¬pieniem moralnym dla żołnierzy 2 Korpusu było to, że przybyli do ziemi włoskiej, z której kiedyś również Legiony Dąbrowskiego miały „iść do Polski", aby „połączyć się z narodem". Trudności jednak, jakie przed 2 Korpusem stanęły, były duże i wielostronne, a podołanie im wymagało wielkiego wysiłku.
Ze stanowiska organizacyjnego najważniejszym zagadnieniem była sprawa uzupełnień dla Korpusu. Kiedy dalsza rekrutacja w Sowietach, na które liczono jeszcze na Śr. Wschodzie, okazało się niemożliwa, trzeba było szukać innego rozwiązania. Wiedząc, że do armii niemiec¬kiej mobilizowani są przymusowo nasi rodacy, gen. Anders uznał ich właśnie, jako przyszłych jeńców, za materiał rekrutacyjny dla 2 Korpusu. W tym celu planowano utworzenie specjalnych obozów dla jeńców, w których miałaby być dokonywana ich selekcja przed mobilizacją do szeregów 2 Korpusu. Już w niedalekiej przyszłości plany te rzeczywiście były realizowane.
Polityczną trudnością było nastawienie prasy wojskowej 8 armii brytyjskiej, w której skład wszedł Korpus. Prasa ta była posłusznym echem propagandy sowieckiej, często wówczas antypolskiej. Wy-stępując przeciwko temu od pierwszych rozmów z dowódcami bry¬tyjskimi na terenie Włoch, gen. Anders nie zawsze spotykał się ze zrozumieniem, ale — jak zwykle — umiał trwać przy swoim w nadziei, że wspólna walka na froncie przesłoni zarysowane różnice. Sytuacja wojskowa na terenie Włoch przedstawiała się pod względem układu sił jako mniej więcej wyrównana, bo 24 dywizje sprzymierzonych stały naprzeciw 23 dywizji niemiecko-włoskich, przy czym w uzbrojeniu, ilości czołgów i artylerii, wreszcie lotnictwa przewaga bezwzględna należała do Sprzymierzonych. Teren natomiast, górzysty i od dawna umacniany przez niemiecką obsadę, sprzyjał warunkom obrony i zamykał drogę do Rzymu, którego zdobycie było wtedy głównym celem operacyjnym Sprzymierzonych. Na tej drodze, jak powiedział gen. Andersowi już w pierwszej rozmowie ówczesny dowódca 8 armii, gen. Sir Oliver Leese, najważniejszym bastionem obronnym był sławny masyw górski Monte Cassino z odwiecznie stojącym tam klasztorem Benedyktynów. Zdobycie tego masywu gór¬skiego stało się właśnie ostatnio bezpośrednim celem opera¬cyjnym Sprzymierzonych.
Na froncie w tym czasie znajdowały się już pierwsze jed¬nostki 2 Korpusu, mianowicie 3 Dywizji Karpackiej, skierowane przejściowo nad rzekę Sangro.
2. Organizacja i struktury
Dowódca gen. dyw. Władysław Anders.
W skład Drugiego Korpusu wchodziło: Dowództwo, 3 Dywizja Strzelców Karpackich, 5 Kresowa Dywizja Piechoty, 2 Brygada Czołgów, samodzielne oddziały korpuśne: pułk samochodów pancernych, baon łączności, 7 pułk artylerii konnej, 9 pułk artylerii lekkiej, 10 pułk artylerii ciężkiej, 7, 8 pułk artylerii przeciw lotniczej., 7 pułk artylerii przeciw pancernej, 1 pułk pomiarów artyleryjskich, samodzielne kompanie i służby. W sumie 46641 żołnierzy, 1610 lekkich karabinów maszynowych, 205 lekkich karabinów maszynowych przeciw lotniczych, 570 ckm, 112 moździerzy, 212 dział przeciw pancernych, 186 dział przeciw lotniczych, 384 dział i haubic, 160 czołgów, 9386 pojazdów mechanicznych.
-3 Dywizja Strzelców Karpackich.
Sformowana w 1942 roku w Palestynie na bazie Samodzielnej Brygady Strzelców Karpackich, którą przeformowano i włączono w skład 2 Korpusu Polskiego.
Dowódcy: gen. bryg. Stanisław Kopański, gen. Bronisław Duch.
Skład:
Dowództwo
1 Brygada Strzelców Karpackich -skład: 1,2,3 Batalion Strzelców Karpackich
2 Brygada Strzelców Karpackich -skład: 4,5,6 Batalion Strzelców Karpackich
1, 2, 3 Karpacki pułk artylerii Lekkiej
3 Karpacki pułk artylerii p-lot.
3 Karpacki pułk artylerii p-panc.
12 Pułk Ułanów Podolskich (rozpoznawczy: wcześniej rozpoznanie prowadził Pułk Ułanów Karpackich, a później 7 Pułk Ułanów Lubelskich)
3 Kresowy baon ckm
3 Kresowy baon saperów
8 Kresowy baon łączności
3 Kresowy szwadron żandarmerii
1, 2 i 3 kompanie sanitarne
1,2, 13 i 18 kompanie zaopatrywania
1, 2 i 18 kompanie warsztatowe
3 park materiałowy
3 Sąd Polowy
pod koniec wojny w skład 3 DSK weszła 3 Brygada Strzelców Karpackich sformowana z Polaków jeńców z armii niemieckiej - skład: 7, 8, 9 Batalion Strzelców Karpackich
-5 Kresowa Dywizja Piechoty.
Sformowana w 1941 roku w ramach Armii Polskiej wZSRR. Po przejściu do Iranu z 5 i 6 Dywizji Piechoty utworzono 5 Kresową Dywizję Piechoty, którą włączono w skład 2 Korpusu Polskiego.
Dowódcy: gen. bryg. Mieczysław Boruta-Spiechowicz, gen. bryg. Zygmunt Szyszko-Bohusz, gen bryg. Nikodem Sulik.
Skład:
5 Wileńska Brygada Piechoty - skład: 13 Wileński baon strzelców "Rysiów", 14 Wileński baon strzelców "Żbików", 15 Wileński baon strzelców "Wilków"
6 Lwowska Brygada Piechoty - skład: 16, 17, 18 Lwowski Batalion Strzelców, 5 Kresowy baon ckm.
15 Pułk Ułanów Poznańskich
4, 5, 6 Kresowy pułk artylerii lekkiej
5 pułk artylerii p-lot
5 pułk artylerii p-panc
oddziały dywizyjne i służby
pod koniec wojny w skład 5 KDP weszła 4 Wołyńska Brygada Piechoty - skład: 10, 11, 12 Wołyński Batalion Strzelców.
-2 Samodzielna Brygada Pancerna
Sformowana w maju 1942 roku jako 2 Brygada Czołgów w ramach Armii Polskiej na Wschodzie w składzie trzech baonów czołgów i 10 pułku artylerii ciężkiej , przeformowana w 2 Samodzielną Brygadę Pancerną, która weszła w skład 2 Korpusu Polskiego, a na wionsnę 1945 roku została jako 2 Brygada Pancerna włączona w 2 Warszawską Dywizję Pancerną.
Dowódcy: gen.bryg. Gustaw Paszkiewicz, gen.bryg. Bronisław Rakowski
Skład:
1 Pułk Ułanów Krechowieckich
4 Pułk Pancerny
6 Pułk Pancerny "Dzieci Lwowa"
szwadron sztabowy szwadron łączności
w lipcu 1944 roku w skład 2 Samodzielnej Brygady Pancernej weszła 1 samodzielna kompania komandosów, która po wcieleniu 2 SBP do 2 Warszawskiej Dywizji Pancernej została przeformowana w 2 batalion komandosów zmotoryzowanych.
3. Kampania włoska
3.1. Działania nad rzeką Sangro i Rapido
Koncentracja Korpusu na terenie Włoch przeciągała się przez czas dłuższy i jego jednostki wkraczały na front w miarę przyby¬wania transportów. W drugiej połowie stycznia 1944 we Włoszech znajdowała się 3. Dywizja Strzelców Karpackich w rejonie Barletty oraz większość oddziałów pozadywizyjnych w rejonie Mottola-Ta-ranto. Dowódca 8. Armii wprowadził czasowo 3. Dywizję Strzelców Karpackich na odcinek obronny, w ramach 13. Kor¬pusu Brytyjskiego. Od 13 lutego dowodzenie na tym odcinku objął Korpus Polski. Odcinek 2. Korpusu leżał na styku frontu 8. i 5. Armii. Zadanie Korpusu było następujące: zapewnienie nierozerwalności frontu, zabezpieczenie komunikacji pomię¬dzy obu armiami, utrzymanie linii wzgórz od Monte Curvale, poprzez Monte Caprara do Colle Lettica, główny ciężar obrony po obu stronach drogi Isernia-Alfedena. Już 25 stycznia do¬wódca 8. Armii powierzył dywizji zadanie zluzowania 78. Dy¬wizji Piechoty brytyjskiej; luzowanie przeciągnęło się znacznie dłużej z powodu zasp śnieżnych, które uniemożliwiły wszelki ruch pojazdów mechanicznych na drogach górskich i zakoń¬czyło się dopiero 25 lutego.
5. Kresowa Dywizja Piechoty zakończyła wyładowywać się 15 marca, lecz już na dwa dni przedtem otrzymała rozkaz zluzo¬wania 2. Dywizji Marokańskiej Korpusu Francuskiego na odcin¬ku od Castel San Yincenzo po wzgórze 850 nad rzeką Rapido. Grupa artylerii Korpusu miała zająć miejsce trzech dywizjonów 13. Brygady Artylerii Amerykańskiej. Jednocześnie 1. Włoska Grupa Motorowa przeszła pod rozkazy 5. Kresowej Dywizji Pie¬choty. Zadanie Korpusu z chwilą wejścia 5. Dywizji na odcinek sprowadzało się do osłony skrzydeł, bliskich tyłów i komunikacji 8. Armii na odcinku około 60 km.
Pas obrony Korpusu podzielono na dwie części.
1-szy odcinek północny zajmowała 3 Dywizja wzmocniona 15 Pułkiem Ułanów i dywizjonem artylerii ciężkiej, z zadaniem
obrony na rzece Sangro od San Angelo po Castel San Yincenzo.
2-gi odcinek południowo-zachodni powierzono 5 Dywizji,wzmocnionej przez 1 Włoską Grupę Motorową, z zadaniem ob¬rony od Castel San Yincenzo, przez południowo-wschodnie stoki skupienia górskiego Monte Marrone-Monte Marę, do źródeł rzeki Rapido.
Rdzeniem obrony miał być grzbiet Monte Passero-Monte Ca-sala i dalej, na wschód. La Falconara. Odwód Korpusu stanowiły dwie brygady piechoty i Karpacki Pułk Ułanów.
Pobyt 2 Korpusu nad rzeką Sangro. w terenie górskim w zi¬mie, był dla naszego żołnierza w dużej mierze okresem zaprawy. Działalność bojowa polegała na patrolowaniu i wypadach, nieraz kilkudniowych, wystawiających na próbę wytrzymałość żołnie¬rza. Dużą cześć wysiłku poświecono pracy nad umocnieniami i oczyszczaniem dróg. Zadymki śnieżne, przeplatane pluchami i mrozami, utrudniały komunikacje i często odcinały niektóre ośrodki czy punkty oporu od zaopatrzenia. Miarą siły opadów śnieżnych nawet tam w południowych Włoszech, ale w górach, może być fakt zasypania konwoju mulników w rejonie Pescopen-nataro, przy czym cześć tylko udało się uratować. Praca nad umocnieniami polegała na ulepszaniu stanowisk obronnych i punktów obserwacyjnych, na zakładaniu min, pułapek oraz zabezpieczaniu przewodów telefonicznych. Budowano również schrony na posterunki dowodzenia i centrale telefoniczne. Duży wysiłek włożono w odbudowe dróg i ulepszenie komunikacji.
Patrolowanie przy wsparciu artylerii w krótkim czasie dało przewagę nad nieprzyjacielem i doprowadziło do zupełnego opanowania międzypola, gdyż Niemcy szybko osłabili swą, początko¬wą aktywność.
Na odcinku 3 dywizji z ciekawszych wydarzeń należy wspom¬nieć wypad na stacje kolejową Alfedena, poprzedzony kilkudnio¬wym patrolowaniem z bazy Montenero. Po przygotowaniu zasa¬dzki zniszczono niemieckie urządzenia obronne, przy czym nie¬przyjaciel poniósł straty. Większą liczbę jeńców wzięto 19-20 lutego w działaniach na Colle Bucci, połączonych z odcięciem załogi w Gamberale. W połowie kwietnia, natarcie to prowadził ponownie 15. Pułk Ułanów; w trudnych warunkach, po pas w śniegu, wśród pól minowych, niszcząc całkowicie niemiecka placówkę.
Na odcinku 5 dywizji, ze względu na zwarte ugrupowanie i bliskość stanowisk niemieckich, działalność rozpoznawcza na przedpolu ożywiała się dopiero w nocy, kiedy wysuwały się pod¬słuchy i zasadzki, a małe patrole starały się przeniknąć ugrupo¬wanie nieprzyjaciela i wziąć jeńca. Jedno z większych działań na rym odcinku wykonała 30 marca grupa włoska, zajmując Bata¬lionem Strzelców Alpejskich Monte Marrone. Przeciwnatarcie niemieckie odparto przy udziale artylerii polskiej, ze znacznymi dla Niemców stratami, a zdobyte stanowiska utrzymano.
Jednostki polskie na froncie na odcinku rzeki Sangro przebywały do 17 kwietnia, po czym zostały zluzowane przez 24 Brygadę Gwardii i 2 DP nowozelandzką. 2 Korpus polski otrzymał nowe zadanie bojowe udziału w operacji „Diadem", czyli natarcie na Monte Cassino.
Straty 2 Korpusu nad rzeką Sangro wynosiły 110 żołnierzy, w tym zabitych 2 oficerów i 36 szeregowych, rannych 18 oficerów i 49 szeregowych i zaginionych 5 szeregowych".
3.2. Pierwsze natarcie na Monte Cassino
24 marca gen. Anders i pik Wiśniowski zostali wezwani do dowódcy brytyjskiej 8 Armii gen. Olivera Lesse, który zwrócił się do nich ze słowami: „...Wracam z odrawy w dowództwie frontu. Zapadła decyzja rozpoczęcia ogólnej ofencywy na odcinku od Morza Tyreńskiego aż po wzgórze Monte Cassino (...)
8 Armia otrzymała zadanie otwarcia drogi na Rzym, co wymaga zdobycia wzgórz klasztornych zamykających tę drogę. Zdobycie kompleksu wzgórz Monte Cassino postanowiłem powierzyć
2 Korpusowi polskiemu. Zdaję sobie sprawę jak trudne i ważne jest to zadanie. Gdyby Pan Generał nie mógł się podjąć tego zadania, będę zmuszony powierzyć je innemu korpusowi, a Korpus polski użyć na innym odcinku (...) Zechce Pan Generał, więc rozważyć tę sprawę ze swoim szefem sztabu i w ciągu następnych 10 minut dać mi odpowiedź o wyniku swej decyzji".
Gen. Anders w tak krótkim czasie nie był w stanie skontaktować się z wyższymi dowódca¬mi jednostek ani też z Naczelnym Wodzem gen Sosnkowskim. Po krótkiej rozmowie z szefem sztabu płk Wiśniewskim zameldował dowódcy 8 Armii, że Korpus polski podejmie się wykonania otrzymanego zadania. Gen. O. Lesse podziękował gen. Andersowi za podjęcie tej decyzji. Zdobycie Monte Cassino i otwarcie drogi na Rzym było podejmowane już trzykrotnie przez wojska alianckie. Gen. Anders przed bitwa, o Monte Cassino wydał rozkaz do żołnierzy następującej treści:
„Żołnierze Kochani, moi bracia i dzieci!
Nadeszła chwila bitwy. Długo czekaliśmy na te chwile odwetu i zemsty nad odwiecznym wrogiem. Obok nas walczyć będą dywizje brytyjskie, amerykańskie, kanadyjskie i nowozelan¬dzkie. Walczyć będą Francuzi, Włosi oraz dywizje hinduskie.
Zadanie, które nam przypadło, osławi na cały świat imię żołnierza polskiego. W chwilach tych będą z nami myśli i serca całego narodu. Podtrzymywać nas będą duchy naszych towarzyszy broni. Niech lew mieszka w waszych sercach".
Rozkaz ten został odczytany w pododdziałach przed natarciem na Monte Cassino.
Natarcie obu dywizji rozpoczęło się w nocy z 11 na 12 maja 1944 r. po dwugodzinnym przygotowaniu artyleryjskim, które rozpoczęło się o godz. 23.00. Oprócz artylerii Korpusu udział w przygotowaniu artyleryjskim brała artyleria 3 Armii brytyjskiej (cztery dywizjony artylerii lekkiej i 5 dywizjonów artylerii ciężkiej) oraz artyleria korpusu amerykańskiego. Mimo silnego ostrzału przygoto-wanie artyleryjskie nie spełniło oczekiwanych zamierzeń. Nie zostały zniszczone niemieckie punkty i stanowiska ogniowe. W czasie ostrzału artyleryjskiego żołnierze niemieccy schronili się w bunkrach skalnych, a gdy ogień artylerii osłabł zajęli stanowiska ogniowe.
Bezpośrednio po zakończeniu przygotowania artyleryjskiego bataliony 5 KDP o godz. 0.30 ruszyły do natarcia. Niemieckie stanowiska ogniowe otworzyły morderczy ogień z broni maszynowej, ręcznej, moździerzy i granatników.
Aneks mapki numer 1,2,3
Żołnierze 5 DKP po ciężkich i morderczych walkach (żołnierze 15 batalionu) wdarli się na grzbiet „Widma", zdobyli szereg bunkrów oraz wzięli do niewoli około 100 żołnierzy niemieckich. Wraz z natarciem pierwszego rzutu przesunął się na podstawy wyjściowe 18 batalionu a 16 batalion podszedł do rejonu wyczekiwania.
Po osiągnięciu wzgórza „Widmo" rozgorzała ciężka walka. Bataliony polskie zaczęły topnieć. Natarcie polskie mimo strat posuwało się do przodu. Część żołnierzy 15 batalionu, po przeskoczeniu wzgórza „Widmo", uderzyła na stoki wzgórza 517. Również żołnierze 13 bata¬lionu prawego skrzydła zaczęli podchodzić pod zachodni stok tego grzbietu w kierunku Clle S. Angelo. Także 18 batalion, który miał przekroczyć wzgórze „Widmo" po opanowaniu go przez pierwszy rzut, nie mając łączności samorzutnie wyruszył na wzgórze „Widmo" i został wciągnięty do walki.
Wzgórze „Widmo" o godzinie 5.00 zostało w zasadzie opanowane. Dalsze natarcie zostało zatrzymane ogniem nieprzyjaciela. Rozpoczęła się kontrakcja nieprzyjaciela. Niemcy skoncen¬trowali ogień artylerii na grzbiecie „Widmo". Polska piechota odpierała kontrataki, ale jej zdolność ogniowa zaczęła maleć. Straty zaczęły rosnąć. Łączność między kompaniami, batalionami i dowództwem dywizji została przerwana, posiłki do walczących pododdziałów nie nadchodziły. Ogień nieprzyjaciela odizolował oddziały walczące od pozostałych jego członów. W dniu tym był niski pułap chmur i lotnictwo nie mogło udzielić pomocy oddziałom walczą¬cym. Natarcie załamało się, bataliony zmuszone były opuścić wzgórze „Widmo". W czasie tego wycofywania wyszło drugie przeciwuderzenie niemieckie w kierunku wzgórza 517, wsparte ogniem artylerii i moździerzy. Żołnierze ponieśli duże stra-ty.
Dowódca 5 KDP zamierzał wznowić natarcie 12 maja o godz. 15.00 po wprowadzeniu do walki batalionów odwodowych 16 i 17 batalionu. Decyzja ta nie została wykonana z powodu wyparcia polskich batalionów z grzbietu „Widmo". Wielu dowódców i żołnierzy poległo lub zostało rannych, zginął też płk Wincenty Kurek, dowódca 5 Wileńskiej Brygady.
W nocy z 12 na 13 maja 13, 15 i 18 bataliony zostały wycofane do rejonu wyczekiwania. Bataliony 13 i 15 mimo strat znajdowały się w dobrym stanie i po uzupełnieniu i odpoczynku zdolne były do dalszej walki. Natomiast 18 batalion, który poniósł największe straty został wycofany na tyły celem reorganizacji i uzupełnienia. W nocy z 12 na 13 maja w pasie natarcia 5 KDP nie doszło do większych walk i wznowienia natarcia.
3 DSK rozpoczęła natarcie o godz. 0.45 dwoma batalionami l Brygady: jednym na wzgórze 593 i 569, drugim na Massa Albaneta. Na lewo osłaniał skrzydło natarcia od strony klasztoru 12 Pułk Ułanów. Szturm 2 batalionu na wzgórze 593 rozwijał się pomyślnie. Po ciężkich walkach wzgórze zostało zdobyte około godz. 2.00. Po opanowaniu tego wzgórza natarcie ruszyło w kierunku wzgórza 569. Tu napotkało na silny ogień nieprzyjaciela ze wzgórza klasztornego i wzgórza 575. Łączność między oddziałami i dowództwem dywizji została przerwana. Około godziny 3.00 Niemcy rozpoczęli kontratakować. Kontrataki te zostały powstrzymane przez polskich żołnierzy, ale dalsze natarcie było niemożliwe. Polscy żołnierze mimo dużych strat utrzymywali zdobyte wzgórze 569 i 593. Pierwszy batalion zajmujący pozycje na prawym skrzydle tylko częścią sił o godz. 0.45 ruszył do natarcia w kierunku „Gardzieli". W chwili wyruszenia do natarcia nieprzyjaciel położył silny ogień artylerii i moździerzy na pozycje wyjściowe batalionu, Część żołnierzy zmuszona była ukryć się w schronach, a tylko część żołnierzy znajdujących się w przodzie ruszyło o wyznaczonej godzinie do natarcia. Czołgi, które miały wspierać natarcie też znalazły się po silnym ogniem broni artylerii przeciwpancernej nieprzyjaciela i poniosły duże straty. Czołgi nie udzieliły zakładanego wsparcia batalionowi.
W godzinach popołudniowych Niemcy wznowili kontrataki na pozycje 2 batalionu i dążyli do odzyskania utraconych pozycji. Walki były ciężkie, około godziny 13.30 oddziały polskie zmuszone zostały do opuszczenia wzgórza 569, a o godz. 19.00 wzgórza 593. W związku z wytworzoną sytuacją 12 maja o godz. 21.00 wydano rozkaz o wycofaniu 2 batalionu na pozycje wyjściowe. Batalion poniósł ciężkie straty. W czasie natarcia l Brygady Strzel¬ców Karpackich został ranny dowódca brygady płk Walenty Peszek.
Działania l batalionu również potoczyły się niepomyślnie. Natarcie batalionu zostało zatrzymane ogniem nieprzyjaciela około 100 m od „Gardzieli". Przeciwnik prowadził ogień ze wszystkich kierunków, od zachodu ze strony grzbietu Clle S. Angclo wzgórza 575 i 505, jak i z kierunku południowego od strony wzgórza 593. W tym morderczym ogniu batalion nie był w stanie rozwijać natarcia. Poniósł on duże straty i został wycofany na pozycje wyjściowe. Rozkaz o wycofaniu się nie dotarł do 3 kompanii, która pozostała na zdobytym terenie do godzin popołudniowych 13 maja.
Wyniki natarcia były niepomyślne, bataliony poniosły ciężkie straty w ludziach i sprzęcie. Po tym niepowodzeniu dowódca Korpusu miał zamiar wznowić natarcie 13 maja, lecz do wykonania te decyzji nie doszło.
Z batalionów walczących 5 KDP zostały wycofane do odwodu 13 i 15, które wymagały dużych uzupełnień i odpoczynku.18 batalion poniósł największe straty i został wycofany na dalsze tyły. Mniejsze straty poniósł 14 batalion, który został wzmocniony siłami 16 batalionu i był zdolny do walki. Najmniejsze straty poniósł 15 Pułk Ułanów Poznańskich i Karpacki Pułk Ułanów i one pozostawały na swych stanowiskach wyjściowych.
Bataliony 3 DSK walczące w pierwszy rzucie też zostały z dziesiątkowane. Niezdolne do dalszej walki były l i 2 batalion, zaś 3 batalion poniósł straty, ale były one mniejsze w porów¬naniu do strat l i 2 batalionu. 12 Pułk Ułanów Podolskich poniósł najmniejsze straty i był zdolny do dalszych walk. 2 Brygada tej dywizji poniosła małe straty i była również zdolna do dalszych działań. Przydzielone szwadrony czołgów do dywizji poniosły duże straty w ludziach i sprzęcie i wymagały uzupełnień i odpoczynku.
12 maja o godz. 11.00 przybył do sztabu Korpusu gen. Oliver Leese, dowódca 8 Armii,1 stwierdził, że Korpus w zupełności wypełnił swoje zadanie. Mówił, iż natarcie polskiego Korpusu przyczyniło się do postępów 13 Korpusu brytyjskiego w dolinie rzeki Liri. Przy tym zastrzegł sobie decyzję dowódcy 2 Korpusu, co do dalszego natarcia.
Przyczynami niepowodzeń były:
— mało skuteczny ogień artylerii własnej w czasie przygotowania artyleryjskiego i nie zniszczenie punktów ogniowych nieprzyjaciela. Ta mała skuteczność ognia artylerii była spowodowana terenem górzystym, rozbudowaną obrona, w skałach, głębokim ukryciem żołnie¬rzy nieprzyjaciela. Żołnierze niemieccy ukryli się w schronach na przeciwległych stokach;
— drugą przyczyną była silnie rozbudowana obrona nieprzyjaciela, nasycenie jej punktami ogniowymi i dogodny teren do obrony.