Śmierć Grzegorza Przemyka

W 1976 do obrony robotników powołany został KOR. Dopiero jednak wydarzenia Sierpnia 1980 doprowadziły do sytuacji w której możliwa stała się rejestracja ogólnopolskiego związku zawodowego NSZZ "Solidarność". Był to ruch masowy, który wziął czynnie udział w transformacji ustrojowej państwa polskiego.
Artur Rogóż
Administrator
Posty: 4635
https://www.artistsworkshop.eu/meble-kuchenne-na-wymiar-warszawa-gdzie-zamowic/
Rejestracja: 24 maja 2010, 04:01
Kontakt:

Śmierć Grzegorza Przemyka

Post autor: Artur Rogóż »

12 maja 1983 r. Grzegorz Przemyk, dziewiętnastoletni maturzysta stołecznego Liceum im. Andrzeja Frycza Modrzewskiego, został zatrzymany przez funkcjonariuszy MO na Placu Zamkowym w Warszawie, a następnie zabrany do komisariatu przy ul. Jezuickiej na Starym Mieście. Tam dyżurujący milicjanci skatowali go. Otrzymał ponad 40 ciosów pałkami po barkach i plecach oraz kilkanaście ciosów łokciem lub pięścią w brzuch.Przewieziony do szpitala, zmarł po dwóch dniach w wyniku ciężkich urazów jamy brzusznej.

Pogrzeb Grzegorza Przemyka odbył się 19 maja na Cmentarzu Powązkowskim, stając się wielką manifestacją sprzeciwu wobec władzy komunistycznej. Wzięło w nim udział kilkadziesiąt tysięcy ludzi, w tym wielka liczba młodzieży.

Pogrzeb poprzedziła msza święta odprawiona dzięki staraniom księdza Jerzego Popiełuszki w kościele św. Stanisława Kostki.

W 1983 r. prokuratura wszczęła wprawdzie śledztwo w sprawie śmierci Przemyka, ale jednocześnie władze podjęły bezprawne działania mające uchronić milicjantów przed karą.

Winą chciano obarczyć sanitariuszy, którzy wieźli Przemyka z komisariatu do szpitala.

W ocalonych aktach sprawy Przemyka zachowała się notatka ówczesnego szefa MSW gen. Czesława Kiszczaka: „Ma być tylko jedna wersja śledztwa - sanitariusze".

O tej tezie, jako jedynie słusznej, mówiła oficjalna propaganda, prowadząca również kampanię zniesławiania otoczenia Przemyka oraz jego matki Barbary Sadowskiej, poetki, osoby mocno zaangażowanej w prace Prymasowskiego Komitetu Pomocy Osobom Pozbawionym Wolności i ich Rodzinom.

Warto w tym miejscu przypomnieć, że Barbara Sadowska 3 maja 1983 r. była jedną z ofiar działań nieumundurowanych funkcjonariuszy, którzy wtargnęli do siedziby Prymasowskiego Komitetu, mieszczącej się w kościele św. Marcina na warszawskim Starym Mieście.

Biuro Polityczne KC PZPR powołało do sprawy śmierci Grzegorza Przemyka specjalny zespół pod kierownictwem odpowiedzialnego za bezpieczeństwo b. szefa MSW gen. Mirosława Milewskiego. „Gdybyśmy chcieli rozprawić się z Przemykiem, wzięlibyśmy fachowców" - mówił Kiszczak na posiedzeniu tego zespołu latem 1983 r.

Realizując wytyczne zespołu, SB zastraszała Cezarego F., który wraz z Przemykiem był w komisariacie. Próbowano go skompromitować, wcielić do wojska, namawiano do wyjazdu za granicę, otoczono gronem współpracowników SB, którzy namawiali go do zmiany zeznań i inwigilowali. Istniał nawet nie zrealizowany pomysł, żeby upozorować jego wypadek samochodowy.

Pod zmyślonymi zarzutami aresztowano też pełnomocnika Sadowskiej, mec. Macieja Bednarkiewicza, szykanowano mec. Władysława Siłę-Nowickiego. Pracę stracił prokurator, który sprzeciwiał się bezprawnym praktykom MSW.

W 1984 r., po reżyserowanym przez władze procesie, od zarzutu pobicia Przemyka uwolniono dwóch milicjantów - Ireneusza K. i Arkadiusza Denkiewicza - dyżurnego komisariatu z Jezuickiej.

Skazano zaś, po wymuszeniu w śledztwie nieprawdziwych zeznań, dwóch sanitariuszy, którzy wieźli chłopca z komisariatu do szpitala. Bezprawne działania SB i MO wobec nich doprowadziły do tego, że zaczęli oskarżać się wzajemnie.

Po 1989 r. wyroki te uchylono. Dziś bada to IPN.

W 1997 r. ówczesny Sąd Wojewódzki w Warszawie uniewinnił Ireneusza K., zaś Arkadiusza Denkiewicza skazał na 2 lata więzienia.

Kazimierz Otłowski, oficer MO, został skazany na półtora roku w zawieszeniu za utrudnianie postępowania. W wyniku apelacji Otłowski został uniewinniony.

Obecnie proces toczy się już po raz piąty. Jak dotąd, sądy cztery razy uniewinniły Ireneusza K. od stawianego mu zarzutu, ale w wyniku decyzji wyższych instancji - także Sądu Najwyższego - sprawa wracała do ponownego osądzenia. Ireneusz K., 20-letni wówczas zomowiec, do niedawna pracował w policji w Biłgoraju. Teraz korzysta z mundurowej emerytury.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opozycja i protesty w PRL”