Transakcyja wojny chocimskiej

Początek XVII w. przyniósł wznowienie działań antymoskiewskich. Rosja przechodziła właśnie kryzys dynastyczny. Przeciw carowi Borysowi Godunowowi wystąpił rzekomy syn Ivana IV, Dymitr. Poparty przez polskiego magnata Jerzego Mniszcha, który wydał za niego swą córkę Marynę, osiadł na tronie w 1605 roku. Wiele osób w Polsce zdecydowanie opowiadało się przeciw popieraniu tego awanturnika politycznego. Początkowo niechętny tej sprawie był również Zygmunt III. Wkrótce jednak zwolennicy „dymitriady” zdołali pozyskać króla.
ziomeka
Posty: 443
https://www.artistsworkshop.eu/meble-kuchenne-na-wymiar-warszawa-gdzie-zamowic/
Rejestracja: 01 cze 2010, 03:37

Transakcyja wojny chocimskiej

Post autor: ziomeka »

Transakcyja wojny chocimskiej – naprawdę, jak zaczniecie czytać, nie będziecie się mogli oderwać. Najpierw jednak musicie zacząć, co, ostrzegam, łatwe nie jest. Ale jak już zaczniecie – tak jakoś swego czasu, gestami, słowy, mimiką zachęcał nas Profesor do czytania tych…. trudnych tekstów. Wielkim admiratorem tej największej sarmackiej epopei nigdy nie byłem. Z czasem dopiero się stałem. Napisany w manierze nie-homeryckiej (czyli po Bożemu, nie homerowy chwyt – gniew Achilla, ostatnie lato wojny czy opowieść o powrocie Odyseusza, co to zaczyna się w przeddzień wylądowania na Itace i poprzednie lata dopiero przychodzą we wspomnieniach) poemat właściwie cierpliwie i mężnie zdąża śladem wytyczonym przez Jakuba Sobieskiego, autora pamiętnika o wojnie chocimskiej. Dzień po dniu, akcja po akcji, od początku do końca. Niemniej jednak jest to sarmackie dzieło, które potrafiło zachwycić bez pamięci swoich wielbicieli (należał do nich niezwykle na przykład cierpliwy i wielce trafny w swoich sądach, wielki badacz, miłośnik staropolszczyzny, humanista Claude Backvis). U Backvisa ten Potocki jest lepszy od…. „Pana Tadeusza” co najmniej (absolutnie się zgadzam!): jest pełen energii, siły, mocy języka; jest żywiołowy, a jak trzeba liryczny; nie bawi się bowiem (to już dodaję od siebie) w jakieś anegdotyczne uprawianie opowieści sarmacki poeta: zmierza wprost do rzeczy: ma opisać zaległe dzieje wielkich walk wojsk polskich z Turkami roku 1621, a w pamięci ma dwie kwestie: pamiętać o chwale rodziny swego zięcia – Lipskiego; oraz o tym, że dzisiejsze (znaczy ówczesne) czasy zeszły na psy. Cały Potocki! Ależ to się czyta! Jakiś czas temu wpuściliśmy w moczary słynną Lipskiego egzortę; (por. hasło - Bezprzykładne męstwo (2) ona – zaiste – potrafi trzymać człowieka na powierzchni i w pionie. Pochodzi ona właśnie z Transakcyi. Dzieło jest jak kobierzec: opowiada wielkie i szumne boje z Turkami, chwali niezwykłe męstwo wojsk polskich, obronę Chocimia, śmierć Chodkiewicza (ha, nie ma co liczyć, że – jak w słynnej już wiedeńskiej bitwie a la Italienne, będziecie mieli do czynienia z rozłożeniem racji: Turcy no, nie są najprzyjemniej przedstawieni: masa podporządkowanych dyktatorowi sługusów; czerń, nie ma co mówić).

Ale to mało: bo nurzając się w opisach bitew, krajobrazów, sytuacji, Potocki co jakiś czas, jak jakaś dawna/ówczesna Penelopa dzierga swe epickie płótno, wpuszczając wątki niejako „wyskakujące” z historycznej narracji. Otóż, on jak to on, nie mówi tylko, nie opiewa, nie wychwala i co tam jeszcze dawnych dziejów Polaków, ale nieustannie dygresjami kole, kolniaczy, sójki w bok wpycha sobie współczesnym; tak, dzisiaj taki sposób pisania, pewnie nazwano by bardzo nowoczesnym, mieszającym porządki czasowe, bez zbytecznej troski o wytrzymałość czytelnika (widza, zaraz pomyślałem sobie o maratonach teatralnych a la Lupa czy Warlikowski: jakież to nowoczesne!). Ale to mało: bo swoją wojnę chocimską prowadzi Potocki jak wartką opowieść, chwilami jak strumień świadomości, jedno słowo, jeden obrazek przez siebie wyrażony, natychmiast kieruje jego uwagę w jakąś odnogę, czeluść i zapędza się w nią, po czym – zdając wiernie relację z tego zapędzenia się i uświadamiając je sobie - nagłym gestem powraca do przerwanej narracji. Oto przykładzik.



Tych pakt Turkom pamiątka dla wielkiego przodka.

I choć też były czasem okazyje zwady

(Bez czego ledwie może być między sąsiady),

Ale gdy do pokoju przychylni z stron obu,

Nie trzeba długo szukać do zgody sposobu;

Nie brać się za każdą rzecz, a dopieroż małą,

Kto chce żyć między ludźmi i mieć przyjaźń całą.

Aczci zaś,gdy się nie mścisz pierwszej krzywdy owej,

Gotuj się prędko cierpieć i wyglądaj nowej;

Zaś kto się mści, dwa razy, mówią, bywa bity:

Moja rada, z możniejszym nie zadzieraj i ty!

Zgoła ze złym sąsiadem nigdy bez kłopota!

Zawsze padnie na nogi, jako rzucisz kota.

Dlatego w żadnym u mnie nie jest dziwowisku,

Że on szary Floryjan na pobojowisku

Gdy w się pchał wytoczone jelita na ziemię,

Łokietkowi królowi odpowiedział, że mię

Barziej boli zły sąsiad w mej wiosce, niźli ta

Rana, przez którą ze mnie wypadły jelita!

Stąd Jelita Zamoyskich, trzy złożone groty,

Wieczna pamiątka, wieczny charakter ich cnoty;

Które gdy się z Księżycem Wiśniowieckich zdadzą,

Na królewskim je tronie Polacy posadzą:

Więc do zgody sąsiedzej Orła i Pogonie.

Te, co ich sąsiad mierział, Jelita w koronie.

Ale się ja do rzeczy wracam przedsięwziętej.

I rady sąsiedzkie, i polityczne aluzje, i refleksja szybka na historią, a wszystko wobec uwagi, że Turcy złamali pakt.

W tym się można pogubić! To można pokochać. Tyle, że to strasznie trudno jest wydać, tym bardziej, że pisarz ciągle swoje dzieło poprawiał, bo był wolny, (por. hasło - libertas) wolnością twórczą (por. hasło - rękopisy (nie płoną!) i Wojny chocimskiej nie drukował; więc wciąż ją udoskonalał; wersja z roku 1670; wersja z roku 1675. Zmieniał też swoje poglądy polityczne (no, może to za dużo powiedziane, raczej swoje sympatie polityczne), co też odzwierciedlało się w tych przemianach, wersjach, poprawkach, do których uprawomocnia anarchistyczny, wolny, nieokiełznany szlachecki wymiar egzystowania, który – aż strach mówić – miał swój dyszkurs czy też dyskurs: co znaczy: wyrażał się w życiu, działaniach i słowach. Jeśli ów dyszkurs ma do was przemówić, zanurzcie się w Transakcyi. To mi potem opowiecie, co czuliście.

Krzysztof Koehler
ODPOWIEDZ

Wróć do „Bitwy, wojny i kampanie”