Zamazane zbrodnie komunistów. Wykreślona odpowiedzialność.

Zazwyczaj przyjmuje się, że przegłosowanie przez tzw. Sejm kontraktowy przywrócenia nazwy państwa polskiego Rzeczpospolita Polska i godła w postaci orła w koronie, które weszło w życie 31 grudnia 1989, zapoczątkowało symbolicznie powstanie tak zwanej III Rzeczypospolitej. Według innych opinii, za początek III Rzeczypospolitej uznaje się rozpoczęcie bądź też zakończenie obrad Okrągłego Stołu, lub powołanie rządu Tadeusza Mazowieckiego albo przeprowadzenie pierwszych po wojnie wolnych wyborów do Sejmu i Senatu w 1991, gdy nastąpiło tym samym przerwanie ciągłości niedemokratycznych struktur PRL. Konstytucja RP z kwietnia 1997 w swej preambule zawarła nazwę Trzeciej Rzeczypospolitej.
Warka
Posty: 1570
https://www.artistsworkshop.eu/meble-kuchenne-na-wymiar-warszawa-gdzie-zamowic/
Rejestracja: 16 paź 2010, 03:38

Zamazane zbrodnie komunistów. Wykreślona odpowiedzialność.

Post autor: Warka »

Polska jest jedynym krajem, w którym nie ma miejsc pamięci poświęconych czasom terroru sowieckiego i komunistycznego i jego ofiarom. Zwrócił na to uwagę historyk, dr Tomasz Łabuszewski, podczas konferencji poświęconej wydanemu właśnie przez IPN albumowi „Śladami zbrodni. Przewodnik po miejscach represji komunistycznych lat 1944-1956”.

Ślady owych represji ulegają systematycznemu zacieraniu, czy to przy okazji remontu starych budynków, czy ich wyburzania.

O zbrodniach komunistycznych w Polsce mówi się oficjalnie dopiero od dziewięciu lat. Dobrego zaś imienia tych, którzy owe zbrodnie popełniali, strzegą gorliwie środki przekazu tzw. głównego nurtu. A także żyjący jeszcze sprawcy i współsprawcy zbrodni, ich rodziny i ideowi sympatycy. Pod szczególną ochroną zdają się przy tym być uczucia i interesy naszego wschodniego sąsiada. I tak w sierpniu 2010 roku, w dziewięćdziesiątą rocznicę Cudu nad Wisłą, w której wojsko polskie uratowało Europę przed najazdem bolszewickim, prezydent Bronisław Komorowski wraz z nowo mianowanym sekretarzem Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa Andrzejem Krzysztofem Kunertem zamierzali w Ossowie odsłonić w towarzystwie ambasadora Federacji Rosyjskiej pomnik nagrobny ku czci poległych żołnierzy sowieckich. Za prawosławnym krzyżem ustawione zostały pochylone do przodu, gotowe do starcia (z wrogiem?) bagnety. Pomysł ten śp. prof. Józef Szaniawski nazwał „testem na odporność Polaków”.

Z gestapo do NKWD

Polskie państwo egzaminu „na odporność” nie zdaje. Honor nasz ratują poszczególni ludzie. A także działania Instytutu Pamięci Narodowej, który zapewne dlatego stale znajduje się pod obstrzałem. Przewodnik po miejscach represji kataloguje siedziby Urzędów Bezpieczeństwa, więzienia i obozy podległe Ministerstwu Bezpieczeństwa Publicznego, tajne areszty i placówki NKWD i Smiersza oraz Głównego Zarządu Informacji, a także miejsca tajnych pochówków ludzi przez nich wymordowanych. Opowiada historię dwustu miejsc w całej Polsce widzianą poprzez losy konkretnych ludzi. Aby uratować o nich pamięć. Aby zapisać to, co działo się na terytorium powojennej Polski po roku 1944. Tak jak się jeszcze dało to zrobić. Niewielu bowiem świadków wydarzeń żyje, a ludzie na ogół nie kojarzą miejsc związanych z UB i NKWD. Niektórzy starali się o wydarzeniach związanych z tymi miejscami zapomnieć, zapewne ze zrozumiałego strachu. Innym nikt o miejscach tych nie opowiadał, nawet po roku 1989 w szkole. I aż do tej pory, nawet w stołecznym mieście Warszawie, władze państwa polskiego nie zadbały, aby upamiętnić choćby tabliczką na domu losy tych, którym przyszło znaleźć się na Pradze, gdy wojna się kończyła. Dlatego przegrywamy walkę o pamięć. Dlatego kończy się lub nawet już się skończyła solidarność Polaków, tak żywa jeszcze w pierwszych latach po wojnie.

„Coś naprawdę ściskającego krtań było w tym ostrym, konsekwentnym rozgraniczeniu na my i oni. Jak wtedy w powstaniu. Ani cienia wątpliwości, kto jest kto. Ani chwili wahania, do kogo się przynależy. Jedność narodowa – w najszczerszym, najpełniejszym wydaniu” – wspominał po latach okres przed wyborami w 1947 r. uczeń warszawski Andrzej Marzecki. „Hej, koleś, urywaj się!”, krzyknął do niego pewnego dnia, wskakując do tramwaju, „może siedmioletni sprzedawca gazet”. „Chamy robią łapankę”. Marzecki rozwoził wtedy po mieście PSL-owskie „czwórki”. „Dawaj mi połowę i chodu!”. I zanim milicja zatrzymała tramwaj, większość pozostałych ulotek zniknęła w kieszeniach pasażerów. Wskazał jednak na niego „jakiś typ o twarzy bardzo na czasie”. Wkrótce potem UB zawiozło Marzeckiego na Pragę, do siedziby Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego, który już od lutego 1945 r. mieścił się w budynku należącym do Kościoła prawosławnego na ul. Cyryla i Metodego 4. Do gmachu, który stał się „symbolem epoki”. Krążyły wtedy po Warszawie kawały, jak to Polacy dzielą się na trzy grupy. „Tych, co tam siedzieli, tych, co tam siedzą, i tych, co tam siedzieć dopiero będą”. „Siedzieć” i ginąć, nie tylko na polu bitwy, Polacy praktycznie nie przestawali od 1939 roku, gdy to Hitler wraz ze Stalinem podbijać zaczęli Polskę. Bombardując i podpalając ludzkie siedziby. Aresztując, mordując i katując polskich obywateli. Sowieci, a po nich Resort Bezpieczeństwa Publicznego, znajdujący się pod ścisłym nadzorem i kontrolą ekspozytur NKGB, NKWD i kontrwywiadu wojskowego Smiersz, wykorzystywali przy tym teraz często do swoich celów te same więzienia i obozy co Niemcy. A NKWD przejmowało sieć konfidentów gestapo i Abwehrstelle – specjalistów w zwalczaniu polskiego podziemia.

Czerwona Praga

Na Pragę Sowieci wkroczyli już 14 września 1944 roku. Przyglądali się, jak podczas powstania ginie z rąk niemieckich lewobrzeżna Warszawa. I dalej wspomagali Niemców w dziele likwidacji polskich elit. Na oczach mieszkańców Pragi dokonała się wtedy w Warszawie zamiana okupacji niemieckiej na sowiecką. Choć świadkami zdrady „sojuszników”, ich wiarołomstwa byli też mieszkańcy lewobrzeżnej Warszawy. „Byliśmy zbłąkanym narodem rycerskim wśród cynicznych kupców i zwykłych zbrodniarzy”, jak to ujął już po wojnie Stanisław Zadrożny z powstańczej radiostacji „Błyskawica”. „My już wtedy w Warszawie, gdy patrzyliśmy na jej gruzy, zrozumieliśmy, że w tej wojnie zwyciężą te same zasady, przeciwko którym walczyliśmy przez cały czas wojny”.

Zwalczaniem Polskiego Państwa Podziemnego, polskich organizacji wojskowych, niepodporządkowanych PKWN, „łamaniem” polskiego „ducha oporu” i solidarności, zastraszaniem i pacyfikowaniem społeczeństwa na ziemiach polskich aż do jesieni 1945 r. zajmowało się NKWD-NKGB oraz kontrwywiad Smiersz. PKWN, ustanowiony przez ZSRS jeszcze przed wybuchem Powstania Warszawskiego, poddał obywateli polskich jurysdykcji organów sowieckich. „Polskie” organa bezpieczeństwa nie dałyby sobie bowiem same rady z „polskimi masami”, wychowanymi „przez najczarniejszą reakcję”. Mimo że już w kwietniu 1944 r. Zarząd Główny Związku Patriotów Polskich rozpoczął szkolenie w ZSRS kadr dla przyszłych organów bezpieczeństwa, wysyłając pierwszych kandydatów do szkoły NKWD w Kujbyszewie.

Pierwsza siedziba gen. Iwana Sierowa, zastępcy Ławrientija Berii, specjalisty od walki z polskim podziemiem, mieściła się w kamienicy przy ulicy Strzeleckiej 8 w Warszawie. Urzędował on wraz z całym sztabem NKWD (jednym z jego „pracowników” był Józef Światło). Więzieni tam byli w piwnicach m.in. żołnierze AK, NSZ i WIN, także ci, którzy szli na pomoc powstańczej, lewobrzeżnej Warszawie. Oskarżani o współpracę z gestapo, o „faszyzm” i „działalność antysowiecką” byli bici, poniżani, często torturowani podczas przesłuchań, które odbywały się nocą, a potem mordowani. Krzyki i wołania o pomoc zagłuszyć miała muzyka płynąca z radioodbiorników radiowych, a odgłosy strzałów w czasie dokonywanych egzekucji warkot silnika ciężarówki, która podjeżdżała pod budynek. Ciała grzebano najpewniej na dziedzińcu. W domu sąsiednim, przy Strzeleckiej 10/12, w siedzibie dowódcy praskiej grupy operacyjnej NKWD, więziono przed wywiezieniem do Moskwy szesnastu porwanych podstępnie przywódców Polskiego Państwa Podziemnego. W kamienicach sąsiednich (nr 40 i 46) stacjonowała do 1947 r. cała kompania NKWD.

Katownia w szkole

Inną ulicą, którą „upodobali sobie” wówczas na Pradze Sowieci (jak to ujął dr Tomasz Łabuszewski, pod którego kierunkiem pracownicy IPN opracowali album „Śladami zbrodni”), była ulica Jagiellońska. W domach pod numerami 1, 9, 17, 28 i 34 mieszkali sędziowie i prokuratorzy sowieckiego Trybunału Wojennego. Pod numerem 38, w auli liceum Władysława IV toczyły się prowadzone przez Trybunał procesy. W piwnicach szkoły mieścił się areszt Smiersza. Na boisku szkolnym, w szopie i dołach zakrytych drutem kolczastym trzymano więźniów, wśród nich polskich żołnierzy. Okna wychodzące na dziedziniec były zamalowane, nie wolno ich było otwierać. Mieszkającego na piętrze Lecha Kubiaka, syna wicedyrektora szkoły, pewnej nocy obudził „rozpaczliwy krzyk człowieka, który nie ma już niczego do stracenia”: „Polacy, rodacy, pomóżcie. Pomóżcie, Polacy! Ratujcie!”. Po chwili ciszy padł pojedynczy strzał. Ciała niektórych pomordowanych w czasie przesłuchań spoczywają na dziedzińcu szkoły zapewne do dziś. A o tym, co działo się przed laty w ich szkole, pojęcia nie mają ani uczniowie, ani nauczyciele.

Przy ulicy 11 Listopada, na rogu ul. Szwedzkiej, mieścił się jeszcze jeden sowiecki Trybunał Wojenny, a w piwnicach kamienicy pod nr. 68 areszt. W dawnych zaś koszarach 36 pp. więzienie karno-śledcze, tzw. Warszawa III, oddzielone od ulicy kilkumetrowym murem z zasiekami z drutu kolczastego. Egzekucje w więzieniu nazywanym „Toledo” przeprowadzane były w piwnicach znajdujących się na dziedzińcu i w załomie więziennego muru, w którym wmurowana szyna służyła do wieszania skazańców. W latach siedemdziesiątych podczas budowy bloków mieszkalnych na terenie wyburzonego więzienia znajdowano resztki ciał ludzkich przemieszane z wapnem i odpadkami.

Sowieci wykorzystywali jeszcze „odziedziczony” po Niemcach obóz pracy przy ulicy Skaryszewskiej oraz budynki m.in. przy ul. Wileńskiej, Targowej, Szwedzkiej i Kawęczyńskiej. A także dom przy ul. Otwockiej 3, w którym wkrótce, na rozkaz gen. Mariana Spychalskiego, zagościł Wydział Informacji i Propagandy m.st. Warszawy. Sprawą wielkiej wagi stało się bowiem „podniesienie świadomości politycznej obywateli” poprzez „kursy nauk politycznych”, na których poruszano m.in. problem „przeszłości politycznej Polski”, a na tym tle „walki demokracji z faszyzmem”. Przy czym na miano „demokratów” zasługiwać zaczęli teraz „ludzie sowieckiego chowu”, jak ich nazwała Jadwiga Obrembalska, młoda więźniarka katowni MBP na Cyryla i Metodego i przy ul. Sierakowskiego 7. Ludzie „z przetrąconym kręgosłupem”. „Faszystami” zaś zostali już wtedy polscy patrioci.

Usunąć pomnik

W listopadzie 1945 r. odsłonięty został na Pradze pomnik „ku chwale bohaterów Armii Radzieckiej, którzy oddali swe życie za wolność i niepodległość narodu polskiego”. Stanął tuż przy ul. Jagiellońskiej i Sierakowskiego. W bliskości katowni przy Strzeleckiej, Szwedzkiej, 11 Listopada oraz Cyryla i Metodego. O losach tych, którzy tam stracili życie, w polskich szkołach nawet teraz się nie naucza. Nie opowiada się o tym także w telewizji. Powoli więc pomnik, nawet w opinii zwykłych „zjadaczy chleba”, stawać się zaczął jedynie „zabytkiem”. Może najwyżej obiektem dobrotliwych kpinek o „czterech śpiących”. Nad bezpieczeństwem jego czuwał zawsze ZSRS, teraz zaś troszczy się o niego Federacja Rosyjska, decydując, za zgodą władz III RP, o jego losach. Pomnik więc odnowiony za pieniądze potomków tych, którzy na Pradze ginęli, powróci po remoncie na swoje stałe miejsce i będzie pilnie strzeżony przez straż miejską. A ludzie, którzy pragną „zachować twarz”, tak jak próbował to zrobić Marek Wernic, usuwając kwiaty spod pomnika Armii Czerwonej w parku Skaryszewskim, narażać się będą na mniejsze lub większe szykany. „Co na to państwo polskie?”, spytałam po konferencji Andrzeja Krzysztofa Kunerta. Odpowiedzi nie otrzymałam.

W III RP ludzie z „przetrąconym kręgosłupem” zdają się bowiem być górą. A ludzie, którzy system ten budowali, cieszą się w dodatku często szacunkiem. Choć nie mamy się chyba przecież teraz czego bać? Po to, podobno, wstępowaliśmy do UE i NATO.

Autorka zajmuje się losami aktorów w latach 1939-1955. przygotowuje "Biogramy Polaków ratujących Żydów w latach 1039-1945" dla Instytutu Pamięci Narodowej.

Książka dostępna jest w księgarniach „Naszego Dziennika” w Warszawie i Krakowie.



Janina Hera
ODPOWIEDZ

Wróć do „Historia III RP ogólnie”