Strona 1 z 1

Czas straconych szans

: 16 cze 2014, 03:08
autor: historia Polski
Czerwiec 1989 r. jest symboliczną datą kolejnego antykomunistycznego buntu, w którym za pomocą wyborczej karty przekreślone zostały nie tylko rządy z nadania Moskwy, ale także… porozumienia Okrągłego Stołu. Wyborcy jasno dali do zrozumienia, że koncepcja pluralizmu wynegocjowana przez „konstruktywną” opozycję z ekipą Jaruzelskiego ich nie interesuje. Nie chcą kolejnej „odwilży”, ale suwerennej władzy, oczekują budowy niepodległego państwa. Społeczne poparcie pozwalało na rozpoczęcie procesu zmian, na podjęcie zdecydowanych kroków. Jednak okrągłostołowa opozycja nie wykorzystała tej szansy. W wyniku tego III RP w wymiarze instytucjonalnym i symbolicznym jest państwem schizofrenicznym, rozerwanym między dążeniem do nowej jakości, a irracjonalną tendencją ciągłości z ancien régime’em.

Jednocześnie medialnymi bohaterami rocznicy stają się także reprezentanci komunistycznej elity, prezentowani jako „reformatorzy” zmierzający do zdemokratyzowania systemu. Tymczasem obrady Okrągłego Stołu miały – w zamierzeniach obozu rządzącego – prowadzić jedynie do zmian politycznych, których skutkiem miało być spluralizowanie sił w parlamencie PRL. Transformacja ustrojowa nie była celem działań ekipy Jaruzelskiego, ale niechcianym przez nią rezultatem kontraktowych wyborów. Gdyby ich pierwotny plan się powiódł, to po okresie „odwilży” zapewne nadszedłby kolejny „przymrozek”. Skala porażki była jednak tak wielka, że nie dysponując już aktywami pozwalającymi na zahamowanie procesu zmiany, włączyli się w nią, wdrażając swoisty „plan ratunkowy”. Niepowodzenie przekuli więc ostatecznie w sukces, wykorzystując lata 1989-1991 do ustabilizowania swej pozycji politycznej, gospodarczej, społecznej, medialnej itp. W realizacji tego planu niewątpliwie pomocna okazała się fraternizacja z częścią opozycji będąca pokłosiem rozmów w Magdalence. Przyniosła ona między innymi efekt w postaci wykreowania mitu liberalnego skrzydła PZPR jako inicjatorów ustrojowej zmiany.

Tymczasem rocznica czerwcowych wyborów powinna być świętem tych, którzy biorąc udział w wyborach, zmienili bieg historii, przenosząc punkt ciężkości z elit negocjujących przy Okrągłym Stole na społeczeństwo. Fakt rzeczywistego upodmiotowienia społeczeństwa jest wyraźną cezurą oddzielającą PRL od tego, co „potem”. Inną sprawą jest to, że elity zmarnowały (a może wykorzystały do własnych celów?) potencjał drzemiący w ruchu społecznym z czerwca 1989 roku.

prof. Filip Musiał

"Nasz Dziennik"