Strona 1 z 2

Wojsko w PRL

: 10 mar 2011, 21:56
autor: asda
Jak wyglądało wojsko w Rzeczypospolitej Ludowej, czy surowa dyscyplina była dobrym rozwiązaniem oraz jak wyglądała propaganda PRLowska wpajana rekrutom.
Zapraszam do dyskusji.

Re: Wojsko w PRL

: 11 mar 2011, 17:42
autor: Warka
Podzieliłbym to na dwa okresy.
1-od końca wojny do lat sześdziesiątych.
2-od lat sześćdziesiątych do końca.
Dlaczego taki podział?
W pierwszym okresie, służyli jescze w tej armii frontowi oficerowie.
Drugi, to to wejście do tej armii sowieckiego wynalazku "fali"

Re: Wojsko w PRL

: 11 mar 2011, 23:16
autor: historyk
Warka pisze:Podzieliłbym to na dwa okresy.
1-od końca wojny do lat sześdziesiątych.
2-od lat sześćdziesiątych do końca.
Dlaczego taki podział?
W pierwszym okresie, służyli jescze w tej armii frontowi oficerowie.
Drugi, to to wejście do tej armii sowieckiego wynalazku "fali"

Fala weszła od drugiej połowy lat sześćdziesiątych, coś mniej więcej jak pojawienie się gitowców.

Re: Wojsko w PRL

: 11 mar 2011, 23:17
autor: Marshal
Czy ja wiem ? Nie istnieje dokładne i jednoznaczne pojęcie "fali" - przypomnę, że już np. w II RP młodzi żołnierze (ale i oficerowie) nie mieli lekko w kawalerii... "Fala" jako zjawisko subkulturowe nie miała jakiegoś określonego rytału (charakteru) w jednostkach zlokalizowanych w różnych częściach kraju. Cechowały ją pewne elementy wspólne (np. podział na falę jesienną i wiosenną, które darzyły się wzajemną niechęcią, rytuał pasowania, popuszczania dziurek w opinaczach w zalezności od dni służby, wyginanie w "siodło" czapki i orzełka, opuszczanie pasa, etc.), ale w róznych jw miała ona zmienny charakter wystepowania (tj. im cięższa, liniowa jednostka, tym "fala" i jej rytuał był przestrzegany z większą pieczołowitością i konsekwencją). Jednak mit o "fali" jako o zjawisku nagminnym i patologicznym jest mitem wyolbrzymionym, i najczęściej rozpowszechnianym przez ludzi, którzy nie mieli z wojskiem nic wspólnego.

Re: Wojsko w PRL

: 11 mar 2011, 23:19
autor: MichałK
Ja i wszyscy znani mi ludzie, ktorzy przeszli przez sluzbe zasadnicza, a znam ich troche, twierdza, ze fala istniala, byla cholernym problemem i patologia.
Z punktu widzenia kadry bylo odwrotnie. Raz, ze sie nie widzi, jak sie wie gdzie nie patrzec. Dwa, fala ulatwiala zawodowym prace.

No i - z tego co znam i wiem, fala silniejsza byla wlasnie w lichych jednostkach. W porzadnych kadra pracowala, a zolnierze nie mieli czasu na glupoty.

Re: Wojsko w PRL

: 11 mar 2011, 23:20
autor: Marshal
Czy mógłbym się dowiedzieć, jakim to "cholernym problemem i patologią" była fala ?

Nie wyobrażam sobie jakoby fala miała być silniejsza we wzmiankowanych "lichych" jednostkach (tj. w jakichś tyłowych składach magazynowych, jednostkach MPS, "benzynówkach", czy SPR-rze), niż w jednostkach pierwszolinowych (vide: mój 12 pułk łączności w jw 1983)....

Re: Wojsko w PRL

: 11 mar 2011, 23:21
autor: MichałK
Marshal pisze:Czy mógłbym się dowiedzieć, jakim to "cholernym problemem i patologią" była fala ?

Nie wyobrażam sobie jakoby fala miała być silniejsza we wzmiankowanych "lichych" jednostkach (tj. w jakichś tyłowych składach magazynowych, jednostkach MPS, "benzynówkach", czy SPR-rze), niż w jednostkach pierwszolinowych (vide: mój 12 pułk łączności w jw 1983)....
Ty sobie moze nie wyobrazasz, ale ja to wiem z relacji i z wlasnej skory. Natezenie fali odwrotnie proporcjonalne do jakosci jednostki. Nie mowie o tym, ktorego ona rzutu. Mowie o dyscyplinie i wyszkoleniu.

Re: Wojsko w PRL

: 11 mar 2011, 23:22
autor: historyk
MichałK pisze:
Marshal pisze:Czy mógłbym się dowiedzieć, jakim to "cholernym problemem i patologią" była fala ?

Nie wyobrażam sobie jakoby fala miała być silniejsza we wzmiankowanych "lichych" jednostkach (tj. w jakichś tyłowych składach magazynowych, jednostkach MPS, "benzynówkach", czy SPR-rze), niż w jednostkach pierwszolinowych (vide: mój 12 pułk łączności w jw 1983)....
Ty sobie moze nie wyobrazasz, ale ja to wiem z relacji i z wlasnej skory. Natezenie fali odwrotnie proporcjonalne do jakosci jednostki. Nie mowie o tym, ktorego ona rzutu. Mowie o dyscyplinie i wyszkoleniu.
Z własnych doświadczeń i wspomnień kolegów, wiem że najgorzej było właśnie w jednostkach liniowych. No i oczywiście w BIB-e. ( pijany bibol to półtora komandosa ;) ).
A "fala" i jej praktyka obniżają wartość bojową jednostki.

Re: Wojsko w PRL

: 11 mar 2011, 23:23
autor: Marshal
MichałK pisze:
Marshal pisze:Czy mógłbym się dowiedzieć, jakim to "cholernym problemem i patologią" była fala ?

Nie wyobrażam sobie jakoby fala miała być silniejsza we wzmiankowanych "lichych" jednostkach (tj. w jakichś tyłowych składach magazynowych, jednostkach MPS, "benzynówkach", czy SPR-rze), niż w jednostkach pierwszolinowych (vide: mój 12 pułk łączności w jw 1983)....
Ty sobie moze nie wyobrazasz, ale ja to wiem z relacji i z wlasnej skory. Natezenie fali odwrotnie proporcjonalne do jakosci jednostki. Nie mowie o tym, ktorego ona rzutu. Mowie o dyscyplinie i wyszkoleniu.
... Wszelakoż nie przeszkadza jej jakoś za pół roku upokarzać nowowcielonych "kotów" - zawiłe i pokrętne to - nieprawdaż ? I co ciekawe - w wojsku na falę narzekają "koty" (nowowceleni do armii). Narzekanie owo z nagła zanika, z chwilą, gdy stają się oni "starymi" - ot, kolejna zagwozdka :twisted:

Ja też to znam z autopsji - służyłem w liniowej jednostce łączności (pierwszorzutowej). Też odczułem "falę" na własnej skórze, ale do jej samej byłem przygotowany - wszak słuchałem jeszcze w cywilu opowieści starszych kolegów. W innym wątku tego forum podkresliłem - w każdej, nawet najmniejszej zbiorowości ludzkiej trafią się dewianci lub sadyści, którzy ciężką służbę (brak dziewczyny, alkoholu, wolnego czasu, imprez) będą odreagowywać na innych - i to właśnie o nich, a nie o prawdziwej "fali" piszą rozgorączkowani dziennikarze, lub opowiadają byli żołnierze, świadkowie tych zdarzeń. Powtarzam - prawdziwa "fala" niewiele (lub z goła nic) z przemocą ma wspólnego. Służy do uregulowania życia w jednostce po godz. 15.00 (ale nie tylko).

Re: Wojsko w PRL

: 11 mar 2011, 23:25
autor: Kazik36
Mialem okazje onegdaj rozmawiac z kilkoma oficerami armii radzieckiej, ktorzy
mieli za soba sluzbe w Afganistanie - "дедовщина" zostawala na granicy.
Jak jeden z nich sie wyrazil - "tam nikt za nikim kuferkow nie taszczyl".
Nie tylko z tego wzgledu, ze wszyscy tam wyjezdzajacy poborowi mieli za soba kilkumiesieczne szkolenie podstawowe.

To funkcjonuje raczej tylko wtedy gdy wojsko sie nudzi. W warunkach wojny
ma znaczenie raczej marginalne. Z roznych wzgledow.


Czy zjawisko "fali" jest pozytecznym ???. Nie wiem. W zasadzie ma miejsce nie tylko
we wojsku, lecz wszedzie gdzie - niezupelnie dobrowolnie - mlodzi ludzie w
wiekszych lub mniejszych grupach funkcjonuja - np. internaty. Ta nieformalna hierarchia ma zapewne jakies znaczenie dla zachowania dyscypliny, ale czy i jak na proces szkolenia
wplywa ???