Siły Zbrojne RP po 10 latach członkostwa Polski w NATO

Siły Zbrojne Rzeczypospolitej Polskiej (SZ RP) inaczej Wojsko Polskie - siły i środki wydzielone przez państwo do zabezpieczenia jego interesów i prowadzenia walki zbrojnej.
SZ RP stoją na straży suwerenności Narodu Polskiego oraz jego bezpieczeństwa i pokoju. Mogą brać udział w zwalczaniu klęsk żywiołowych, działaniach antyterrorystycznych, akcjach poszukiwawczych, a także ratowania życia ludzkiego. Biorą też udział w oczyszczaniu terenów z materiałów niebezpiecznych pochodzenia wojskowego i unieszkodliwiają je.
Zwierzchnictwo nad Siłami Zbrojnymi sprawuje prezydent RP, a ogólne kierownictwo zapewnia Minister Obrony Narodowej.
Adambik
Posty: 497
https://www.artistsworkshop.eu/meble-kuchenne-na-wymiar-warszawa-gdzie-zamowic/
Rejestracja: 24 lis 2010, 22:41

Siły Zbrojne RP po 10 latach członkostwa Polski w NATO

Post autor: Adambik »

Polska armia ukierunkowana niemal wyłącznie na obronę terytorialną,
mało mobilna, z wieloma statycznymi systemami − po okresie 10 lat
członkostwa w NATO przekształciła się w armię bardziej nowoczesną,
lepiej wyposażoną, posiadającą znacznie większe możliwości operacyjne, zdolną do udziału w szerokim spektrum sojuszniczych operacji.
Głębokie zmiany zaszły w strukturze kadrowej i organizacyjnej, w jakości
uzbrojenia i sprzętu oraz w systemie szkolenia, doktrynach, regulaminach i obowiązujących procedurach. Taka transformacja nie byłaby
możliwa bez stabilizacji polityczno-wojskowych ram rozwoju i mechanizmów finansowania sił zbrojnych. Drogę do tej stabilizacji otwarło
nasze członkostwo w sojuszu północnoatlantyckim.
Przywilej i zobowiązanie
10. rocznica przynależności Polski do
Organizacji Traktatu Północnoatlantyckiego skłania do podsumowań, formułowania
wniosków i nakreślenia kierunków dalszego działania. Jakie zmiany zaszły w Siłach
Zbrojnych RP pod wpływem naszej przynależności do NATO? Które z nich były
decydujące? Czy po 10 latach transformacji
osiągnęliśmy wszystkie zamierzone cele?
Spróbujmy znaleźć odpowiedzi na te pytania.
Wśród zasadniczych czynników mają-
cych wpływ na obecny kształt naszych sił
zbrojnych, a będących w głównej mierze
następstwem przynależności Polski do
NATO, na pierwszym miejscu stawiam
polityczno-wojskowe ramy oraz finansowe
uwarunkowania rozwoju armii.
Wstąpienie do Sojuszu w sposób zasadniczy zmieniło środowisko bezpieczeństwa
naszego kraju. Stając się członkiem najsilniejszego paktu wojskowego na świecie,
z jednej strony dołączyliśmy do wielkiej
rodziny euroatlantyckich państw wyznających te same wartości i gotowych stanąć
w ich obronie, a z drugiej strony opuścili-
śmy szarą strefę bezpieczeństwa, w której
znaleźliśmy się po rozpadzie Związku Radzieckiego i jałtańskiego systemu politycznego w Europie na początku lat dziewięć-
dziesiątych ubiegłego wieku. Polska we
właściwym czasie i w pełni wykorzystała
szansę integracji z  Sojuszem Północnoatlantyckim.
Siły Zbrojne RP po 10 latach
członkostwa Polski w NATO
Gdy 12 marca 1999 roku nasza flaga narodowa
została wciągnięta na maszt przed Kwaterą Główną
NATO byliśmy w pełni świadomi, że nasze członkostwo w Sojuszu to nie tylko korzyści z tego faktu
płynące, ale także obowiązek wkładu w umacnianie
wspólnego bezpieczeństwa. Zaryzykuję jednak tezę,
iż niewielu z nas wówczas przewidywało jak szybko
NATO w sposób wyraźny zmieni swoje funkcje polityczne, a w konsekwencji zadania wojskowe oraz
zakładany poziom i charakter zdolności operacyjnych. W krótkim czasie na naszych oczach z organizacji nastawionej na obronę kolektywną terytorium
mandatowego, współpracę z krajami partnerskimi
i wybiórcze reagowanie kryzysowe na obrzeżach
tego terytorium, stało się wspólnotą państw, która
w imię własnego zbiorowego bezpieczeństwa wysłała wojska daleko poza własne granice, reagując
w ten sposób na zmieniający się charakter zagrożeń.
W kwietniu 1999 r. na szczycie NATO w Waszyngtonie, w nowo przyjętej koncepcji strategicznej poszerzono poważnie zakres sojuszniczych operacji
militarnych i postawiono faktycznie znak równości
pomiędzy gotowością do wspólnej obrony a operacjami o innym charakterze, z operacjami reagowania
kryzysowego na czele. Tocząca się w tym samym
czasie sojusznicza operacja powietrzna w byłej Jugosławii mająca na celu powstrzymanie czystek etnicznych w Kosowie była wyraźnym sygnałem, że
koncepcja ta już jest wcielana w życie.
Kolejne poważne przyspieszenie nastąpiło po ataku
terrorystycznym 11 września 2001 roku. Na 10-letni
okres integracji naszych sił zbrojnych ze strukturami
NATO nałożył się proces istotnych zmian w samym
Sojuszu. Kierunek tych zmian stał się dla naszej armii poważnym wyzwaniem.Wymogło to na naszych
siłach zbrojnych poważną zmianę naszych
planów modernizacyjnych. Z armii nastawionej niemal wyłącznie na obronę terytorialną, mało mobilnej, z wieloma statycznymi systemami musieliśmy w krótkim czasie
przekształcić się w siły zbrojne gotowe nie
tylko do obrony integralności terytorialnej
Polski, ale także naszych interesów narodowych i  wspólnych dla NATO w  rejonach położonych daleko poza granicami
naszego państwa. W praktyce oznaczało
to poważne poszerzenie zadań skutkujące
zmianą charakteru armii − i jest to bodaj-
że najważniejsza, bo kierunkowa, zmiana,
jaka zaszła w Siłach Zbrojnych RP po 10
latach członkostwa w Organizacji Traktatu
Północnoatlantyckiego.
Nowe wyzwania stojące przed Wojskiem
Polskim w związku z przynależnością do
NATO mieściły się jednak w określonych
ramach, które mimo wszystko, oznacza-
ły pewną stabilizację warunków rozwojowych. Ta stabilizacja jest szczególnie
widoczna na tle niepewności i częstych
zmian koncepcji rozwojowych w pierwszej dekadzie po odzyskaniu przez Polskę
suwerenności. Wystarczy tylko przypomnieć koncepcję obrony wielokierunkowej, czy też gwałtowne skupienie wysiłku
organizacyjnego i inwestycyjnego na tzw.
„ścianie wschodniej”. Po 1999 roku nastę-
powały także zmiany, ale ich ramy polityczno-wojskowe były i są już ustalone. Po
wejściu do Sojuszu nasi planiści wojskowi
nie byli więc tak dramatycznie zaskakiwani jak ich poprzednicy. Bardzo pomocny był
też nasz udział w procesie sojuszniczego
planowania obronnego. Opracowywane
przez władze Sojuszu cele sił zbrojnych
i  wymagania długoterminowe były dla
nas istotnym ułatwieniem i wspomagały
proces transformacji naszego wojska.
Gdyby w ostatniej dekadzie ubiegłego
wieku wspomnianych już planistów wojskowych zapytać, co było ich największą
zmorą obok zmieniających się zadań, to
bez wątpienia wskazaliby na brak stabilnych warunków finansowania i poważny
niedostatek środków nie tylko na modernizację techniczną i inwestycje, ale i na szkolenie sił zbrojnych. Wszelkie kalkulacje finansowe okazywały się błędne w zderzeniu
z nie najlepszą sytuacją budżetu państwa
i brakiem mechanizmów stabilizujących
nakłady finansowe na wojsko. Inna sprawa,
że już same założenia finansowania planów
były nierealne. Nakłady w wysokości 3,0-
3,5 % PKB nie miały szans na realizację
wobec ogromnych potrzeb innych działów
budżetu państwa.
Po pierwsze – stabilizacja finansowa
Sytuacja zmieniła się poważnie po wstą-
pieniu Polski do NATO. Nasz kraj, chcąc
odgrywać odpowiednią do naszego potencjału i naszych interesów narodowych rolę
w Sojuszu, musiał uporządkować i ujednolicić wiele sfer związanych z obronnością,
a  w  szczególności z  funkcjonowaniem
sił zbrojnych. Z  drugiej strony władze
Sojuszu niemal od początku naciskały
na poważne zmiany o charakterze systemowym, dążąc do tego, aby proces integracji Polski następował w odpowiednim
tempie i  przynosił wymierne korzyści
obu stronom. Przedmiotem szczególnej
troski władz politycznych Sojuszu był nie
tylko poziom nakładów na obronność,
ale także struktura wydatków, a zwłaszcza poziom wydatków majątkowych, któ-
re w 2001 roku spadły do poziomu 9,5%
budżetu MON. Wytykano nam również
niedoskonałość narzędzi planistycznych,
w tym także związanych z finansowaniem
systemu obronnego.
Zasadniczą zmianę w zakresie stabilizacji finansowania sił zbrojnych przyniosła
uchwalona w dniu 25 maja 20001 roku
„Ustawa o  przebudowie i  modernizacji
technicznej oraz finansowaniu Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej w latach
2001−2006”. W ustawie tej ustalono, że
wydatki obronne państwa mają wynosić nie mniej niż 1,95% PKB. Wydatki
na modernizację armii miały być odtąd
realizowane na poziomie nie mniej niż
20% budżetu obronnego. To był przełom.
Powstał skuteczny mechanizm stabilizujący finansowanie obronności. Znalazło
to swoje konkretne odbicie w  procesie
transformacji Sił Zbrojnych, a zwłaszcza
ich modernizacji technicznej.
W tym miejscu nasuwa się pytanie o tegoroczny,
znacznie uszczuplony, budżet obronny. Czy dalej
możemy mówić o stabilnym finansowaniu sił zbrojnych? Niektóre opinie w toczącej się dyskusji nt.
finansowania armii w sytuacji kryzysu budzą niepokój. Wiemy, że w sytuacji finansowego kryzysu
armia nie może być „wyspą szczęścia” na oceanie
finansowych cięć i oszczędności. Ale tempo modernizacji technicznej armii jest uzależnione od posiadanych środków budżetowych, a te uległy w tym
roku znacznemu ograniczeniu. Mam nadzieję, że
jest to przejściowa sytuacja i że szybko gospodarka
światowa, a nasza w szczególności, wróci do normy.
Chcielibyśmy, aby Wojsko Polskie mogło się dalej
rozwijać w oparciu o przewidywalny budżet, o dotychczas funkcjonujący mechanizm. Inaczej trudno mówić o zorganizowanym, planowym rozwoju
armii.
Nie możemy dopuścić do sytuacji permanentnego osłabienia sprawności i potencjału bojowego
armii poniżej poziomu zapewniającego bezpieczeń-
stwo Polsce i realizację zobowiązań sojuszniczych.
Spotykałem się już z opiniami, że skoro weszliśmy
do NATO, to silna armia jest nam niepotrzebna,
bo obroni nas Sojusz To bardzo naiwny i niebezpieczny pogląd. Nasze członkostwo w Sojuszu to
nie tylko przywilej poczucia bezpieczeństwa, ale
także poważne zobowiązanie, polegające m.in. na
tym, że Polska i jej armia, mówiąc językiem ekonomii, stanie się współproducentem tego bezpieczeń-
stwa stosownie do swoich możliwości i potencjału.
Dlatego utrzymanie funkcjonującego mechanizmu
stabilizującego finansowanie obronności jest sprawą
pierwszorzędną.
Nowe zadania – nowe kadry
Zmiany po 1999 roku dotknęły wszystkie obszary
działalności i dziedziny życia sił zbrojnych. Najwyraźniej są jednak widoczne w rozwoju kadr, strukturze organizacyjnej i  charakterze naszej armii,
uzbrojeniu i sprzęcie wojskowym, systemie szkolenia, doktrynach, regulaminach i obowiązujących
procedurach, i wreszcie w stanie poszczególnych
rodzajów sił zbrojnych, komponentów i wojsk oraz
systemów funkcjonalnych.
Przystępując do NATO, mieliśmy armię,
w której etacie było blisko 226 tys. stanowisk wojskowych. Liczebność tej armii
w dekadzie poprzedzającej nasze wejście
do Sojuszu spadła o blisko 170 tys. Kolejna znaczna redukcja przypadła na lata
2000−2001, kiedy to zlikwidowano prawie
50 tys. etatów. Wojsko Polskie, aby mogło
być zmodernizowane, musiało zostać przebudowane i uszczuplone. Musiało pozbyć
się przestarzałego uzbrojenia i  sprzętu
oraz zbędnej infrastruktury. To był jedyny sposób na znalezienie funduszy na
jego unowocześnienie. Rządowy program
profesjonalizacji zakłada kolejne obniżenie
wielkości etatowej armii przy jej jednoczesnym całkowitym uzawodowieniu. Tym
samym ilość zostanie zastąpiona jakością.
Pełne uzawodowienie wojska to kolejna
rewolucyjna i epokowa zmiana, jaka dokonała się w naszych siłach zbrojnych po
10 latach funkcjonowania w strukturach
NATO. Redukcji stanów osobowych towarzyszyły bardzo głębokie zmiany w strukturze korpusów osobowych. Sukcesywnie
maleje wielkość korpusu oficerskiego. Aktualnie oficerowie stanowią tylko 18,1%
w pełni zawodowego etatu sił zbrojnych.
Rośnie w siłę korpus szeregowych zawodowych – w tej chwili to już prawie 20 tys.
zawodowych szeregowców.
Po pełnym uzawodowieniu armii, odsetek żołnierzy zawodowych przyjętych
w okresie naszej przynależności do NATO
wzrośnie do ok. 80%, a w korpusie oficerów zbliży się do 50%. Oznacza to, że już
obecnie dokonała się poważna zmiana
pokoleniowa w naszych siłach zbrojnych,
a wkrótce zdecydowaną większość żołnierzy będą stanowili ci, których przyjęto do
służby po 1998 roku.
Przy omawianiu spraw kadrowych nale-
ży koniecznie podkreślić rosnącą rolę kobiet-żołnierzy zawodowych. W momencie
wstąpienia do NATO w siłach zbrojnych
służyło 238 pań, głównie na stanowiskach
zabezpieczających, przeważnie w logistyce. Po 10 latach liczba kobiet wzrosła do
1153 i praktycznie służą one we wszystkich rodzajach sił zbrojnych i  wojsk.
Mamy obecnie kobiety na stanowiskach
pilotów i służące w wojskach pancernych
i  zmechanizowanych, artylerii oraz na
okrętach, a także na stanowiskach w strukturach sojuszniczych. Procentowy udział
kobiet w kadrze zawodowej z pewnością
w najbliższym okresie wzrośnie, chociaż-
by z powodu systematycznego znoszenia
ograniczeń związanych z płcią. Obecnie
w szkołach oficerskich i centrach szkolenia
kształci się ponad 340 kobiet, które wkrótce zasilą szeregi żołnierzy zawodowych.
Nauczyć się standardu nato
Nowe zadania i wymagania, nowe regulaminy i procedury wymusiły zmiany w systemie edukacji i szkolenia żołnierzy.
Od 1999 roku całkowicie zostały zmienione programy nauczania i szkolenia we
wszystkich akademiach, szkołach i ośrodkach szkoleniowych. Nie ma obecnie w si-
łach zbrojnych nikogo, kto w minionym
10-leciu nie był dodatkowo kształcony lub
szkolony. Znaczna część żołnierzy przeszła
ten proces za granicą, głównie w Stanach
Zjednoczonych, ale również w Wielkiej
Brytanii, Francji, Niemczech, Kanadzie
i Holandii. Ogółem w latach 1998−2008 na
szkolenie w państwach NATO skierowano
ponad 4 tys. żołnierzy zawodowych. Blisko 200 z nich ukończyło najwyższe rangą
studia podyplomowe otwierające drogę do
najwyższych stanowisk w siłach zbrojnych.
Poważny wpływ na jakość żołnierzy
zawodowych wywarły operacje i  misje,
zarówno te prowadzone pod flagą NATO,
jak i w ramach Unii Europejskiej czy ONZ.
Szczególną rolę odegrał nasz udział w operacji w Iraku i Afganistanie, chociaż nie
można zapominać także o pozostałych,
w tym o tych prowadzonych przez żoł-
nierzy w błękitnych hełmach. Misje stały
się motorem zmian o charakterze wręcz
systemowym, a  zdobyte tam doświadczenie przekłada się na zmiany nie tylko
dotykające kolejnych rotacji naszych kontyngentów, ale i całych sił zbrojnych. Ich
odzwierciedleniem są zmiany w uzbrojeniu i sprzęcie bojowym, szkoleniu, taktyce
itp. Od czasu zakończenia drugiej wojny
światowej nasze siły zbrojne nigdy nie
miały w swoich szeregach aż tylu żołnierzy
z doświadczeniem bojowym.
Poważną rolę w  podnoszeniu kwalifikacji żołnierzy odegrały także ćwiczenia sojusznicze różnego szczebla. Przed
skierowaniem wojsk do operacji była to
podstawowa forma doskonalenia i sprawdzenia stopnia interoperacyjności naszych
sztabów i jednostek oraz sprawdzian ich
przygotowania do realizacji ciągle poszerzanego spektrum zadań.
Czynnikiem wpływającym na podnoszenie kwalifikacji kadry zawodowej jest
także służba w sojuszniczych oraz wielonarodowych sztabach i instytucjach wojskowych, a także w polskich komórkach
funkcjonujących przy poszczególnych
elementach struktury dowodzenia NATO.
Zaczynaliśmy od 65 stanowisk wielonarodowych w 1999 roku. Obecnie w strukturze dowodzenia Sojuszu mamy ponad 300
żołnierzy, a w sumie do tej pory służyło
w niej ponad 1000 oficerów i podoficerów.
Jak sądzę w sposób wyczerpujący uzasadniłem tezę, że po 10 latach przynależ-
ności do NATO i pod istotnym wpływem
tej organizacji dysponujemy głęboko odmienioną kadrowo armią. Jest to armia,
która wkrótce będzie w pełni zawodowa
i której żołnierze zostali wyszkoleni według nowych zasad, w kraju lub w pań-
stwach sojuszniczych. Znaczna ich część dysponuje
doświadczeniem bojowym z różnorodnych misji
i operacji lub przeszła przez sojusznicze lub wielonarodowe jednostki i instytucje wojskowe. Dowodzą nią generałowie i admirałowie w zdecydowanej
większości promowani na te stopnie już po wstą-
pieniu Polski do NATO. Efektem zmian ostatniej
dekady jest też wyraźne spłaszczanie struktur organizacyjnych, usprawnienie dowodzenia i eliminowanie zbędnych ogniw pośrednich. Udało się rozdzielić wojska operacyjne od całej pozostałej reszty
jednostek wsparcia, zabezpieczenia i administracji
wojskowej. Organizacja wojsk została dostosowana
do rzeczywistych potrzeb operacyjnych. W zakresie
uzbrojenia i sprzętu drastycznie zmniejszyliśmy dystans dzielący nas od innych armii Sojuszu.
Spojrzenie w przyszłość
Mijające 10 lat na pewno nie było dla polskiej
armii wyłącznie pasmem sukcesów. Nie zabrakło
błędów i potknięć. Wiele jeszcze mamy do zrobienia.
Ale porównując dzisiejszą armię z tą z lat 90., jestem
przekonany, że nie zmarnowaliśmy danego nam czasu. Wnioski i doświadczenia z mijającej dekady naszego członkostwa w Sojuszu dają impuls do dalszej
transformacji armii. Jaki kierunek rozwoju powinniśmy przyjąć − my, wojskowi doskonale wiemy.
Problemem są środki finansowe. Bezpieczeństwo
niestety kosztuje. Punktem wyjścia dalszej transformacji będzie także wielkość sił zbrojnych. Jest to
decyzja polityczna, ale to do planistów wojskowych
należy określenie takiego składu Sił Zbrojnych, aby
były one w stanie sprostać wymogom współczesnego
i przyszłego pola walki. Siły Zbrojne stają się bardziej
połączone, sieciocentryczne i mobilne. Systemy uderzeniowe nowej generacji stają się coraz bardziej precyzyjne. Rozwijają się nasze wojska specjalne jako
nowy rodzaj sił zbrojnych i współdziałają z najlepszymi formacjami tego typu na świecie.
Mamy połączoną logistykę wykonawczą
– poprzednio wsparcie logistyczne było
w rodzajach sił. Obecne rozwiązanie jest
tańsze i skuteczniejsze zarazem. Doskonalimy system rozpoznania. Mamy coraz
więcej bezpilotowców, których jeszcze 3
lata temu nie posiadaliśmy w ogóle. Póki
co na poziomie taktycznym, ale już w tym
roku planujemy pozyskać kilka zestawów
o zasięgu operacyjnym. W Siłach Powietrznych mamy 48 myśliwców F-16. Potrzebny
jest samolot szkoleniowo-bojowy. Nowych
okrętów potrzebuje Marynarka Wojenna.
W Wojskach Lądowych świetnie spisują się
kołowe transportery Rosomak, przeciwpancerne pociski Spike czy przeciwlotnicze Gromy. Chcemy dokonać modernizacji
bojowych wozów piechoty (BWP), środków artyleryjskich i  przeciwlotniczych.
Dużym zmianom na lepsze uległo osobiste
wyposażenie żołnierza. Większego postępu
chcemy dokonać w obszarze robotyzacji.
Wojsko Polskie musi lepiej i dalej widzieć,
słyszeć i razić – czyli mieć broń precyzyjniejszą, o dłuższym zasięgu, by walczyć
ogniem, a mniej ludźmi.
n
*Autor artykułu od lutego 2006 roku pełni funkcję szefa Sztabu
Generalnego Wojska Polskiego. W latach 1996−1999 jako dyrektor
Departamentu Wojskowych Spraw Zagranicznych MON był jednym
z głównych przedstawicieli zespołu przygotowującego polską akcesję
do Sojuszu Północnoatlantyckiego odpowiedzialnym m.in. za udział
Polski w procesie planowania obronnego NATO. Następnie w latach
1999−2003 pełnił funkcję szefa Generalnego Zarządu Operacyjnego
SG WP, a w latach 2004−2006 był polskim przedstawicielem wojskowym przy komitetach wojskowych NATO i Unii Europejskiej w Brukseli.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Wojsko, technika i uzbrojenie”