Prof. Dugin: Kwestia podziału Ukrainy jest już przesądzona

Polityka zagraniczna RP, sformułowana po przemianach politycznych w 1989, określa ją polska racja stanu. Podstawowe cele polityki zagranicznej w latach 90. pozostawały niezmienne mimo zmian politycznych w parlamencie i rządzie. Są to: członkostwo w NATO oraz Unii Europejskiej, współtworzenie stabilnego systemu bezpieczeństwa europejskiego opartego na współdziałaniu NATO, UZE, OBWE oraz ONZ, utrzymywanie dobrosąsiedzkich stosunków z państwami regionu, działanie na rzecz współpracy regionalnej, zrównoważona polityka wobec Zachodu i Wschodu, popieranie procesów rozbrojeniowych, ochrona tożsamości narodowej i dziedzictwa kulturowego, rozwinięte kontakty z Polonią.
Warka
Posty: 1570
https://www.artistsworkshop.eu/meble-kuchenne-na-wymiar-warszawa-gdzie-zamowic/
Rejestracja: 16 paź 2010, 03:38

Prof. Dugin: Kwestia podziału Ukrainy jest już przesądzona

Post autor: Warka »

Zapis wywiadu udzielonego państwowej telewizji rosyjskiej w roku 2009.

prof. Aleksander Dugin

(Moskiewski Uniwersytet Państwowy im. Łomonosowa)

Jeśli chodzi o Ukrainę, to myślę, że to państwo jest na ostatnim etapie swojego istnienia. Z geopolitycznego punktu widzenia, to państwo było kruche od samego początku, dlatego że w granicach, w jakich funkcjonowało, istnieją dwa narody, reprezentujące przeciwstawne cele.

Na przykład w Belgii żyją dwa narody: Flamandowie i Walonowie, i choć między nimi są nieznaczne różnice kulturowo-religijne, to jednak są to dwa różne narody. Jeśli pobserwować życie Belgii, to i tam wrze na skutek tarć między dwoma narodami. Większość europejskich i nie tylko europejskich państw składa się z jednolitych narodów i mniejszości etnicznych, a Ukraina to dwa narody o przeciwstawnych orientacjach geopolitycznych.

Jeden naród, to naród wschodnio-ukraiński, sformowany poprzez wspólnotę losów. To etniczni Wielkorusini zamieszkujący Krym i większości obszaru wschodniej Ukrainy. To także kulturowo identyczni Małorusini, wyznawcy Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej, zorientowani na związki z Rosją.

I jest drugi naród, zachodnio-ukraiński, kulturowo odmienny, żyjący w zachodnich obwodach, które przez ostatnie wieki były pod panowaniem Austro-Węgier i Polski. Stał się elementem zachodnioeuropejskiego obszaru kulturowego, prowincjonalnego, ale zachodnioeuropejskiego. W Europie też są peryferia. Oni (zachodni Ukraińcy) nie są całkiem Europejczykami, ale Rosjanami nie są z całą pewnością. Mają swoją własną tożsamość, tak jak każdy naród mają swój język, specyficzny i różny od oficjalnego języka ukraińskiego.

Jeśli w tym państwie, te dwa narody mogłyby dogadać się ze sobą, osiągnęłyby równowagę. Nieco przybliżamy się do Europy, ale nie zrywamy związków z Rosją, „otrzymujemy od Rosji gaz, szanujemy ją”. Ale gastarbeiterom bliżej do Rzymu, Paryża, albo po prostu do tradycyjnych „polskich panów” czy Austriaków. Zachodnio-ukraińscy mieszkańcy dawno nie widzieli „niemiecko-polskiego buta” i zatęsknili za nim, dlatego bezwarunkowo trzeba im to dać, jednocześnie dając mieszkańcom wschodniej Ukrainy tani gaz, swobody wizowe, czyli to, co pomaga integracji z Rosją, częścią której oni się czują.

Jeśli ukraińskie władze przyjęłyby taki wielowektorowy kurs, neutralny, bez NATO, z językiem rosyjskim, nie jako jedynym państwowym językiem, a drugim. To osiągnięcie takiej równowagi byłoby jedynym sposobem chroniącym państwową i terytorialną jedność Ukrainy. Oczywiście suwerenność byłaby proporcjonalna do równowagi sił pro-wschodnich i pro-zachodnich. Część elit ciążyła by ku Zachodowi, część ku nam.

Sytuacja potoczyła się inaczej po „pomarańczowej rewolucji”. Janukowycz nie był pro-rosyjski, to był kontynuator Kuczmy. On był w takim samym stopniu prorosyjski, co i prozachodni. Na Ukrainie proces rozpadu zaczął się od „pomarańczowej rewolucji”. Dlaczego? Dlatego że władzę przejęli przedstawiciele jednej części narodu i powiedzieli „całe państwo jest nasze”. Tym samym druga część narodu poczuła się odrzucona, poniżona, odsunięta od wpływu na władzę. Kulturowo oni byli pasywni, cisi, spokojni, ale agresywność „pomarańczowych” stopniowo zaczęła ich mobilizować i objawy rozpadu Ukrainy są coraz bardziej widoczne.

Myślę że te wybory będą ostatnimi wyborami w jednej Ukrainie, te wybory niczego nie zmienią. Ukraińcy nie mogą niczego wybrać. Tymoszenko to Zachód. Jeśli ją wybiorą, będą niezadowoleni na Wschodzie. Jeśli wygra Janukowycz, niezadowoleni będą na Zachodzie.

Ukraińcy zajmują się teraz wyborem, którego nie mogą dokonać, to wybory bez wyboru, oni mogą wybrać tylko jedno: rozpaść się teraz, czy odłożyć to na jutro. Rosja długo próbowała zamykać oczy na te problemy, ryzykować: zakręcić, nie zakręcić, ale ostatecznie nie może decydować za te dwa narody. A te narody każdego dnia rozchodzą się bardziej i już widać dwie Ukrainy. Jedna Ukraina będzie na Ukrainie, a druga w Ukrainie. Chodzi o zbudowanie dwóch form ukraińskiej państwowości: zachodnio-ukraińskiej i wschodnio-ukraińskiej. Jedna będzie zorientowana na Rosję i na Europę, druga będzie przeciw Rosji i za Europą

Oczywiście konflikt jest nieuchronny, a proces wytyczenia granic bolesny, bo przebiegający w ludzkich sercach i duszach. Zapewne do końca będziemy mówić o „niezawisłej Ukrainie”, ale myślę, że kwesta jej podziału jest już przesądzona. Tam nie ma polityków, nie ma sił, nie ma partii politycznych, nie ma klimatu społecznego, nie ma niczego, co mogłoby powstrzymać Ukrainę od upadku. Nikt tego nie może zrobić, nawet Amerykanie, bo jeśli w takim stanie przyjmą Ukrainę do NATO, to muszą się liczyć z tym, że w jednym z natowskich państw wybuchnie wojna domowa. Czy to im potrzebne? Chyba nie. To byłby z dla innych państw znak, że NATO nie może zapewnić swym członkom terytorialnej suwerenności, dlatego Amerykanie nie będą ingerować w rozpad Ukrainy. My również, bo i Juszczenko i Tymoszenko to dla nas nie jest strona w rozmowach.

Dlatego nie będzie gazu, niczego nie będzie, prócz rady: bracia Ukraińcy podzielcie się, szybciej, koledzy i bracia Ukraińcy, podzielcie się szybciej i budujcie zachodnio-ukraińskie i wschodnio-ukraińskie państwa.

Teraz na Ukrainie nikt nie może wygrać, to już jest agonia, tak kończą państwa. Bardzo wielu, w tym znany niemiecki politolog Aleksander Rahr, otwarcie mówi: „Ukraina nie stała się państwem”. Trzeba w jej miejsce zbudować dwa stabilne państwa. Teraz trzeba śledzić, czy granica, jaka wykształci się między tymi państwami, niezbyt różni się od granicy cywilizacyjnej, która już dzieli te narody.

Granice kulturowe nie zawsze przebiegają tylko po linii terytorialnej, ale w tym przypadku będą musiały przebiegać po terytorium, „po ziemi”. Nam zależało, aby granica przebiegała maksymalnie na zachód, a geopolitycy w Waszyngtonie myślą, co zrobić, żeby przebiegała maksymalnie na wschód, taki jest problem Ukrainy. Jeśli ktoś mówi o innym, to tylko dyplomacja, albo brak orientacji.

Źródło: Russia.tv
ODPOWIEDZ

Wróć do „Polska polityka zagraniczna”